poniedziałek, 21 maja 2012

"Dziadkowie"


~Michał~

         No i stało się. Przyjechali. Babcia Justyna i dziadek Marek. Rodzice mamy. Babcia była drobną, niską blondynką, a dziadek wysokim brunetem z kilkoma siwymi włosami. Jeżeli odziedziczyłem to po nim, też długo nie zesiwieję. Babcia jednak włosy musiała farbować. Po wylewnych powitaniach zasiedliśmy do stołu. Wspólnie z Alexem udało nam się ugotować rosół, upiec kurczaka w śmietanie oraz szarlotkę.
   - Tak się cieszę, że wreszcie do was przyjechaliśmy! – powiedziała w pewnym momencie, po raz setny już, babcia.
   - My też, babciu – uśmiechnąłem się uprzejmie.
   - No, ale jesteśmy ciekawi, kto zajmuje szczególne miejsce w waszych sercach? Bo nie wmówicie mi i dziadkowi, że tacy przystojni mężczyźni są wolni – zaśmiała się.
   - Ja ze swoją dziewczyną zerwałem jakiś czas temu – powiedział Alex na pozór spokojnie, jednak ja wiedziałem, jak bardzo musi go boleć.
   - Och, a dlaczego? – zmartwił się dziadek.
   - Nie chcę o tym mówić, to świeże. Wybaczcie – uśmiechnął się oszczędnie.
   - No dobrze… A ty, Michałku?
   - No, ja… mam kogoś, ale…
   - No to musimy ją poznać! – babcia klasnęła w dłonie, przerywając mi w połowie zdania.
   - Ale ja nie wiem, czy Gab…riela zechce. Jest dosyć nieśmiała – mam nadzieję, że się jakoś wybronię.
   - Ależ Kochanie… przed nami nie ma się czego wstydzić.
   - No tak, wiem… Porozmawiam z nią, ale niczego nie obiecuję – powiedziałem dla świętego spokoju, chcąc zakończyć na dzisiaj ten temat. – A teraz może chcielibyście zwiedzić Chodzież? Lata tu nie byliście, dużo się pozmieniało – zaproponowałem z nadzieją.
   - Tak, taki mieliśmy plan. To wy zostańcie i posprzątajcie po obiedzie, a my z dziadkiem pójdziemy na długi spacer, żeby rozprostować kości po tak długim siedzeniu w samolocie.


         Nazajutrz z samego rana poszedłem do Gabriela.
   - O, hej, Kochanie – uśmiechnął się na mój widok, po czym przepuścił mnie w drzwiach.
   - Hej – pocałowałem go krótko w usta. – Musimy porozmawiać.
   - Oho, brzmi złowrogo – zaśmiał się.
   - No bo… przyjechali moi dziadkowie. I chcą poznać moją dziewczynę. Wiesz, może nie naciskają aż tak, ale… nie dam rady. Mają tu być przez tydzień. Jeśli im cię nie przedstawię, to będą naciskać jeszcze bardziej, aż w końcu pewnie się obrażą – powiedziałem to wszystko na jednym wydechu. Gabriel słuchał mnie, starając się nadążyć.
   - No dobra… Rozumiem, że nie wiedzą ani o tobie, ani o Alexie. I mam teraz z tobą tam iść?
   - Nie wiem… Teraz raczej nie. Tylko, że… ich reakcja może nie być najlepsza.
   - Kochanie, damy radę, tak? – podszedł do mnie bliżej i mnie przytulił. Wtuliłem się w jego ramiona, uśmiechając się delikatnie.
   - Tak, razem damy radę.


         Strasznie się bałem. Za chwilę przyjdzie Gabriel, babcia ugotowała uroczysty obiad, a teraz nakrywa do stołu.
   - Wnusiu, nawet nie wiesz, jak się cieszę, że poznam wybrankę twojego serca – uśmiechnęła się do mnie serdecznie, a ja wymusiłem uśmiech u siebie. Bardzo się denerwowałem.
   - Ja też się cieszę, babciu – skłamałem, w tym samym momencie słysząc dzwonek do drzwi.
   - No! – klasnęła w dłonie. – Wyrobiłam się. Idź otwórz, Kochanie. Marek!
         Wyszedłem z kuchni i poszedłem w kierunku drzwi. Gdy zamknąłem je za Gabrielem, od razu się do niego przytuliłem.
   - Boję się… – szepnąłem.
   - Damy radę, Kochanie – pocałował mnie za uchem, a ja odetchnąłem drżąco.
   - Musimy – wziąłem go za rękę, kiedy już się rozebrał, i zaprowadziłem go do kuchni. Dziadkowie stali przy stole. Kiedy weszliśmy do środka, uśmiechy z ich twarzy znikły. Już miałem coś powiedzieć, ale do kuchni wpadł Alex.
   - O, hej – przywitał się z szatynem.
   - Cześć – odpowiedział Gabriel, a potem spojrzał na mnie. Alex przezornie stanął jak najdalej od dziadków. Nie ma to, jak wsparcie rodziny, cholera.
   - Babciu, dziadku, to mój chłopak, Gabriel – powiedziałem z wyraźnym wahaniem w głosie. I czekałem na ich reakcję. Jako pierwsza odezwała się babcia:
   - Oh… To dla nas wielkie zaskoczenie – spojrzała na mnie. Dotąd patrzyła na Gabriela. – Michał, dlaczego nas okłamałeś? Mówiłeś, że masz dziewczynę – no pięknie, zaczyna się. Zaraz mnie wydziedziczą.
   - Bo…
   - Bał się, proszę pani – niespodziewanie odezwał się szatyn. – Bał się państwa reakcji, odrzucenia, braku akceptacji. Cokolwiek państwo postanowią, chciałbym zaznaczyć, że kocham Michała i chcę być z nim długo, prawdopodobnie już na zawsze.
         Kiedy skończył, w kuchni zapanowała cisza. Ścisnąłem mocniej dłoń Gabriela, przełykając ślinę.
   - Miło nam słyszeć te słowa, ponieważ zależy nam na szczęściu Michałka – odezwał się dziadek, co było dla mnie szokiem, bo on ogólnie był strasznym mrukiem i mało mówił.
   - No więc, zapraszam do stołu – uśmiechnęła się babcia, a mi ulżyło. Bo nie był to wymuszony uśmiech, tylko szczery. I jakoś tak jeszcze nie do końca do mnie dotarło, że dziadkowie mnie zaakceptowali.


~Alex~

         Było mi strasznie. Jedynym pocieszeniem było to, że dziadkowie okazali się tolerancyjni. Jednak na razie nie ujawniałem się ze swoją orientacją. Zaraz po obiedzie poszedłem do pokoju pod pretekstem złego samopoczucia. Faktycznie, czułem się źle, ale nie fizycznie, a psychicznie. Położyłem się na łóżku. Po zamknięciu oczu znowu napłynęły mnie wspomnienia tego, co przeżyłem z Konradem. Boże, moje myśli wyglądają tak, jakby on umarł…


         Leżałem tak z dobrą godzinę. Potem do pokoju wszedł Michał.
   - Masz gościa – powiedział i wyszedł. A potem… wszedł Konrad.
   - Co ty tu robisz? – zapytałem, siadając.
   - Przyszedłem cię… przeprosić. Alex, słuchaj, ja… nie chciałem wtedy powiedzieć tych wszystkich słów.
   - Nie chciałeś? Nie wydaje mi się.
   - Proszę, nie przerywaj mi…
   - Wynoś się stąd! – nie wytrzymałem. Wstałem i podszedłem do niego. Pchnąłem go rękoma w klatkę piersiową. – Myślisz, że co? Że sobie przyjdziesz, przeprosisz i ja ci wybaczę? O nie. Za bardzo mnie zraniłeś. Wiesz, co robiłem przez ostatnie dni? Płakałem! Przez takiego dupka, jak ty! Jesteś okropny. Wynoś się – wyminąłem go i wyszedłem na korytarz. Zszedłem na dół do kuchni z zamiarem znalezienia czegoś na uspokojenie. Nie wiem, dlaczego, ale miałem ochotę rozwalić wszystko dookoła.
   - Alex, Kochanie, stało się coś? – zapytała babcia, która siedziała przy stole i rozwiązywała krzyżówkę.
   - Nie – odpowiedziałem krótko.
   - Alex, proszę, wysłuchaj mnie…
   - Jeszcze tu jesteś? – odwróciłem się w jego stronę. – Wynoś się! Której części mojej wypowiedzi nie rozumiesz?
   - Rozumiem twoje słowa, tylko… - spojrzał niepewnie na staruszkę siedzącą przy stole. Patrzyła na nas z zainteresowaniem. Cholera, nie chcę się przy niej kłócić z Konradem.
   - Tylko co? – zapytałem słabo. Samego mnie to zaskoczyło. Przed chwilą byłem zdolny do rozwalenia całego domu.
   - Naprawdę żałuję. Wtedy… chyba za bardzo byłem przerażony tym, że wyjeżdżam i że cię zostawiam samego. Wiem, związki na odległość i tak dalej… Ale to nie byłoby już to samo, chyba przyznasz mi rację – spojrzał na mnie uważnie. Skinąłem głową na znak, że rozumiem i aby kontynuował. – Ale zostaję. Pogadałem z rodzicami, przedstawiłem im całą sytuację. Na początku byli sceptyczni, ale chodziło o to, że będę mieszkał sam. Mama powiedziała, że już dawno się domyśliła, że jestem gejem. W końcu się zgodzili.
   Miałem ochotę podejść do niego i go pocałować. Ale nie mogłem tak przy babci. Opanowałem chęć uśmiechnięcia się i wyminąłem go.
   - Chodź – rzuciłem przez ramię i ruszyłem na górę do swojego pokoju. Konrad szedł za mną. Pewnie myślał, że go opieprzę i że nie chciałem robić tego przy babci, bo użyłbym za ostrych słów. Kiedy znaleźliśmy się w moim pokoju, podszedłem do okna. Wciąż byłem odwrócony tyłem do szatyna.
   - Alex, kocham cię. Wróćmy do siebie – powiedział łamiącym się głosem. I dobrze, niech płacze. Ja już się dość napłakałem.
   - Ja ciebie też. Tak cholernie mocno cię kocham – odwróciłem się do niego. Mi też zbierało się na płacz, więc pozwoliłem łzom popłynąć. Podszedłem do Konrada i się w niego mocno wtuliłem. O, jak mi tego brakowało. Jego bliskości, ciepła ciała i ramion oplatających mnie w pasie. – Chcę być z tobą.
   - Więc… mi wybaczasz?
   - Tak – pocałowałem go. Oddał pocałunek z całą żarliwością, jaką w sobie miał. A potem… potem się kochaliśmy.


         Obudziłem się rano z mokrymi bokserkami i spoconymi włosami. Pięknie, spuściłem się przez sen. Ale… jaki sen. Boże, przecież on był taki nierzeczywisty. Konrad nigdy tu nie przyjdzie i mnie nie przeprosi, już nigdy nie będziemy razem. Podniosłem się z ciężkim westchnieniem, zastanawiając się, jak, do cholery, wczoraj zasnąłem i dlaczego już jest ranek. Spałem od popołudnia aż do teraz i nikt mnie w międzyczasie nie obudził? Dziwne… W każdy razie, przynajmniej byłem wyspany. Ostatnio raczej źle sypiałem przez tą całą sytuację z Konradem, a i też to, że dziadkowie mieli poznać Gabriela, jako chłopaka Michała, też mnie martwiło. W sumie… zadziwiająco dobrze to przyjęli. I mógłbym im powiedzieć, że jestem gejem, jasne, oczywiście, tylko… Potem zaczną pytać o to, czy kogoś miałem, a ja nie chcę po raz kolejny tego wszystkiego roztrząsać.


         Po wzięciu prysznica i ubraniu się zszedłem na dół. Była dopiero ósma, więc wszyscy jeszcze spali. Zrobiłem sobie kanapki i herbatę, po czym usiadłem przy stole. Po chwili w kuchni pojawiła się babcia. W szlafroku i niewyspana.
   - O, dzień dobry, Alex… Wyspany? – uśmiechnęła się do mnie ciepło i nastawiła wodę na kawę.
   - Dzień dobry. Tak, nawet bardzo – odpowiedziałem na uśmiech, po czym znowu wgryzłem się w kanapkę.
   - Wiesz, Alex… - babcia po dłuższej chwili zalała kawę i usiadła naprzeciw mnie. - Nie chciałabym sprawiać Ci przykrości, ale jak to się stało, że zerwałeś ze swoją dziewczyną? Babcie widzą więcej, niż się wnukom wydaje, a ja widzę, że jesteś smutny i domyślam się, że to przez to zerwanie. Więc? – spojrzała na mnie zachęcająco, a ja odetchnąłem cicho.
   - Bo widzisz, babciu, ona musiała wyjechać. Jej rodzice dostali lepszą pracę w Krakowie, a ona musi jechać z nimi – zadziwiająco gładko mi szło. – No i… i po prostu pokłóciliśmy się, bo stwierdziła, że nie jest wcale taka pewna, że mnie nie zdradzi i nie przestanie mnie kochać, będąc z dala ode mnie i że ja nie zrobię tego samego. Poczułem się wtedy oszukany… - wziąłem głębszy oddech. – Po prostu poczułem się podle, jakby ktoś obudził mnie z jakiegoś cudownego snu i dopiero po przebudzeniu się, dowiedziałem się, jaka jest rzeczywistość i że ona nie jest w stanie dotrzymać mi wierności mimo że zarzekała się, że mnie kocha, wiele razy mi to powtarzała… I… i to chyba wszystko – skończyłem mówić i spojrzałem na babcię. Przez cały czas, gdy się zwierzałem, uparcie patrzyłem w stół. I nie, za cholerę nie wiem, dlaczego wprowadzałem babcię w błąd, mówiąc, że Konrad to ona. Cóż…
   - Widocznie ta dziewczyna nie doceniła tego, jakiego wspaniałego chłopaka miała. Ale znajdziesz inną, Kochanie – uśmiechnęła się do mnie pokrzepiająco.
   - Ale ja go kocham… – szepnąłem.
   - Go?
   - No tak, bo w sumie… ja też jestem gejem, tak jakby… – wzruszyłem ramionami.
   - „Tak jakby”? – staruszka uniosła brwi.
   - No, to znaczy… No jestem gejem – odetchnąłem głęboko.
   - Czyli na wnuki nie mam co liczyć? – roześmiała się pogodnie, a ja również parsknąłem śmiechem. I uświadomiłem sobie, że po raz pierwszy tak otwarcie i szczerze o tym mówiłem. Ale wcale nie było mi lżej, bo nie było przy mnie Konrada. A powinien być, powinien mnie uszczęśliwiać, powinien zapewniać, że zawsze będziemy razem.
 __________________________________________________________
mówiłam, że niedługo będzie notka? no i jest! XD krótkie to, no ale.. przynajmniej coś. cóż, chyba nic więcej do powiedzenia nie mam. no, może oprócz tego, że znowu notki nie sprawdziłam. ale wierzę w swoje humanistyczne zdolności (hahahahaha!).

enjoy! ;*

5 komentarzy:

  1. Wiesz co, ja tu taka szczęśliwa, wszystko się układa, a tu co? Sen! To mnie zaskoczyłaś.
    W sumie fajnie, opowiadanie się jeszcze nie skończy^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tym snem mnie zaskoczyłaś. Też byłam szczęśliwa, że się pogodzili. Do tego zdziwiłam się, że babcia z dziadkiem na dole siedzą, a oni będą się kochać. Ale zawsze drzwi można zamknąć i zachowywać się cicho. :D Naprawdę sądziłam, że to wszytko jest prawdą, więc udało Ci się nas nabrać. Fajne zagranie. :D
    Dziadkowie są super. Dobrze, że znają prawdę o swoich wnukach. Kłamanie na dłuższą metę, tylko mogłoby wszystko pogorszyć, a tak to mają już za sobą swoje ujawnienie się. :D
    Rozdział się podobał i czekam na kolejny. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Sen boskiii! Ja na[prawdę myślałam, że on wrócił do Alexa... A tutaj... Cieszę się, ze dziadkowie ich akceptują, tego brakuje wielu ludziom, po prostu się boją i sami wiecie. ;p
    Bardzo jestem szczęśliwa, że pojawił się w końcu rozdział.
    WENY! ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    och dziadkowie dobrze przyjęli, że "dziewczyna" Michała to mężczyzna... czyli Konrad nie przyszedł to był tylko sen, no i babcia poznała prawdę...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    och dziadkowie dobrze przyjęli, że "dziewczyna" Michała to mężczyzna... czyli Konrad tak naprawdę nie przyszedł to był tylko sen... no i babcia poznała prawdę...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń