środa, 29 sierpnia 2012

"Szczęśliwe życie"


~Alex~

         Dni mijały powoli. Często odwiedzałem grób Konrada, Nikolas nie zawsze mógł, bo w końcu dostał pracę. Plusem było to, że część mógł wykonywać w domu i nie miał stałej godziny powrotu, a starał się wracać jak najwcześniej. To już… dwa miesiące, jak jesteśmy razem? Boże, jak ten czas szybko leci… Jednak wciąż o naszym związku nikt nie wiedział. Miśkowi i Gabiemu nie mówiłem, bo jakoś tak… wolałem poczekać. Wolałem się upewnić, chociaż z dnia na dzień przekonywałem się o tym, że Nikolas jest wspaniały, dobry, opiekuńczy, że go potrzebuję i… zacząłem się w nim powoli zakochiwać. Potrząsnąłem głową.
   - Coś się stało? – zapytał Nikolas, a ja spojrzałem na niego z ciepłym uśmiechem.
   - Nie, nic. Wszystko w porządku – wtuliłem się w niego i spojrzałem na ekran telewizora. Dzisiaj był wieczór filmów psychologicznym. Jakie to schizujące…
   - Chciałbyś się ze mną kochać? – usłyszałem po dłuższej chwili. Podniosłem głowę i spojrzałem chłopakowi w oczy. Był całkowicie poważny.
   - A… a ty chcesz? – zapytałem cicho. Od tamtej nocy nic, oprócz pocałunków i przytulanek, między nami nie zaszło.
   - Chcę. Bardzo – uśmiechnął się delikatnie, odgarniając mi kosmyki z czoła. Odwzajemniłem uśmiech i pocałowałem go. Najpierw delikatnie, ale potem zaczął oddawać pocałunek. Nie odrywając się od jego ust, usiadłem na nim okrakiem, kładąc mu dłonie na ramionach. Jego znalazły się pod moją koszulką. Badały każdy centymetr klatki piersiowej i brzucha, dłuższą uwagę poświęcając sutkom. Westchnąłem, również wsuwając swoje dłonie pod jego bluzkę. Przesunąłem nimi po jego bokach w górę, a potem do siebie, zahaczając o dwa różowe punkciki. Od dawna o tym myślałem… o tym, żeby się z nim kochać. Tylko bałem się o tym powiedzieć. Dobrze, że sam wyszedł z inicjatywą. Teraz z pocałunkami przeszedł na szyję, zasysając, gryząc i liżąc skórę. Jęknąłem cicho, odchylając głowę w tył. Ściągnął ze mnie koszulkę, z siebie też. Dłońmi przycisnął do siebie moje biodra, a ja otarłem się o niego. Przewrócił nas tak, że teraz leżałem na kanapie, a on znajdował się między moimi nogami. Całował mój tors. Po chwili jęknąłem głośniej, bo zębami pociągnął mój lewy sutek, aby zaraz potem go polizać i zassać się na nim. Dłońmi błądziłem po jego ramionach. Po chwili zajął się drugim sutkiem, ale szybko się znudził i wycałował sobie ścieżkę w dół. Polizał mnie przez spodnie, a ja wygiąłem plecy, ręce układając nad głową. Zębami rozpiął mi rozporek, a potem zaczął je ściągać wraz z bielizną. Kiedy już to zrobił, spojrzał na mnie.
   - Duży jesteś – ocenił.
   - Zamknij się – powiedziałem, czując rumieńce wstydu na policzkach. Chciałem się podnieść, żeby go pocałować, ale przytrzymał mnie, schylając twarz do mojego krocza. Polizał jądra i wessał je do ust, a ja jęknąłem przeciągle. Tak dawno nie czułem takiego dotyku… Własna ręka jednak nie jest taka fajna w porównaniu z tym. Po chwili polizał mojego penisa leżącego na moim brzuchu. Podniósł go u nasady i wsunął sobie do ust, powoli poruszając głową. Bezwiednie poruszyłem biodrami, jednak on przytrzymał je stanowczo w miejscu, zaczynając coraz szybciej mnie pieścić. Czułem szybko zbliżające się spełnienie. Miał cudowne usta…
   - Nikolas, ja zaraz… ahh! – odrzuciłem głowę w tył, dochodząc gwałtownie. Wtedy puścił moje biodra, więc zacząłem nimi gwałtownie poruszać, wchodząc mu głęboko do gardła. Kiedy już się uspokoiłem, Nikolas pocałował mnie gorąco, splatając ze sobą nasze języki w namiętnym tańcu. Po chwili się rozłączyliśmy.
   - Masz jakiś lubrykant? – zapytał. Jasne, że miałem.
   - W moim pokoju, w biurku w szufladzie.
         Nikolas wstał, ale wrócił już po chwili z małą buteleczką w dłoni. Położył ją na stoliczku, a potem rozebrał się do końca. Jęknąłem na sam jego widok i na myśl o tym, jak to będzie mieć w sobie tak dużego penisa. Podniosłem się i popchnąłem go na kanapę, od razu atakując szyję. Musiał mieć ją bardzo wrażliwą i podatną na pieszczoty, ponieważ, kiedy go tam gryzłem i zasysałem się na skórze, jęczał dosyć głośno, drapiąc mnie po plecach. Po dłuższej chwili zacząłem schodzić coraz niżej, zbyt zniecierpliwiony tym, aż poczuję go w ustach. Polizałem go po całej długości, na co zadrżał. Powtórzyłem to kilka razy, doprowadzając go do szału, bo po chwili powiedział, że mam przestać się z nim bawić. Przytrzymałem go ręką i wsunąłem sobie głęboko do ust, równocześnie pracując językiem. Poruszyłem głową i zassałem się na jego główce, językiem drażniąc małą dziurkę. Gwałtownie poruszył biodrami, więc wsunął się głębiej. Przytrzymał moją głowę, zaczynając już miarowo się poruszać. Czułem go na języku i podniebieniu, jednocześnie czując, jak znowu się podniecam. Przymknąłem oczy, wędrując palcami do jego pośladków. Wsunąłem je między dwie półkule, po czym nacisnąłem na jego dziurkę. Opuszek jednego wsunął się do środka, a Nikolas jęknął przeciągle i doszedł, jeszcze gwałtowniej poruszając biodrami. Przełknąłem wszystko, po czym podciągnąłem się do góry, położyłem na nim i spojrzałem mu w oczy.
   - Niezły jesteś – uśmiechnął się zadowolony, a ja ten uśmiech odwzajemniłem, po czym pocałowałem go krótko.
   - Ćwiczyłem to już z tysiąc razy, więc nic dziwnego – szepnąłem, kiedy już się od niego oderwałem.
   - Ale chyba znowu masz mały problem – sięgnął dłonią między nasze ciała, a ja westchnąłem z zadowolenia.
   - Liczę na to, że się tym zajmiesz – zaśmiałem się, liżąc jego dolną wargę. Chłopak bez zbędnych wstępów sięgnął po lubrykant i nawilżył palce, po czym odrzucił buteleczkę na bok i sięgnął między moje pośladki, kładąc moje nogi na swoich ramionach. Zaczął masować wejście, a ja poczułem jeszcze silniejsze podniecenie. Tak dawno tego nie robiłem…
   - Szybciej – ponagliłem go, na co on mnie pocałował i wsunął do środka pierwszy palec. Jęknąłem, po części z bólu, po części z przyjemności. Zaczął mnie rozciągać, dosyć szybko dokładając drugi palec. Zabolało bardziej, więc spiąłem się, przymykając oczy.
   - Rozluźnij się – szepnął i pocałował mnie delikatnie, drugą ręką mi obciągając. Po chwili byłem już rozluźniony. Poczułem, jak Nikolas muska moją prostatę, więc wygiąłem się lekko, jęcząc cicho. Wyjął ze mnie palce, chwycił w dłoń swojego penisa i nakierował go na moje wejście. Najpierw wsunęła się główka, potem było gorzej.
   - Wolniej! – pisnąłem. – Jesteś duży, a ja dawno tego nie robiłem – powiedziałem, obejmując go za szyję.
   - Przepraszam – szepnął, po czym pocałował moją szyję, ssąc i podgryzając skórę. Zaczął się we mnie dalej wsuwać. Powoli, wciąż z ustami przy mojej skórze, więc nie było już tak źle. W końcu wsunął się do końca.
   - Mogę? – zapytał po dłuższej chwili. Skinąłem głową, a on zaczął się wolno poruszać. Bolało, jak cholera, ale zagryzłem dolną wargę i zamknąłem oczy. W końcu trafił w prostatę, co przyjąłem z ulgą. Ból zaczął mieszać się z rozkoszą, w końcu całkiem jej ustępując. Nikolas poruszał się bardzo szybko, a ja jęczałem i krzyczałem, wpasowując się w jego rytm. Było mi dobrze i byłem szczęśliwy. Miałem przy sobie chłopaka, który o mnie dbał, który się mną opiekował. Chłopaka, którego kochałem. Uświadomiłem to sobie niedawno, jednak na razie nie potrafiłem mu o tym powiedzieć. Bałem się odpowiedzi. Bo jak mi powie, że to jednak nie to?
   - Nikolas… - wyjęczałem jego imię, czując zbliżający się orgazm.
   - Już, Kochanie… - szepnął, uśmiechając się czule. Po chwili uśmiech zastąpiła przyjemność i poczułem, jak dochodzi, jęcząc głośno. Również doszedłem, odginając głowę w tył i krzycząc. Nikolas opadł na mnie, a ja zacząłem gładzić dłońmi jego plecy. Wysunął się ze mnie, położył obok i przygarnął do siebie ramionami. Spojrzałem mu w oczy, uśmiechając się.
   - Było cudownie – odwzajemnił uśmiech.
   - Było – potwierdziłem. – Nikolas, wiesz… ja… - westchnąłem cicho.
   - Tak?
   - Kocham cię.
         Najpierw na jego twarzy odmalowało się zaskoczenie, a potem uśmiechnął się szeroko, całując mnie w usta.
   - To wspaniale. Ja ciebie też kocham – powiedział, kiedy już się ode mnie oderwał.
   - Serio?
   - Serio. Alex, jesteś wspaniały. Jeszcze nigdy nie spotkałem kogoś takiego – pogładził dłonią mój bok.
   - Czyli…?
   - Wspaniałego. Jesteś szczery, nie ukrywasz uczuć, masz cudowny charakter i jesteś śliczny. Nie można cię nie pokochać.
   - Daj spokój – mruknąłem, rumieniąc się. Jednak w środku miałem ochotę skakać ze szczęścia. To, co powiedział, było słodkie. – Chodźmy spać – wtuliłem się w niego mocniej.
   - Dobrze – uniósł się jakoś, po czym nakrył nas kocem, ponownie mnie przytulając. Zasnąłem, po raz pierwszy spokojnie i bez mokrych oczu. Płakać mogłem jedynie ze szczęścia. I z tym wyznaniem poczułem, że kończy się pewien etap mojego życia – po części wspaniały, radosny i szczęśliwy, ale też smutny, nieszczęśliwy i rozpaczliwy, a zaczyna kolejny – niepewny, jednak wróżący szczęście, ciepło, miłość i wszystko to, co pozytywne.


         Poranek był idealny. Nikolas przyniósł mi śniadanie do łóżka. No dobra, bardziej pasowałoby do kanapy, ale to dziwnie brzmi, więc pomińmy tę kwestię. Zjedliśmy posiłek, karmiąc się nawzajem. Potem wzięliśmy wspólny prysznic, nakarmiliśmy Luffiego i poszliśmy z nim na spacer. Odwiedziliśmy grób Konrada. Po raz pierwszy, stojąc nad jego pomnikiem, nie czułem przejmującego smutku, ale spokój.
   - Wiesz – zwróciłem się do Nikolasa. – Pogodziłem się z jego odejściem. Bo wiem, że teraz będę szczęśliwy. Już jestem – uśmiechnąłem się.
   - Konrad na pewno by tego chciał – powiedział, obejmując mnie ciaśniej ramieniem.
   - Poza tym, zna cię i wie, że mnie nie skrzywdzisz.
   - Inaczej nawiedzałby mnie w nocy, co?
   - Pewnie tak – zaśmiałem się, kładąc głowę na jego ramieniu. Po chwili usłyszałem szczeknięcie. Spojrzałem na Luffiego.
   - Chyba mu zimno – stwierdził Nikolas.
   - Więc wracamy?
   - Tak. Dzisiaj nie muszę pracować, więc zrobię ci na obiad coś wyjątkowego.
   - Mam inny pomysł. Wprosimy się na obiad do Miśka i Gabiego. Dawno ich nie widziałem i się stęskniłem.
   - Co tylko zechcesz, Kochanie – pocałował mnie w policzek, po czym ruszyliśmy w stronę wyjścia ze cmentarza. – Ja ich w ogóle nie znam, widziałem tylko raz, na pogrzebie. Mam się bać twojego starszego brata? – zapytał pół żartem, pół serio.
   - Niekoniecznie. Na moją przeprowadzkę do Konrada zgodził się natychmiast, a przedtem, jak mieliśmy z Konradem tę przerwę, pojechał do niego, pogadał z nim i zaproponował nawet, że jeżeli rodzice go wydziedziczą i Konrad zamieszka u nas, będzie mógł korzystać z naszych pieniędzy.
   - Z czego wynika, że twoje szczęście jest dla niego bardzo ważne – uśmiechnął się ciepło.
   - Po śmierci rodziców miałem tylko jego. Właśnie wtedy zbliżyliśmy się do siebie i nasza braterska więź bardzo się umocniła. Musiał się mną wtedy zająć, bo ja byłem nie do życia. Gdyby nie on, pewnie umarłbym z głodu, bo kompletnie nie potrafiłem wtedy o siebie zadbać.
   - Nigdy nie straciłem nikogo bliskiego, więc mogę się tylko domyślać, jak to jest. Oczywiście, śmierć Konrada też mnie dobiła, ale to nie to samo, kiedy umiera osoba, z którą chce się spędzać cały czas. Co do rodziców, przecież cię wychowali, na pewno ich kochałeś. No a Konrad… Aż mnie samego boli, kiedy pomyślę, co ty musiałeś przeżywać – spojrzał na mnie z czułością.
   - Ale dzięki tobie jest lepiej – przytuliłem się do niego.


         Do Miśka i Gabiego poszliśmy pieszo. Otworzyłem drzwi, wchodząc do środka. W korytarzu zdjęliśmy buty oraz kurtki. W domu było jakoś cicho.
   - Jest tu ktoś? – zawołałem w głąb domu.
   - Może wyszli? Drzwi były przecież zamknięte na klucz.
         W tym momencie chwyciłem się za głowę.
   - No tak. Misiek jest w pracy, a Gabi pewnie siedzi jeszcze w szkole. Przepraszam, myślałem, że… Co za głupi pomysł – westchnąłem cicho.
   - Przecież nic się nie stało – Nikolas przygarnął mnie do siebie i ucałował w czoło. – Możemy wrócić do domu albo poczekać tutaj.
   - Mam lepszy pomysł – uśmiechnąłem się. – Chodźmy na dłuuuugi spacer, a potem tu wrócimy. Pokażę ci fajne miejsca w Chodzieży, gdzie możemy być tylko we dwoje. Możemy pójść na kawę, jakieś ciacho i…
   - Stop – chłopak się roześmiał. – Nie rozkręcaj się tak, Kotku. Pójdźmy na ten spacer, a po drodze się wymyśli, co i jak, ok?
   - Jasne – zgodziłem się, na co on pocałował mnie w policzek.


         Spacer był cudowny. Byliśmy na stawach, a podczas zimy było tam naprawdę cudownie i spokojnie. Potem poszliśmy do Królewskiej na ciastko i kawę. Kiedy ponownie zaszliśmy do mojego byłego domu, było krótko po dziewiętnastej.
   - Cześć! – krzyknąłem wesoło w głąb domu.
   - Gabriel! – usłyszałem w odpowiedzi. – Weź te swoje koty, bo niszczą mi kuchnię!
         Zajrzałem do kuchni, Nikolas też. Misiek stał na środku, patrząc morderczo na stół, na którym wesoło bawiły się dwa czarne kociaki. Po chwili do kuchni wpadł Gabriel. Cmoknął mojego brata w usta, po czym wziął swoje pupile na ręce i szybko się ulotnił, nim Michał zdążył sięgnąć po coś ciężkiego, aby w niego rzucić.
   - Cześć – uśmiechnął się w naszą stronę. – W końcu sobie o nas przypomniałeś, co? – zapytał surowym tonem, a widząc moją minę, wybuchnął śmiechem. – Żartuję.
   - Nie, nie. Naprawdę przepraszam, że ostatnio w ogóle się nie odzywałem i…
   - Alex, daj spokój – przerwał mi, przewracając oczyma. – Tylko teraz wpadaj częściej.
   - Jasne – uśmiechnąłem się, po czym szybko do niego podszedłem i się do niego przytuliłem. On odwzajemnił mi się tym samym. Po chwili odsunęliśmy się od siebie, a ja oznajmiłem z pogodnym uśmiechem: - Już ze mną lepiej. Dzisiaj stwierdziłem, że pogodziłem się z odejściem Konrada.
   - Cieszę się – odwzajemnił uśmiech.
   - A, byłbym zapomniał… To jest Nikolas, a to Misiek – przedstawiłem ich sobie. Nikolas podał Miśkowi dłoń z szerokim uśmiechem, a mój brat odwzajemnił się tym samym. Po chwili dołączył do nas Gabriel, więc go i mojego chłopaka też sobie przedstawiłem.
   - I jeszcze jedno… ja i Nikolas jesteśmy razem – spojrzałem na Miśka i Gabiego. Spojrzeli na mnie uważnie. W końcu pierwszy odezwał się mój brat:
   - Fajnie – uśmiechnął się, wzruszając ramionami.
   - I tylko tyle? Żadnych kazań? Albo gratulacji chociażby?
   - A co, mam cię zamknąć w twoim pokoju albo wykupić ci wycieczkę na egzotyczne wyspy?
   - No nie, ale…
   - To twoje życie, więc Michał nie będzie się wtrącał – powiedział Gabriel, obejmując Miśka w pasie i całując go w policzek.
   - Tobie się jeszcze nie dostało za te koty, Kochanie, więc uważaj sobie – powiedział słodko.
   - A co, mam liczyć na karę w nocy? – uniósł brwi, patrząc szatyna z rozbawieniem. Ten tylko prychnął, po chwili jednak przytulając się do swojego chłopaka i szepcząc mu coś do ucha. W efekcie Gabriel był cały czerwony, a Misiek zadowolony.


         Michał skończył studia, po czym zatrudnił się w wytwórni płytowej. Z Gabrielem mieli swoje lepsze i gorsze dni, wciąż jednak kochając się do szaleństwa – czy może raczej do upadłego… ekhm – i uszczęśliwiając się nawzajem. Nikolas i ja z dnia na dzień byliśmy coraz szczęśliwsi, doskonale się wpasowaliśmy w nasze rytmy dnia. Na studia poszedłem do Poznania, a kierunek, jaki sobie wybrałem, to historia, jak planowałem wcześniej. Po skończeniu studiów zatrudniłem się, jako nauczyciel Ratajach. A życie toczyło się swoim codziennym rytmem, nie raz nas zaskakując.
_________________________________________________________
koniec. no, wreszcie. mogę zacząć nowe opowiadanie XD.
a tak szczerze, to mi smutno, że kończę to opowiadanie, ale jednocześnie się cieszę. i chyba tyle. pierwszy rozdział nowego opowiadania pojawi się w swoim czasie.
a jak Wam się nudzi na koniec wakacji, to obejrzyjcie sobie "Efekt Jesieni". ja, osobiście, nieźle się przy tym bawiłam. odcinków jest siedem, każdy ma tytuł: "Efekt Jesieni - Poniedziałek", "Efekt Jesieni - Wtorek" i tak aż do niedzieli.

pozdrawiam! :*

8 komentarzy:

  1. Nie wiem co napisać. Kurde no. Tak czekałam na ten ostatni rozdział, a teraz czuję jakąś pustkę, ponieważ już nie będzie tego oczekiwania na Alexa, Miśka itd. Ale będzie coś nowego, to mnie pociesza. :D
    Rozdział cudowny. Taki uroczy ze szczęśliwym zakończeniem. Jak to dobrze, że obu parom się ułożyło.:DD
    A seks był cudny. Muszę się powachlować dla ochłody. A i w pewnym momencie widać, że Alex ma szansę być czasami na górze. :D Szkoda, że o tym nie poczytamy. :(
    Wizyta na cmentarzu bardzo potrzebna. Ostateczne pożegnacie Alexa z przeszłością.
    "- Inaczej nawiedzałby mnie w nocy, co?" Dobre. Ale na szczęście Nikolas nie ma się czego bać. :D
    Akcja z kotami też świetna. :D
    "W efekcie Gabriel był cały czerwony, a Misiek zadowolony." No, jejku co on mu powiedział? Perwersi :D

    I wszystko co dobre szybko się kończy, ale pozostaje zadowolenie, że chłopakom się udało. I fajny ten akapit z tym mijającym czasem. Niby tego nie wiele, ale przekazałaś w nim wszystko co zawierały dalsze lata.
    Dzięki za to opowiadanie i czekam na to następne. :*
    Jak dobrze, że już wróciłaś. :DD

    OdpowiedzUsuń
  2. kurde zabrakło mi nagle słów..
    Alex w końcu doznał szczęścia mimo iż Konrad umarł.. i to takie kurde fajne że się pozbierał i jest z Nikolasem tak szczęśliwie..
    i Misiek z Gabim eh oni to w ogóle cud miód i orzeszki hehe..
    o raaany teraz nie mogę się doczekać kolejnego opowiadania a 'efekt jesieni' obejrzę skoro polecasz ;)
    pozdrawiam i życzę weny ! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. obejrzałam wczoraj ten efekt jesieni i uśmiałam się nie źle xdd
      zastanawia mnie czy skacząc z 10 piętra przy 5 na serio można uznać to za głupi pomysł xdd

      Usuń
  3. super ^^ Chociaż tęsknię za Konradem. ;) Ale dobrze, że mają bracia kogoś, kogo kochają. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze. Lubiłam ich. Nie, ja ich kochałam. Ostatni rozdział zajebisty. W sumie był sex, a Miki nie potrzeba niczego więcej do szczęścia xD
    Cieszę się, że wszystko ma dobre zakończenie. Bracia mają fajnych chłopaków, są szczęśliwi i tylko pozazdrościć im takich partnerów. Albo ich partnerom ich, nie wiem sama. Buu... Wszyscy fajni faceci są albo zmyśleni, albo geje. Moi ulubieńcy jedno i drugie.
    To wyznanie miłości było takie słodkie^^ Aż chciało by się ich schrupać na deser (no co, głodna jestem).
    Lecę czytać następne opko xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Niee nie
    nie nie zgadzam się ehh ;(
    Ale twoje opo i nie mam co się wtrącać: )

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    zakończenie jest wspaniał, Akex w końcu pogodził się zz stratą Konrada i razem z Nicolasem są szczęśliwi..
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajna historia może trochę niedopracowana nie piszę o samych postaciach czy historii lub stylu tylko chyba braku wiedzy po śmierci rodziców Alex owi należała się renta każdemu dziecku które zostało sieroty lub pół sieroty należy się od państwa renta do momentu osiągnięcia pełnoletności lub ukończenia nauki tzn gdyby po maturze od razu poszedł na studia to wtedy też ,Michałowi już niestety nie bo pracował i studiował zaocznie. Trochę brakowało mi wątku muzycznego bo wspominałaś że bracia grają jeden studiuje kierunek muzyczny a tu w ich życiu nie ma grama muzyki bardzo szkoda

    OdpowiedzUsuń