środa, 4 stycznia 2012

Kocham cię, wiesz?

   - Carmel? – usłyszałem tuż przy uchu.
   - Hmm…? – wymruczałem niezbyt przytomnie.
   - Słońce już wstało, Kochanie – delikatny pocałunek w policzek i czułe wplątanie palców we włosy.
   - Wiem… Chodź tutaj – przyciągnąłem go do siebie, mocno przytulając. Ichigo westchnął, wciskając nos w moją klatkę piersiową. Zamruczał cicho niczym prawdziwy kotek, a potem przesunął się i dał mi buzi.
   - Kocham cię, wiesz? – szepnął, uśmiechając się słodko.
   - Wiem, ja Ciebie też – oddałem uśmiech, a potem przymknąłem oczy. Dzisiaj była sobota, mogliśmy tak leżeć cały dzień.


         Szybkie, urywane oddechy, ciekawskie palce badające każdy zakamarek drugiego ciała, śliski język biegnący od ust coraz niżej i niżej… A potem usta spotykające się w namiętnej pieszczocie, trochę słodkiej, trochę tęsknej…
   - Wiesz, że jesteś najlepszym, co mi się w życiu przydarzyło? – cichy szept do ucha.
   - Wiem, Kochanie. Uwielbiam cię, jesteś… ah! – odrzucenie głowy w tył. – Jesteś cudowny. Taki… ah! Tak, właśnie tam! – kolejne odrzucenie głowy w tył i głośniejszy jęk. – Tak, tak, tak…
         Urywane pocałunki, coraz szybciej poruszające się biodra, coraz mocniej wbijające się w plecy paznokcie, coraz głośniejsze jęki i coraz więcej próśb o więcej, mocniej i szybciej. A na końcu zgodne spełnienie i równoczesne wyznanie miłości.


   - Słońce?
   - Hm?
   - Jak było?
   - Cudownie, jak zawsze. A teraz daj mi spać, zmęczyłeś mnie…
   - No proszę… to może znowu tydzień bez seksu, co? – zapytałem ze złośliwym uśmiechem, a czekoladowe oczy spojrzały na mnie ze strachem.
   - Nie! Nigdy więcej… To były dla mnie tortury, draniu!
   - To już nie „Kochanie”? Tydzień bez seksu – wstałem z łóżka i przeciągnąłem się, prezentując swój nagi tyłek.
   - Nie… - jęk zawodu, a potem szerokie ziewnięcie.
   - Wiesz co?
   - Co?
   - Żartowałem – roześmiałem się.
   - Drań!
   - Też cię kocham, Słońce.
   - Mm… wiem. Ja ciebie też.


         W życiu czasami przychodzą takie chwile, kiedy wątpisz w to, co najbardziej kochasz.
   - Carmel, proszę… Otwórz – usłyszałem płaczliwy głos za drzwiami, jednak nie odezwałem się ani słowem. To był cios poniżej pasa z jego strony… Jak on mógł? Jak…?
   - Proszę, wpuść mnie… Wiesz, że nie chciałem… - cichy szept i urywany szloch. Może i nie chciał, ale jednak to zrobił. – Tak mi źle… - po tych słowach wściekły wstałem gwałtownie, otwierając szeroko drzwi i spojrzałem na swojego zapłakanego męża.
   - Tobie jest źle? Tobie?! A co ja mam, kurwa, powiedzieć? Całowałeś się z tym… z tym… - zabrakło mi słowa, więc po prostu machnąłem ręką i chciałem z powrotem wrócić do pokoju, ale Ichigo zatrzymał mnie, przytulając się do moich pleców.
   - Przepraszam, Kochanie… - szepnął ze ściśniętym gardłem. – Byłem pijany i… i ja… on zaczął mnie podrywać, a potem mnie podpuszczał, że pewnie jestem takim zależnym od ciebie pantoflarzem, a ja mu chciałem pokazać, że tak nie jest… i wtedy on mnie pocałował. Chciałem go odepchnąć, ale… nie zdążyłem, bo wtedy ty podszedłeś do stolika i… - dalej jego słowa przeszły w głośny płacz. Westchnąłem głośno, pocierając skronie. Nie wiedziałem, czy mam mu zaufać, uwierzyć…
   - Naprawdę tak było? – zapytałem więc cicho, a on stanął przede mną i skinął głową.
   - Naprawdę… Ufasz mi? – spojrzał na mnie pytająco. Cholera jasna, te jego oczy… Przytuliłem go, a on odetchnął z ulgą.
   - Nigdy więcej… nie upijaj się tak.
   - Dobrze.


         Pierwsze promienie Słońca wpadły do sypialni, rażąc po oczach. Jęknąłem z dezaprobatą, przeciągając się.
   - Wstawaj – ziewnąłem szeroko, szturchając Ichigo w ramię.
   - Jeszcze pięć minut, Kochanie… - mruknął, przykrywając się bardziej kołdrą.
   - Za pięć minut to masz mieć umyte zęby – wstałem z łóżka, kierując się w stronę łazienki. W środku załatwiłem wszystkie potrzeby, od skorzystania z toalety po umycie zębów. Kiedy wróciłem do sypialni, Ichigo wciąż leżał w łóżku.
   - Neko-chan uciekł! – krzyknąłem panicznie, a mój mąż od razu poderwał się z łóżka z przerażeniem malującym się na twarzy.
   - Co?! – zapytał spanikowany, a ja parsknąłem śmiechem.
   - No patrz, wstałeś.
   - Nie lubię cię! – posłał mi mordercze spojrzenie, po czym podszedł do kotka, który spał sobie w najlepsze w koszyku.
   - Wzajemnie, Słoneczko – zaśmiałem się, po czym zacząłem się ubierać. Czarne rurki i zwykły t-shirt. Ichigo w międzyczasie zniknął w łazience. Po chwili dało się słyszeć przekleństwo. Pewnie znowu zaciął się przy goleniu…
   - Idę zrobić śniadanie! A ty się tam nie wykrwaw czasami, bo nie będę miał z ciebie żadnego pożytku w łóżku, jak będziesz martwy! – oznajmiłem, kierując się do kuchni.
   - Spadaj! – usłyszałem jeszcze i parsknąłem śmiechem, kręcąc głową. Dobrze, że podczas wesela i nocy poślubnej nie miał takich humorków… Mam ich dość na co dzień.
         Na śniadanie zrobiłem jajecznicę. Przy okazji stwierdziłem, że przydałoby się zrobić zakupy, bo jeszcze trochę, a będziemy musieli zjeść naszego kota. Gdyby Ichigo słyszał moje myśli, pewnie z miejsca by mnie opieprzył…
   - Co na śniadanie? – usłyszałem jego nieco naburmuszony głos, kiedy tylko wszedł do kuchni.
   - Jajecznica – zalałem kawę i postawiłem ją na stole.
   - Znowu? – jęknął, siadając na krześle. – Była wczoraj na kolację, na śniadanie… i przedwczoraj też.
   - Skoro tak bardzo nie lubisz jajek, zrób zakupy. Dziś kończysz wcześniej, prawda?
   - Mhm. Jedna klasa jedzie na wycieczkę i w domu będę coś koło trzynastej. Kurde, zapomniałem sprawdzić klasówki… - uderzył czołem o blat stołu.
   - W drodze do domu zrób zakupy, ok? – jego ostatnie słowa puściłem mimo uszu. To nie moja wina, że znowu nie miał czasu… No dobra, moja, było nie zaciągać go do łóżka.
   - Mhm – mruknął tylko w odpowiedzi, po czym zabrał się za śniadanie.


         Z łatwością mogłem wyczuć, że Ichigo się boi. Trząsł się, od czasu do czasu rozglądając się nerwowo na boki oraz podskakując, kiedy usłyszał jakiś dziwny, niezidentyfikowany odgłos. Dziwny to może i on był, ale z łatwością dało się ujrzeć jego źródło. Nasz kot.
   - Wiesz, Kochanie… ten horror to był jednak zły pomysł. W nocy mi nie zaśniesz – mruknąłem sennie.
   - Ja wcale się nie boję! – zapewnił. Milczałem przez chwilę, a potem zapytałem:
   - Widziałeś ten cień za oknem?
   - Jaki cień? – zapytał ze ściśniętym ze strachu gardłem.
   - No ten duży… I to na pewno nie był człowiek.
   - Co? Gdzie? – wskoczył mi na kolana. – Zabierz mnie stąd… - powiedział błagalnym tonem, a ja uśmiechnąłem się wrednie.
   - I ty się nie boisz? – uniosłem jedną brew do góry.
   - Ej! To było wredne! Nie podpuszczaj mnie tak. Chcesz, żebym ci na zawał zszedł?
   - Nie. Ale masz zakaz na horrory.
   - Ale…
   - Nie. Masz zakaz i już.
   - No dobrze, ale… chodźmy do łóżka, co?
   - Wiesz co? – zapytałem ze śmiechem. – Kocham cię.
   - Wiem, ja ciebie też, ale chodźmy już do łóżka.
         Ponownie się roześmiałem, jednak wziąłem go na ręce i zaniosłem do sypialni.
_____________________________________________________
no, możecie uznać to za notkę świąteczną ;). spóźniona, wiem.. XD
nowy rozdział już się pisze, niedługo powinnam go skończyć :).
Anonimowy, jeśli zwiększysz czcionkę na swoim blogu, to z chęcią poczytam ;). 



8 komentarzy:

  1. Z całej notki zapamiętałam: Mąż, ślub, noc poślubna, wesele. Chcę o tym przeczytać. *prosi*
    Dziękuję za miłą notkę. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak na Święta spóźniona, może Noworoczna? Już bliżej xD
    Ah, mój Carmelek... Zjeść kota?! Ani się waż, kotokanibalowy potworze!
    Ichigo jest taki uroczy. Nic tylko schrupać go na deser. Właśnie Carmel, Ichigo będzie smaczniejszy niż kot. Chociaż, chyba lepiej mieć go w łóżku niż w żołądku.
    Jestem za pomysłem Luany, opisz wesele! Oczywiście razem z nocą poślubną. W szczególności noc poślubna XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Miki, Ty nimfomanko.. XDD
    opiszę Wam to wesele, opiszę, spokojna głowa ;). tylko nie wiem, kiedy.. XD

    Ay

    OdpowiedzUsuń
  4. JEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!! KOCHAM CIĘ! :* Nie wiesz kiedy? Już ja Cię pogonie, nie martw się ^^
    Nimfomanka? Ja nimfomanka? Skoro tak, to nie dostaniesz tej notki z sexem Caina i Shunem.

    OdpowiedzUsuń
  5. ej no! wredna jesteś, wiesz? okej, skoro ja nie dostanę notki z seksem, następny rozdział ukaże się za.. hm.. miesiąc? a dodatkowo nie opiszę wesela, ha! ;P

    Ay

    OdpowiedzUsuń
  6. Dżem Dobry *podaje łapkę na przywitanie z WIELKIM wytrzeszczem na twarzy* wabię się Lu, ale większość zna mnie jako Hoshizora-chan i tak też będę się podpisywać. Trafiłam tu, bo zaczęłam grzebać w linkach Luany. I powiem tylko tyle, że łatwo się mnie nie pozbędziesz. Człowieku! Czytałam 'Twoje oczy lubią mnie' i myślałam, że pęknę ze śmiechu, cały czas musiałam się uspokajać (jak widać jest godzina troszkę późna... a ja jutro do szkoły!) Mniejsza. Masz jak w banku, że w czasie ferii (czyli najbliższych dwóch tygodni) przeczytam wszystkie notki! Muahahahahaha.
    A teraz Hoshi-chan przestaje jojczyć i idzie spać.
    Branoc *macha łapką na do widzenia*
    Hoshizora-chan

    OdpowiedzUsuń
  7. Dajcie Ay dużo notek z seksem, to może wstawi rozdział. :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    cudownie, są razem szczęśliwi, no takie do gryzanie wspaniale i tak zakaz  horrorów...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń