niedziela, 1 kwietnia 2012

"Braterska więź."

 

~Alex~

         Miałem totalną pustkę w głowie. Nie chciałem o niczym myśleć, bo to oznaczałoby przywołanie wspomnień. Wczoraj… zaledwie wczoraj straciłem Konrada. Pewnie już się pakuje, a o mnie w ogóle nie myśli. Na samą myśl zrobiło mi się przykro, więc szybko otarłem wilgotne oczy i wstałem z łóżka. Muszę w jakiś sposób zapomnieć. Chociaż na chwilę nie myśleć o tym wszystkim, bo niedługo zwariuję. To dopiero jeden dzień, a ja już mam dosyć. Wyszedłem z pokoju, zbiegłem na dół, ubrałem trampki i wyszedłem z domu. Od razu skierowałem się do Złotych Myśli. Wiem, że upijanie się na dobre mi nie wyjdzie, ale… ale muszę. Po prostu.

         Byłem już po którymś z kolei kieliszku i mocno kręciło mi się w głowie. Czknąłem, kładąc głowę na stoliku.
   - Hej, młodzieńcze – podszedł do mnie jakiś mężczyzna.
   - Hnn…?
   - Już zamykamy.
         Spróbowałem wstać, ale niespecjalnie mi to wyszło, bo zachwiałem się i byłbym upadł, gdyby facet mnie nie przytrzymał.
   - Mógłby pan mnie…chik…odprowadzić? Mieszkam…chik…na Kościuszki dwadzieścia.
   - To niedaleko, więc zgoda. Sam raczej nie dojdziesz. Chodź – przerzucił sobie moją rękę przez kark i objął mnie w pasie. Wyszliśmy na zewnątrz i wolno zaczęliśmy iść w stronę mojego domu.
   - Dzień dobry – usłyszałem po dłuższym czasie. – Wiem, że jest już noc, ale przyprowadziłem pańskiego…
   - Brata – usłyszałem aż za bardzo spokojny głos mojego brata. Mimowolnie się wzdrygnąłem.
   - Właśnie, brata – poczułem, że jestem poruszany, a potem wciągnięty do domu.
   - Dziękuję panu za przyprowadzenie go.
   - Nie ma za co. Do widzenia.
   - Do widzenia.
         Michał zamknął za mężczyzną drzwi i zaczął mnie prowadzić do łazienki. Nic nie mówił, ale wiedziałem, że jest na mnie wściekły. Niespodziewanie wepchnął mnie pod prysznic, wyjął mi telefon oraz portfel z kieszeni, po czym odkręcił lodowatą wodę. Wrzasnąłem i chciałem wyjść, ale mocno mnie przytrzymał. Nie dałem za wygraną i zacząłem się wyrywać, ale bezskutecznie. Puścił mnie po długiej chwili szamotaniny. Wypadłem z kabiny, ściągając z siebie przemoczone ubrania. Zostawiłem tylko bokserki i owinąłem się dużym ręcznikiem, trzęsąc się z zimna. Michał zakręcił kurek i spojrzał na mnie.
   - Wytrzeźwiałeś? – zapytał.
   - Tak – warknąłem. – Przez ciebie będę chory!
   - Są wakacje, więc nie robi ci to różnicy – wzruszył ramionami, a ja wziąłem telefon oraz portfel i poszedłem do swojego pokoju. Ściągnąłem bokserki i ubrałem suche rzeczy. Po chwili usłyszałem pukanie do drzwi.
   - Proszę – odezwałem się po dłuższej chwili, a do pokoju wszedł Michał. Spojrzałem na niego, jak na wroga numer jeden, wciąż czując drgawki spowodowane zimnem.
   - Czego chcesz? – zapytałem niezbyt miło.
   - Wiedzieć, dlaczego się upiłeś. Ja jestem na ciebie wściekły, a wyobraź sobie, jaki opieprz dostaniesz od Konrada za samotne upijanie się.
   - Właśnie, Konrad… Gówno już go obchodzę, wiesz? Wczoraj zerwaliśmy – przy ostatnich dwóch słowach głos mi się lekko załamał, jednak nie zwróciłem na to zbytniej uwagi. – I nie praw mi teraz morałów, że upijanie się to zły sposób, aby odreagować cierpienie, bo doskonale o tym wiem. Ja po prostu… ja… - no i pięknie, znowu się rozpłakałem. Michał podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Wtuliłem twarz w zgięcie jego szyi.
   - Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałeś? Nie możesz ze wszystkim radzić sobie sam… a szczególnie z tym, że straciłeś bardzo ważną dla siebie osobę.
   - Ale… nie chciałem cię martwić. Bo ty jesteś szczęśliwy z Gabrielem i nie chcę ci tego psuć moimi nikomu niepotrzebnymi zmartwieniami…
   - Ej, ej, ej! – przerwał mi. – Co to za emo-gadki? To na pewno tylko chwilowe, w wielu związkach zdarzają się takie…
   - On wyjeżdża. Na zawsze. Do Krakowa. To nie jest chwilowe, Michał… - jęknąłem bezradnie.
   - Związki na odległość…
   - Zapytał, jaką mam pewność, że go nie zdradzę. Albo, że on nie zdradzi mnie. Boże, Michał… Myślałem, że… Że mnie kocha. A tymczasem okazuje się, że nawet nie jest pewny, czy dotrzyma mi wierności, będąc z dala ode mnie. Co miałem zrobić?
   - Ty z nim zerwałeś?
   - No… tak jakby. A tak trochę, to zerwaliśmy… razem – dokończyłem niezbyt pewnie.
   - Nie mówię, że zrobiłeś dobrze, robiąc to, ale na pewno będzie ci lżej. To znaczy… Nie jesteś już z nim, więc nie będziesz się zamartwiał, czy kogoś przeleciał czy nie. A ból po rozstaniu na pewno kiedyś minie. Potem poznasz kogoś nowego i wszystko się ułoży, zobaczysz – uśmiechnął się.
   - To może mi jeszcze ślub zaplanuj, co? – zapytałem zgryźliwie, a on parsknął śmiechem.
   - Widzisz? Powoli odzyskujesz starego siebie.
         Staliśmy chwilę w ciszy, tuląc się do siebie.
   - Michał? – wtuliłem się w niego mocniej.
   - Hm?
   - Kocham go.
   - Wiem.
   - Nie pozwól mi aż tak bardzo cierpieć.
   - Nie pozwolę.
   - I bądź przy mnie.
   - Będę.
         I w takich właśnie momentach uświadamiałem sobie, jak bardzo ważny jest dla mnie mój starszy brat i jak bardzo brakuje mi rodziców.


~Michał~

         Z Alexem niby już było lepiej, ale wciąż snuł się po domu, jak duch. Mniej jadł, spał do późna. No i ciągle widziałem u niego zapuchnięte oczy od płaczu.
   - Dosyć tego – wszedłem do jego pokoju z pudełkiem lodów bakaliowych i łyżeczką. Spojrzał na mnie bez wyrazu.
   - Czego?
   - Twoje depresji. Alex, nie można tak. Są wakacje, korzystaj z nich. Potem zaczniesz studia i…
   - Nie idę na żadne studia – przerwał mi w połowie zdania. Pokręciłem głową i usiadłem na łóżku. Przeczesałem jego włosy palcami.
   - Jak to nie idziesz? Alex, to naprawdę nie są żarty…
   - Nie żartuję – znowu mi przerwał.
   - Słuchaj, braciszku… Nie możesz zaprzepaścić swojej przyszłości przez Konrada.
   - Jakiej przeszłości? Bez niego jej nie ma.
   - Nie, mam dosyć. Idziemy gdzieś. Gdziekolwiek. Siedzenie w domu działa ci źle na mózg. Ubieraj się, za pięć minut widzę cię na dole – wstałem z łóżka i stanąłem przy drzwiach. – I żadnego „ale” – wyszedłem. Zszedłem na dół i ubrałem trampki. Odetchnąłem z ulgą, kiedy po chwili pojawił się przy mnie mój młodszy brat. Tak samo, jak ja, ubrał trampki i spojrzał na mnie z pretensją.
   - No to gdzie zamierzasz mnie zabrać?
   - Idziemy do kina.


         W kinie Alex trochę się rozerwał. Nawet się śmiał, a nie miałem okazji słyszeć jego śmiechu od momentu zerwania z Konradem. Kiedy wróciliśmy do domu, był już wieczór.
   - Dzięki, że mnie gdzieś wyciągnąłeś. Chyba mi trochę lepiej – uśmiechnął się lekko.
   - Spoko. W końcu miałem o ciebie dbać – odwzajemniłem uśmiech. – Zaraz przychodzi do mnie Gabriel i będziemy oglądać jakiś horror. Oglądasz z nami?
   - Nie, nie chcę wam przeszkadzać. Ale dzięki. Idę do siebie – uśmiechnął się jeszcze raz i pobiegł na górę. Ściągnąłem buty i poszedłem do kuchni przygotować coś do jedzenia.


         Z rana obudził mnie telefon. Cholera… Kto do mnie dzwoni o tak nieludzkiej porze, jaką jest godzina dziesiąta? Odebrałem, nie patrząc na wyświetlacz.
   - Halo?
   - Wnusiu! – usłyszałem w słuchawce głos, którego chyba wieki nie słyszałem.
   - Babcia? – aż usiadłem na łóżku.
   - Dzwonię, bo przyjeżdżamy! – oznajmiła mi radosnym głosem. Zanim zdążyłem się odezwać, kontynuowała: - Z dziadkiem pobędziemy przez kilka dni w Polsce i możemy się zatrzymać u was, prawda? Nie będziemy wydawać pieniędzy na hotele, skoro mamy takich wspaniałych wnuków! No, poza tym, chcielibyśmy w końcu poznać twoją dziewczynę. Bo na pewno jakąś masz, prawda? Taki przystojny jesteś. Alex też pewnie znalazł sobie jakąś ładną koleżankę.
   - Y… No ale jesteście pewni? – zapytałem. Cholera… Jak ja niby przedstawię im Gabriela? Bo na pewno będą tak naciskać, a szczególnie babcia, że w końcu będę musiał to zrobić. Nawet nie wiem, jaki mają stosunek do gejów.
   - Tak, tak. Już nawet mamy bilety kupione. Będziemy jutro rano. No, ja kończę, musimy się z dziadkiem skończyć pakować. Do zobaczenia, Michałku! – nawet nie zdążyłem się pożegnać ani o nic zapytać. Wstałem i szybko poszedłem do pokoju Alexa. Wszedłem bez pukania. Akurat naciągał na siebie bluzkę. Dziwnie się speszył, kiedy mnie zobaczył, zaplątując się w ubranie.
   - Dziadkowie przyjeżdżają. Jutro rano. Czekaj, pomogę ci – podszedłem do niego widząc, że sobie nie radzi. I wtedy zobaczyłem świeże cięcia na jego ramionach. – Alex? Co to jest? – zapytałem, patrząc na niego uważnie. Zagryzł niepewnie wargę, nie patrząc mi w oczy.
   - Nic takiego – mruknął, wzruszając ramionami.
   - Alex… Nie możesz się ciąć.
   - Niby dlaczego nie? I tak nie mam już po co żyć.
   - Nie mów tak. Im więcej będziesz to powtarzać, tym bardziej będziesz w to wierzyć. To złe wyjście. A ty masz po co żyć. Straciłem już rodziców… Nie chcę stracić i ciebie.
         Spojrzał na mnie wielkimi oczami. Pewnie nie spodziewał się po mnie aż takiej szczerości.
   - Michał… ja sobie nie radzę. I teraz jeszcze dziadkowie zwalą nam się na głowę. Nie wiem, jak to wytrzymam. Nie wiem nawet, czy wytrzymam… Głupio mi to przyznać, ale… czuję się o wiele gorzej niż po śmierci rodziców – przyznał cicho.
   - To znak, że naprawdę bardzo go kochasz… - w głowie zaświtał mi pewien pomysł. – Słuchaj, muszę na chwilę wyjść. Zrób sobie śniadanie albo sobie coś zamów – wcisnąłem mu do ręki pięćdziesiąt złotych. – Tylko żadnego alkoholu – zastrzegłem jeszcze, zanim wyszedłem z jego pokoju. Już wiem, co zrobię. Mam nadzieję, że to cokolwiek da. Zszedłem szybko na dół i ubrałem buty.


         Pod domem Konrada byłem jakiś czas później. Mając nadzieję, że jeszcze nie wyjechał, zadzwoniłem do drzwi. Otworzył mi po dłuższym czasie, szczerze zdziwiony moim widokiem.
   - Mamy do pogadania – oznajmiłem, nie siląc się na żadne powitanie.
   - Ja…
   - Żadnych „ale”. Mogę wejść czy chcesz gadać w drzwiach?
   - Wejdź – przepuścił mnie w drzwiach. Poszedł do kuchni, więc poszedłem za nim. Usiedliśmy przy stole.
   - Twoich rodziców nie ma? – zapytałem.
   - Nie. Załatwiają ostatnie sprawy związane z wyjazdem. Wyjeżdżamy pojutrze. Mniejsza z tym – machnął ręką. - O czym chciałeś porozmawiać?
   - O Alexie. Konrad, słuchaj… Jesteś pełnoletni, nie możesz zostać tutaj? Dla niego?
   - Ja… myślałem o tym. Ale rodzice się nie zgodzą, kiedy poznają prawdziwy powód. Nie wiedzą, że Alex to mój chłopak. Boję się im powiedzieć – westchnął ciężko.
   - I tak wyjeżdżają.
   - Wiem, ale… Idę na dzienne studia, nie będę mógł wtedy pracować. Chyba, że w weekendy, ale nie utrzymam się z tego. A jeżeli się dowiedzą, nie będą mnie wspierać finansowo.
   - Więc chodzi tylko o pieniądze? Boże… Chcesz mi powiedzieć, że pieniądze są dla ciebie ważniejsze od Alexa?
   - To nie o to chodzi! – zaprzeczył gwałtownie. – Po prostu… Skoro nie będę się mógł sam utrzymać, to albo umrę z głodu albo z wycieńczenia.
   - Słuchaj… - westchnąłem, myśląc szybko. – A co powiedziałbyś na to, gdybym ci pomógł?
   - To znaczy?
   - No, jeżeli rodzice cię odrzucą, wesprę cię finansowo. Jeżeli nie zgodzą się, abyś tu został, możesz zamieszkać nawet u nas. Mamy duży dom. Wiem, że to, co ci proponuję jest nieprzemyślane, ale… zastanów się nad tym, dobrze?
   - Jesteś gotowy zrobić to wszystko dla Alexa? – zapytał z niemałym niedowierzaniem.
   - Tak. W końcu to mój brat – wstałem od stołu. – Obiecaj, że się nad tym zastanowisz.
   - Jasne, spoko – wstał do stołu. – Ale nawet, jeśli bym został… Nie wiem, czy Alex mi tak szybko wybaczy. I czy w ogóle wybaczy. Jak on się czuje? – spojrzał na mnie. A ja zamilkłem na chwilę, gryząc się, czy mu powiedzieć o stanie mojego młodszego brata.
   - Nie jest dobrze, ale aż tak źle też nie jest – powiedziałem w końcu, po czym dodałem: - Dzisiaj zauważyłem świeże cięcia na jego ramionach.
         Konrad na chwilę zamarł w połowie kroku. A potem bez słowa wypuścił mnie z domu.

___________________________________________
nowa notka. dosyć szybko, ale u mnie to jest tak, że jak już raz złapię wenę, to trzyma mi się kilka dni. módlcie się, aby tym razem utrzymała się dłużej ;).
nowy nagłówek. mi tam się podoba. a notka niesprawdzana, więc.. wiecie, co macie robić ;p.


7 komentarzy:

  1. Jak to fajnie, że bracia tak się kochają. Biedny Alex strasznie cierpi, ale już niedługo to się powinno skończyć. Ciekawe, jak zareagują rodzice Konrada na jego wyznanie. Mam nadzieję, że pozwolą mu zostać ze swoim chłopakiem. Nie ma co stawać na drodze prawdziwej miłości.
    A i otrzeźwiający prysznic, był super.

    Tylko nie wypuszczaj weny i oczywiście, jak najbardziej modlę się, aby ona pozostała. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zamknij wenę w szafie! Nie daj jej uciec!
    Misiek jest kochanym braciszkiem ;* Mam nadzieję, że Konrad się zgodzi i że rodzice go nie wydziedziczą.
    A babcia z dziadkiem niech wywróci życie chłopców do góry nogami xD Zabawnie będzie.
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Też chcę takiego brata ! Wogóle chce jakiegoś brata :D Bardzo ciekawe rozdział (zresztą jak wszystkie). Ehh.. Biedny Alex :( Ale Konrad zostanie, pogodzą się i będzie wszystko cacy. ^^ Prawdaaaaaaaaaa ?! xD Czekam na kolejny - mam nadzieję, równie szybko dodany - rozdział. ;**

    vampirka_15

    OdpowiedzUsuń
  4. :D czekam na kolejny rozdział!!! Pisz szybko proszę ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie jestem pewna czy Alex od razu wybaczy Konradowi , bardzo go skrzywdził i może trochę minąć zanim będzie mu ufał jak przed zerwaniem. Czekam na dalszy ciąg.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    rozdział wspaniały, Alex bardzo cierpi, nawet zaczął się ciąć, jak Konrad na to zareaguje, że Alex się tnie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, Alex cierpi, nawet zaczął się ciąć, a Konrad jak na to zareaguje?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń