~Alex~
Dni mijały powoli. Często odwiedzałem
grób Konrada, Nikolas nie zawsze mógł, bo w końcu dostał pracę. Plusem było to,
że część mógł wykonywać w domu i nie miał stałej godziny powrotu, a starał się
wracać jak najwcześniej. To już… dwa miesiące, jak jesteśmy razem? Boże, jak
ten czas szybko leci… Jednak wciąż o naszym związku nikt nie wiedział. Miśkowi
i Gabiemu nie mówiłem, bo jakoś tak… wolałem poczekać. Wolałem się upewnić,
chociaż z dnia na dzień przekonywałem się o tym, że Nikolas jest wspaniały,
dobry, opiekuńczy, że go potrzebuję i… zacząłem się w nim powoli zakochiwać. Potrząsnąłem
głową.
- Coś się stało? – zapytał Nikolas, a ja
spojrzałem na niego z ciepłym uśmiechem.
- Nie,
nic. Wszystko w porządku – wtuliłem się w niego i spojrzałem na ekran
telewizora. Dzisiaj był wieczór filmów psychologicznym. Jakie to schizujące…
- Chciałbyś się ze mną kochać? – usłyszałem
po dłuższej chwili. Podniosłem głowę i spojrzałem chłopakowi w oczy. Był
całkowicie poważny.
- A… a ty chcesz? – zapytałem cicho. Od
tamtej nocy nic, oprócz pocałunków i przytulanek, między nami nie zaszło.
- Chcę. Bardzo – uśmiechnął się delikatnie,
odgarniając mi kosmyki z czoła. Odwzajemniłem uśmiech i pocałowałem go.
Najpierw delikatnie, ale potem zaczął oddawać pocałunek. Nie odrywając się od
jego ust, usiadłem na nim okrakiem, kładąc mu dłonie na ramionach. Jego
znalazły się pod moją koszulką. Badały każdy centymetr klatki piersiowej i
brzucha, dłuższą uwagę poświęcając sutkom. Westchnąłem, również wsuwając swoje
dłonie pod jego bluzkę. Przesunąłem nimi po jego bokach w górę, a potem do
siebie, zahaczając o dwa różowe punkciki. Od dawna o tym myślałem… o tym, żeby
się z nim kochać. Tylko bałem się o tym powiedzieć. Dobrze, że sam wyszedł z
inicjatywą. Teraz z pocałunkami przeszedł na szyję, zasysając, gryząc i liżąc
skórę. Jęknąłem cicho, odchylając głowę w tył. Ściągnął ze mnie koszulkę, z
siebie też. Dłońmi przycisnął do siebie moje biodra, a ja otarłem się o niego.
Przewrócił nas tak, że teraz leżałem na kanapie, a on znajdował się między
moimi nogami. Całował mój tors. Po chwili jęknąłem głośniej, bo zębami
pociągnął mój lewy sutek, aby zaraz potem go polizać i zassać się na nim.
Dłońmi błądziłem po jego ramionach. Po chwili zajął się drugim sutkiem, ale
szybko się znudził i wycałował sobie ścieżkę w dół. Polizał mnie przez spodnie,
a ja wygiąłem plecy, ręce układając nad głową. Zębami rozpiął mi rozporek, a
potem zaczął je ściągać wraz z bielizną. Kiedy już to zrobił, spojrzał na mnie.
- Duży jesteś – ocenił.
- Zamknij się – powiedziałem, czując
rumieńce wstydu na policzkach. Chciałem się podnieść, żeby go pocałować, ale
przytrzymał mnie, schylając twarz do mojego krocza. Polizał jądra i wessał je
do ust, a ja jęknąłem przeciągle. Tak dawno nie czułem takiego dotyku… Własna
ręka jednak nie jest taka fajna w porównaniu z tym. Po chwili polizał mojego
penisa leżącego na moim brzuchu. Podniósł go u nasady i wsunął sobie do ust,
powoli poruszając głową. Bezwiednie poruszyłem biodrami, jednak on przytrzymał
je stanowczo w miejscu, zaczynając coraz szybciej mnie pieścić. Czułem szybko
zbliżające się spełnienie. Miał cudowne usta…
- Nikolas, ja zaraz… ahh! – odrzuciłem głowę
w tył, dochodząc gwałtownie. Wtedy puścił moje biodra, więc zacząłem nimi
gwałtownie poruszać, wchodząc mu głęboko do gardła. Kiedy już się uspokoiłem,
Nikolas pocałował mnie gorąco, splatając ze sobą nasze języki w namiętnym
tańcu. Po chwili się rozłączyliśmy.
- Masz jakiś lubrykant? – zapytał. Jasne, że
miałem.
- W moim pokoju, w biurku w szufladzie.
Nikolas wstał, ale wrócił już po chwili
z małą buteleczką w dłoni. Położył ją na stoliczku, a potem rozebrał się do
końca. Jęknąłem na sam jego widok i na myśl o tym, jak to będzie mieć w sobie
tak dużego penisa. Podniosłem się i popchnąłem go na kanapę, od razu atakując
szyję. Musiał mieć ją bardzo wrażliwą i podatną na pieszczoty, ponieważ, kiedy
go tam gryzłem i zasysałem się na skórze, jęczał dosyć głośno, drapiąc mnie po
plecach. Po dłuższej chwili zacząłem schodzić coraz niżej, zbyt
zniecierpliwiony tym, aż poczuję go w ustach. Polizałem go po całej długości,
na co zadrżał. Powtórzyłem to kilka razy, doprowadzając go do szału, bo po
chwili powiedział, że mam przestać się z nim bawić. Przytrzymałem go ręką i
wsunąłem sobie głęboko do ust, równocześnie pracując językiem. Poruszyłem głową
i zassałem się na jego główce, językiem drażniąc małą dziurkę. Gwałtownie
poruszył biodrami, więc wsunął się głębiej. Przytrzymał moją głowę, zaczynając
już miarowo się poruszać. Czułem go na języku i podniebieniu, jednocześnie czując,
jak znowu się podniecam. Przymknąłem oczy, wędrując palcami do jego pośladków.
Wsunąłem je między dwie półkule, po czym nacisnąłem na jego dziurkę. Opuszek jednego
wsunął się do środka, a Nikolas jęknął przeciągle i doszedł, jeszcze
gwałtowniej poruszając biodrami. Przełknąłem wszystko, po czym podciągnąłem się
do góry, położyłem na nim i spojrzałem mu w oczy.
- Niezły jesteś – uśmiechnął się zadowolony,
a ja ten uśmiech odwzajemniłem, po czym pocałowałem go krótko.
- Ćwiczyłem to już z tysiąc razy, więc nic
dziwnego – szepnąłem, kiedy już się od niego oderwałem.
- Ale chyba znowu masz mały problem –
sięgnął dłonią między nasze ciała, a ja westchnąłem z zadowolenia.
- Liczę na to, że się tym zajmiesz –
zaśmiałem się, liżąc jego dolną wargę. Chłopak bez zbędnych wstępów sięgnął po
lubrykant i nawilżył palce, po czym odrzucił buteleczkę na bok i sięgnął między
moje pośladki, kładąc moje nogi na swoich ramionach. Zaczął masować wejście, a
ja poczułem jeszcze silniejsze podniecenie. Tak dawno tego nie robiłem…
- Szybciej – ponagliłem go, na co on mnie
pocałował i wsunął do środka pierwszy palec. Jęknąłem, po części z bólu, po
części z przyjemności. Zaczął mnie rozciągać, dosyć szybko dokładając drugi
palec. Zabolało bardziej, więc spiąłem się, przymykając oczy.
- Rozluźnij się – szepnął i pocałował mnie
delikatnie, drugą ręką mi obciągając. Po chwili byłem już rozluźniony.
Poczułem, jak Nikolas muska moją prostatę, więc wygiąłem się lekko, jęcząc
cicho. Wyjął ze mnie palce, chwycił w dłoń swojego penisa i nakierował go na
moje wejście. Najpierw wsunęła się główka, potem było gorzej.
- Wolniej! – pisnąłem. – Jesteś duży, a ja
dawno tego nie robiłem – powiedziałem, obejmując go za szyję.
- Przepraszam – szepnął, po czym pocałował
moją szyję, ssąc i podgryzając skórę. Zaczął się we mnie dalej wsuwać. Powoli,
wciąż z ustami przy mojej skórze, więc nie było już tak źle. W końcu wsunął się
do końca.
-
Mogę? – zapytał po dłuższej chwili. Skinąłem głową, a on zaczął się wolno
poruszać. Bolało, jak cholera, ale zagryzłem dolną wargę i zamknąłem oczy. W
końcu trafił w prostatę, co przyjąłem z ulgą. Ból zaczął mieszać się z
rozkoszą, w końcu całkiem jej ustępując. Nikolas poruszał się bardzo szybko, a
ja jęczałem i krzyczałem, wpasowując się w jego rytm. Było mi dobrze i byłem
szczęśliwy. Miałem przy sobie chłopaka, który o mnie dbał, który się mną
opiekował. Chłopaka, którego kochałem. Uświadomiłem to sobie niedawno, jednak
na razie nie potrafiłem mu o tym powiedzieć. Bałem się odpowiedzi. Bo jak mi
powie, że to jednak nie to?
- Nikolas… - wyjęczałem jego imię, czując
zbliżający się orgazm.
- Już, Kochanie… - szepnął, uśmiechając się
czule. Po chwili uśmiech zastąpiła przyjemność i poczułem, jak dochodzi, jęcząc
głośno. Również doszedłem, odginając głowę w tył i krzycząc. Nikolas opadł na
mnie, a ja zacząłem gładzić dłońmi jego plecy. Wysunął się ze mnie, położył
obok i przygarnął do siebie ramionami. Spojrzałem mu w oczy, uśmiechając się.
- Było cudownie – odwzajemnił uśmiech.
- Było – potwierdziłem. – Nikolas, wiesz…
ja… - westchnąłem cicho.
- Tak?
- Kocham cię.
Najpierw na jego twarzy odmalowało się
zaskoczenie, a potem uśmiechnął się szeroko, całując mnie w usta.
- To wspaniale. Ja ciebie też kocham –
powiedział, kiedy już się ode mnie oderwał.
- Serio?
- Serio. Alex, jesteś wspaniały. Jeszcze
nigdy nie spotkałem kogoś takiego – pogładził dłonią mój bok.
- Czyli…?
- Wspaniałego. Jesteś szczery, nie ukrywasz
uczuć, masz cudowny charakter i jesteś śliczny. Nie można cię nie pokochać.
- Daj spokój – mruknąłem, rumieniąc się.
Jednak w środku miałem ochotę skakać ze szczęścia. To, co powiedział, było
słodkie. – Chodźmy spać – wtuliłem się w niego mocniej.
- Dobrze – uniósł się jakoś, po czym nakrył
nas kocem, ponownie mnie przytulając. Zasnąłem, po raz pierwszy spokojnie i bez
mokrych oczu. Płakać mogłem jedynie ze szczęścia. I z tym wyznaniem poczułem,
że kończy się pewien etap mojego życia – po części wspaniały, radosny i
szczęśliwy, ale też smutny, nieszczęśliwy i rozpaczliwy, a zaczyna kolejny –
niepewny, jednak wróżący szczęście, ciepło, miłość i wszystko to, co pozytywne.
Poranek był idealny. Nikolas przyniósł
mi śniadanie do łóżka. No dobra, bardziej pasowałoby do kanapy, ale to dziwnie
brzmi, więc pomińmy tę kwestię. Zjedliśmy posiłek, karmiąc się nawzajem. Potem
wzięliśmy wspólny prysznic, nakarmiliśmy Luffiego i poszliśmy z nim na spacer.
Odwiedziliśmy grób Konrada. Po raz pierwszy, stojąc nad jego pomnikiem, nie
czułem przejmującego smutku, ale spokój.
- Wiesz – zwróciłem się do Nikolasa. –
Pogodziłem się z jego odejściem. Bo wiem, że teraz będę szczęśliwy. Już jestem
– uśmiechnąłem się.
- Konrad na pewno by tego chciał –
powiedział, obejmując mnie ciaśniej ramieniem.
- Poza tym, zna cię i wie, że mnie nie
skrzywdzisz.
- Inaczej nawiedzałby mnie w nocy, co?
- Pewnie tak – zaśmiałem się, kładąc głowę
na jego ramieniu. Po chwili usłyszałem szczeknięcie. Spojrzałem na Luffiego.
- Chyba mu zimno – stwierdził Nikolas.
- Więc wracamy?
- Tak. Dzisiaj nie muszę pracować, więc
zrobię ci na obiad coś wyjątkowego.
- Mam inny pomysł. Wprosimy się na obiad do
Miśka i Gabiego. Dawno ich nie widziałem i się stęskniłem.
- Co tylko zechcesz, Kochanie – pocałował
mnie w policzek, po czym ruszyliśmy w stronę wyjścia ze cmentarza. – Ja ich w
ogóle nie znam, widziałem tylko raz, na pogrzebie. Mam się bać twojego
starszego brata? – zapytał pół żartem, pół serio.
- Niekoniecznie. Na moją przeprowadzkę do
Konrada zgodził się natychmiast, a przedtem, jak mieliśmy z Konradem tę
przerwę, pojechał do niego, pogadał z nim i zaproponował nawet, że jeżeli
rodzice go wydziedziczą i Konrad zamieszka u nas, będzie mógł korzystać z
naszych pieniędzy.
- Z czego wynika, że twoje szczęście jest
dla niego bardzo ważne – uśmiechnął się ciepło.
- Po śmierci rodziców miałem tylko jego.
Właśnie wtedy zbliżyliśmy się do siebie i nasza braterska więź bardzo się
umocniła. Musiał się mną wtedy zająć, bo ja byłem nie do życia. Gdyby nie on,
pewnie umarłbym z głodu, bo kompletnie nie potrafiłem wtedy o siebie zadbać.
- Nigdy nie straciłem nikogo bliskiego, więc
mogę się tylko domyślać, jak to jest. Oczywiście, śmierć Konrada też mnie
dobiła, ale to nie to samo, kiedy umiera osoba, z którą chce się spędzać cały
czas. Co do rodziców, przecież cię wychowali, na pewno ich kochałeś. No a
Konrad… Aż mnie samego boli, kiedy pomyślę, co ty musiałeś przeżywać – spojrzał
na mnie z czułością.
- Ale dzięki tobie jest lepiej – przytuliłem
się do niego.
Do Miśka i Gabiego poszliśmy pieszo.
Otworzyłem drzwi, wchodząc do środka. W korytarzu zdjęliśmy buty oraz kurtki. W
domu było jakoś cicho.
- Jest tu ktoś? – zawołałem w głąb domu.
- Może wyszli? Drzwi były przecież zamknięte
na klucz.
W tym momencie chwyciłem się za głowę.
- No tak. Misiek jest w pracy, a Gabi pewnie
siedzi jeszcze w szkole. Przepraszam, myślałem, że… Co za głupi pomysł –
westchnąłem cicho.
- Przecież nic się nie stało – Nikolas
przygarnął mnie do siebie i ucałował w czoło. – Możemy wrócić do domu albo
poczekać tutaj.
- Mam lepszy pomysł – uśmiechnąłem się. –
Chodźmy na dłuuuugi spacer, a potem tu wrócimy. Pokażę ci fajne miejsca w
Chodzieży, gdzie możemy być tylko we dwoje. Możemy pójść na kawę, jakieś ciacho
i…
- Stop – chłopak się roześmiał. – Nie
rozkręcaj się tak, Kotku. Pójdźmy na ten spacer, a po drodze się wymyśli, co i
jak, ok?
- Jasne – zgodziłem się, na co on pocałował
mnie w policzek.
Spacer był cudowny. Byliśmy na stawach,
a podczas zimy było tam naprawdę cudownie i spokojnie. Potem poszliśmy do
Królewskiej na ciastko i kawę. Kiedy ponownie zaszliśmy do mojego byłego domu,
było krótko po dziewiętnastej.
- Cześć! – krzyknąłem wesoło w głąb domu.
- Gabriel! – usłyszałem w odpowiedzi. – Weź
te swoje koty, bo niszczą mi kuchnię!
Zajrzałem do kuchni, Nikolas też.
Misiek stał na środku, patrząc morderczo na stół, na którym wesoło bawiły się
dwa czarne kociaki. Po chwili do kuchni wpadł Gabriel. Cmoknął mojego brata w
usta, po czym wziął swoje pupile na ręce i szybko się ulotnił, nim Michał
zdążył sięgnąć po coś ciężkiego, aby w niego rzucić.
- Cześć – uśmiechnął się w naszą stronę. – W
końcu sobie o nas przypomniałeś, co? – zapytał surowym tonem, a widząc moją
minę, wybuchnął śmiechem. – Żartuję.
- Nie, nie. Naprawdę przepraszam, że
ostatnio w ogóle się nie odzywałem i…
- Alex, daj spokój – przerwał mi,
przewracając oczyma. – Tylko teraz wpadaj częściej.
- Jasne – uśmiechnąłem się, po czym szybko
do niego podszedłem i się do niego przytuliłem. On odwzajemnił mi się tym
samym. Po chwili odsunęliśmy się od siebie, a ja oznajmiłem z pogodnym
uśmiechem: - Już ze mną lepiej. Dzisiaj stwierdziłem, że pogodziłem się z
odejściem Konrada.
- Cieszę się – odwzajemnił uśmiech.
- A, byłbym zapomniał… To jest Nikolas, a to
Misiek – przedstawiłem ich sobie. Nikolas podał Miśkowi dłoń z szerokim
uśmiechem, a mój brat odwzajemnił się tym samym. Po chwili dołączył do nas
Gabriel, więc go i mojego chłopaka też sobie przedstawiłem.
- I jeszcze jedno… ja i Nikolas jesteśmy
razem – spojrzałem na Miśka i Gabiego. Spojrzeli na mnie uważnie. W końcu
pierwszy odezwał się mój brat:
- Fajnie – uśmiechnął się, wzruszając
ramionami.
- I tylko tyle? Żadnych kazań? Albo
gratulacji chociażby?
- A co, mam cię zamknąć w twoim pokoju albo
wykupić ci wycieczkę na egzotyczne wyspy?
- No nie, ale…
- To twoje życie, więc Michał nie będzie się
wtrącał – powiedział Gabriel, obejmując Miśka w pasie i całując go w policzek.
- Tobie się jeszcze nie dostało za te koty,
Kochanie, więc uważaj sobie – powiedział słodko.
- A co, mam liczyć na karę w nocy? – uniósł
brwi, patrząc szatyna z rozbawieniem. Ten tylko prychnął, po chwili jednak
przytulając się do swojego chłopaka i szepcząc mu coś do ucha. W efekcie
Gabriel był cały czerwony, a Misiek zadowolony.
Michał skończył studia, po czym
zatrudnił się w wytwórni płytowej. Z Gabrielem mieli swoje lepsze i gorsze dni,
wciąż jednak kochając się do szaleństwa – czy może raczej do upadłego… ekhm – i
uszczęśliwiając się nawzajem. Nikolas i ja z dnia na dzień byliśmy coraz
szczęśliwsi, doskonale się wpasowaliśmy w nasze rytmy dnia. Na studia poszedłem
do Poznania, a kierunek, jaki sobie wybrałem, to historia, jak planowałem
wcześniej. Po skończeniu studiów zatrudniłem się, jako nauczyciel Ratajach. A
życie toczyło się swoim codziennym rytmem, nie raz nas zaskakując.
_________________________________________________________
koniec. no, wreszcie. mogę zacząć nowe opowiadanie XD.
a tak szczerze, to mi smutno, że kończę to opowiadanie, ale jednocześnie się cieszę. i chyba tyle. pierwszy rozdział nowego opowiadania pojawi się w swoim czasie.
a jak Wam się nudzi na koniec wakacji, to obejrzyjcie sobie "Efekt Jesieni". ja, osobiście, nieźle się przy tym bawiłam. odcinków jest siedem, każdy ma tytuł: "Efekt Jesieni - Poniedziałek", "Efekt Jesieni - Wtorek" i tak aż do niedzieli.
pozdrawiam! :*
Nie wiem co napisać. Kurde no. Tak czekałam na ten ostatni rozdział, a teraz czuję jakąś pustkę, ponieważ już nie będzie tego oczekiwania na Alexa, Miśka itd. Ale będzie coś nowego, to mnie pociesza. :D
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny. Taki uroczy ze szczęśliwym zakończeniem. Jak to dobrze, że obu parom się ułożyło.:DD
A seks był cudny. Muszę się powachlować dla ochłody. A i w pewnym momencie widać, że Alex ma szansę być czasami na górze. :D Szkoda, że o tym nie poczytamy. :(
Wizyta na cmentarzu bardzo potrzebna. Ostateczne pożegnacie Alexa z przeszłością.
"- Inaczej nawiedzałby mnie w nocy, co?" Dobre. Ale na szczęście Nikolas nie ma się czego bać. :D
Akcja z kotami też świetna. :D
"W efekcie Gabriel był cały czerwony, a Misiek zadowolony." No, jejku co on mu powiedział? Perwersi :D
I wszystko co dobre szybko się kończy, ale pozostaje zadowolenie, że chłopakom się udało. I fajny ten akapit z tym mijającym czasem. Niby tego nie wiele, ale przekazałaś w nim wszystko co zawierały dalsze lata.
Dzięki za to opowiadanie i czekam na to następne. :*
Jak dobrze, że już wróciłaś. :DD
kurde zabrakło mi nagle słów..
OdpowiedzUsuńAlex w końcu doznał szczęścia mimo iż Konrad umarł.. i to takie kurde fajne że się pozbierał i jest z Nikolasem tak szczęśliwie..
i Misiek z Gabim eh oni to w ogóle cud miód i orzeszki hehe..
o raaany teraz nie mogę się doczekać kolejnego opowiadania a 'efekt jesieni' obejrzę skoro polecasz ;)
pozdrawiam i życzę weny ! <3
obejrzałam wczoraj ten efekt jesieni i uśmiałam się nie źle xdd
Usuńzastanawia mnie czy skacząc z 10 piętra przy 5 na serio można uznać to za głupi pomysł xdd
super ^^ Chociaż tęsknię za Konradem. ;) Ale dobrze, że mają bracia kogoś, kogo kochają. ;)
OdpowiedzUsuńKurcze. Lubiłam ich. Nie, ja ich kochałam. Ostatni rozdział zajebisty. W sumie był sex, a Miki nie potrzeba niczego więcej do szczęścia xD
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wszystko ma dobre zakończenie. Bracia mają fajnych chłopaków, są szczęśliwi i tylko pozazdrościć im takich partnerów. Albo ich partnerom ich, nie wiem sama. Buu... Wszyscy fajni faceci są albo zmyśleni, albo geje. Moi ulubieńcy jedno i drugie.
To wyznanie miłości było takie słodkie^^ Aż chciało by się ich schrupać na deser (no co, głodna jestem).
Lecę czytać następne opko xD
Niee nie
OdpowiedzUsuńnie nie zgadzam się ehh ;(
Ale twoje opo i nie mam co się wtrącać: )
Hej,
OdpowiedzUsuńzakończenie jest wspaniał, Akex w końcu pogodził się zz stratą Konrada i razem z Nicolasem są szczęśliwi..
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Fajna historia może trochę niedopracowana nie piszę o samych postaciach czy historii lub stylu tylko chyba braku wiedzy po śmierci rodziców Alex owi należała się renta każdemu dziecku które zostało sieroty lub pół sieroty należy się od państwa renta do momentu osiągnięcia pełnoletności lub ukończenia nauki tzn gdyby po maturze od razu poszedł na studia to wtedy też ,Michałowi już niestety nie bo pracował i studiował zaocznie. Trochę brakowało mi wątku muzycznego bo wspominałaś że bracia grają jeden studiuje kierunek muzyczny a tu w ich życiu nie ma grama muzyki bardzo szkoda
OdpowiedzUsuń