wtorek, 12 lipca 2011

Kolacja (fanfic)

Fanfic konkursowy. Blog już nie istnieje, więc nie podam linka ;).




    - Craaaaig! Wstawaj! – Curtis próbował zepchnąć bliźniaka z łóżka. Nadaremnie. Poszedł do kuchni po szklankę zimnej wody, ale gdy wrócił do sypialni, usłyszał z łazienki ciche pogwizdywanie, a następnie nucenie: „Cuz there’s nothing else to do, every me and every you”*.
- Wredny… - westchnął i odniósł szklankę do kuchni. Jako, że prysznic wziął zaraz po wstaniu, zajął się przygotowywaniem śniadania. Kanapki z sałatą, pomidorem i rzodkiewką.
- Dzień dobry – powiedział wesoło Craig, wchodząc do kuchni.
- Dzień dobry… - mruknął Curt.
- Hm, co się stało? – pocałował go w czubek głowy, po czym usiadł na krześle obok.
- No bo… Co my dziś przygotujemy na kolację? W końcu zapraszamy Chrisa i jego chłopaka, kimkolwiek by on nie był.
- No nie wiem. Może spaghetti? I czerwone wino? Myślę, że to wystarczy.
- I piwo? – Curt spojrzał na kochanka, uśmiechając się.
- A czemu nie? Ciekawy jestem, kim ten jego chłopak jest... – podrapał się po brodzie. – A wiesz?
- Hmm?
- Chciałem poznać Russella z Chrisem, jak jeszcze się z nim przyjaźniłem. Może coś by z tego było i Królewna nie marnowałaby się z jakimś idiotą?
- A skąd wiesz, że to idiota? I czemu zakładasz, że z Russellem byłoby mu lepiej? – młodszy roześmiał się z dedukcji kochanka.
- Bo z nim miałby przynajmniej wspólne zainteresowania. A tak, to się pewnie marnuje.
- Oj daj spokój, jak go kocha, to jest szczęśliwy. Jak jest szczęśliwy, to znaczy, że ten „idiota” jest dla niego dobry. – przewrócił oczami.
- Oby… - westchnął ciężko.


    Przygotowywanie kolacji nie obyło się bez dobrej zabawy. Punktualnie o dziewiętnastej zadzwonił dzwonek do drzwi. Curtis poszedł otworzyć, Craig musiał zapiąć jeszcze koszulę. Usłyszał z korytarza zdziwiony głos brata i, ciekawy, poszedł zobaczyć. No i gdy zobaczył źródło zdziwienia brata, wyrżnął się o szafkę na buty i wpadł owemu źródłu w ramiona. Źródło nosiło imię Russell, miało na sobie długi, czarny płaszcz, glany i przylepione do twarzy ogólnie pojęte zdziwienie.
- Russell, co Ty tu robisz? – Craig stanął prosto, obok brata. Na twarzy Chrisa malowało się niezrozumienie.
- Co ja tu robię? A co Ty tu robisz? – Russell rozumiał niewiele więcej od swojego chłopaka.
- Yyy… O co chodzi? – odezwał się blondyn, patrząc po pozostałych.
- Chris… Pamiętasz może, jak nalegałem na spotkanie z moim kolegą, który też kocha komputery? – zapytał starszy z braci.
- Pamiętam, a co?
- To jest właśnie on… Russell.
- Serio mówisz? – zapytał wcześniej wymieniony.
- Tak.
- Jak mogłem być taki głupi… - ciemnowłosy pacnął się ręką w czoło.
- I… I ja nie chciałem się z nim spotkać! Mogłeś mi dać jego zdjęcie, bo jak go zobaczyłem przed tym barem, to od razu mi się spodobał…** - westchnął Chris.
- Ale ja jego zdjęcia nie miałem. – bronił się Craig.
- No to mogłeś mi go opisać!
- Spokojnie Królewno, nie złość się, bo Ci tak zostanie.
- A teraz może usiądziemy przy stole? – zaproponował Curtis. Pozostała trójka pokiwała zgodnie głowami.


    Spaghetti już dawno było zjedzone, dużo wina i piwa wypite. Najwięcej wypili Russell i Chris, toteż nie omieszkali szczegółów w tym, jak okazują sobie miłość. Teraz bracia i zarazem kochankowie siedzieli z lekko otwartymi ustami i patrzyli na to, jak brunet przewraca blondyna na plecy i zachłannie wpija się w jego szyję. Chris pojękiwał, co chwilę, odchylając głowę do tyłu i zamykając oczy. Curtis poczuł, że jego męskość zaczyna (dopiero teraz!) reagować na ten widok. Otrząsnął się, wstał, poszedł do kuchni i wrócił z dzbankiem zimnej wody. Bez zastanowienia wylał zawartość na głowy pieszczącej się pary. Ci natychmiast oprzytomnieli i spojrzeli zszokowanym wzrokiem po braciach. Ich podniecenie natychmiast opadło.
- Co my…? – zaczął Russell, a Chris spalił buraka i postanowił się nie odzywać, robiąc za ciche, pokorne uke.
- Z powodu ilości wypitego alkoholu zaczęliście pieścić się i rozbierać na naszych oczach – oznajmił dobitnie Craig.
Nim Russell zdążył cokolwiek odpowiedzieć, drzwi rąbnęły głośno o ścianę, a do pokoju wpadł… Blake. W ręku trzymał tuzin białych róż. Upadł przed Craigem na kolana i zaczął mówić:
- Craig, wybacz mi! To przeze mnie Russell ze mną zerwał! Byłem dla niego niewystarczający, nudził się ze mną! Wy… - wtedy spojrzał za siebie i zobaczył swojego byłego chłopaka, któremu na kolanach siedział śliczny blondynek.
- Ty…! – zagotował się ze złości, patrząc groźnie na Chrisa. – Ty dziwko! Zdziro! Jak śmiałaś mi go odebrać! – spoliczkował go.
- Przestań! – w tym momencie twarz Blaka zaliczyła spotkanie trzeciego stopnia z pięścią Russella. – Po pierwsze, to facet! Po drugie, gdyby był kobietą, to kobiet się nie bije!
- Nie, dosyć tego. Bardzo mi przykro, ale nie mamy innego wyjścia – z tymi słowami Craiga bliźniacy wstali i wyprowadzili matematyka za drzwi. Blake stawiał opory, ale po pięciu minutach Curt zamknął drzwi na klucz i oboje odetchnęli z ulgą. Wrócili do salonu.
- Kto to był? I czemu mnie spoliczkował? I czemu wziął mnie za kobietę? No chyba widać, że mam na sobie męskie bokserki i nie mam piersi – spojrzał na swój nagi tors.
- To był, Kochanie, mój były chłopak, Blake. – Russell pocałował go w nosek.
- Ale on mnie uczył matematyki… Kochanie, jak mogłeś z nim…? – blondyn urwał, widząc rozbawienie na twarzy bliźniaków.
- No co?!
- Nic, Królewno. Po prostu Twoje reakcje i zdolność myślenia po alkoholu są wręcz przytłaczające – Curt nie wytrzymał i roześmiał się. Pozostała trójka także.
___________________________________________________________________________________
* - ulubionym zespołem bliźniaków jest Placebo. Piosenka, którą nucił Craig, nosi tytuł "Every Me And Every You".
** - w oryginalnym opowiadaniu Chris pierwszy raz spotkał Russella właśnie przed barem, gdzie zaciągnęła go Ingrid.



1 komentarz:

  1. Ojej, to z uke-diary! A ja tak żałuję, że tego już nie ma w sieci. Szkoda, że taki króciutki ten FF. Chętnie poczytałabym o bliźniakach coś więcej ;-)

    OdpowiedzUsuń