niedziela, 30 września 2012

"Jesteś moim szczęściem na wyłączność"



~Mikołaj~

         Koniec roku akademickiego każdy powitał z ulgą. Wreszcie będzie można odetchnąć, poleniuchować bez świadomości, że i tak musisz się pouczyć. Kostek w podskokach kończył się pakować, a ja siedziałem na łóżku i go obserwowałem. Sam byłem już spakowany, więc mogłem w spokoju pomyśleć. Sesje mieliśmy zaliczone z dobrymi wynikami, więc spokojnie mogliśmy odetchnąć. Kostek ciągle mówił, że stęsknił się za rodziną i z chęcią spędzi z nimi dużo najbliższego czasu, jednak ja miałem trochę inne plany. Ostatnie kilka miesięcy było niepowtarzalnych. Jeszcze nigdy z nikim nie było mi tak dobrze. Nie, nie byliśmy z Kostkiem parą, jednak tak się zachowywaliśmy. Oczywiście nie przy innych, nie byłem jeszcze gotowy na coming out. Jednak zdawałem sobie sprawę z tego, że jestem gejem. Tak, gejem. Gdy teraz patrzę na dziewczyny, widzę w nich tylko koleżanki, znajome, ale nie widzę ich, jako swoje dziewczyny. Zdałem sobie sprawę, że one były tylko odskocznią od prawdziwego mnie. Przyszło mi to dosyć późno, ale to lepsze, niż gdyby nie przyszło wcale. A Kostek… Kostek był wszystkim tym, czego kiedykolwiek potrzebowałem, o czym marzyłem, czego chciałem. Był po prostu moim Kostkiem. Nie powiedziałem mu tego jeszcze, czekałem na odpowiedni moment. Oczywiście, że takich momentów było mnóstwo, jednak ja chciałem, żeby było idealnie. Kostek wiele się przeze mnie wycierpiał i chciałem go uszczęśliwić na więcej niż to konieczne. Dlatego wymyśliłem wyjazd. Dwa tygodnie sami w domku nad morzem należącym do moich rodziców. Będzie cudownie. Tylko Kostek i ja. Domek był wybudowany na odludziu, ponieważ moi rodzice lubili spokojne wakacje. Do morza było blisko, niedaleko były lasy. Jako dziecko uwielbiałem samemu tam chodzić. Teraz pokażę Kostkowi to, o czym mu tyle opowiadałem.
   - Kostek? – zagadałem, kiedy już zapiął walizkę. Podszedłem do niego od tyłu i objąłem go w pasie.
   - Hm? – zapytał, kładąc swoje dłonie na moich.
   - Chciałbyś pojechać ze mną do domku moich rodziców? Tego nad morzem?
   - Mówisz poważnie? – odwrócił się w moich ramionach i zarzucił mi ręce na szyję.
   - Jasne, że tak – uśmiechnąłem się i musnąłem jego wargi.
   - Ale… Tylko ty i ja? We dwoje?
   - Tak, tylko ty i ja.
   - A kiedy?
   - Wiesz, możemy tam pojechać, kiedy zechcemy, ale tak myślałem, żeby jechać tam już teraz, zaraz. Wstąpimy do twoich rodziców, przywitasz się z nimi, powiesz, że jedziesz ze mną, potem wstąpimy do moich, wezmę klucze i uprzedzę, że spędzimy tam dwa tygodnie, żeby nam nie przeszkadzali w razie czego. Jest ciepło, mamy już lipiec…
         Z każdym słowem widziałem na jego twarzy coraz szerszy uśmiech.
   - Kocham cię – wtulił się we mnie mocno. Poczułem szybsze bicie serca, uniosłem go i okręciłem się z nim wokół własnej osi. Kiedy postawiłem go na podłodze, dodał: - Chciałbym kiedyś przedstawić cię moim rodzicom, jako mojego chłopaka i przy okazji powiedzieć, że jestem gejem.
         Już niedługo będzie mógł to zrobić. Bo ja też go kocham. Kiedy zdałem sobie z tego sprawę, miałem ochotę skakać ze szczęścia i wykrzyczeć to całemu światu, a przede wszystkim jemu. Jednak chciałem poczekać. Na ten odpowiedni moment, na tę odpowiednią chwilę.


~Kostek~

         Wizyta u moich rodziców trochę się przeciągnęła, więc pod wieczór zrobiliśmy wspólnego grilla z rodzicami Mikołaja. Było miło, z Mikołajem na przemian zdawaliśmy relację ze studiów. Brakowało mi jednak tego, że nie mogłem się do niego przytulić czy usiąść mu na kolanach. Moi rodzice pewnie nie zareagowaliby źle, byli ludźmi tolerancyjnymi, jednak rodzice Mikołaja… Wiedziałem, że tu było gorzej. Zresztą, jak będzie chciał, to sam im powie, że jest gejem. Pamiętam, kiedy mi to wyznał. Bardzo się ucieszyłem i nadzieja na to, że mnie pokocha urosła jeszcze bardziej. Jednak po tym nic się nie zmieniło. Cały czas były tylko pocałunki i przytulanki. Nie powiem, rozczarowałem się, jednak wciąż nie przestawałem wierzyć, że Mikołaj kiedyś mnie pokocha. A propozycja tego wyjazdu ożywiła tę nadzieję. Po północy rozeszliśmy się do swoich łóżek. Cóż, spanie razem byłoby w tej sytuacji podejrzane, a woleliśmy nie ryzykować. Pociąg do Kołobrzegu mieliśmy o dziesiątej pięćdziesiąt. A potem zaczną się nasze dwa tygodnie.


         Na miejscu byliśmy dopiero pod wieczór, bo były opóźnienia pociągów. Zajęliśmy duży pokój. Łóżko było ogromne. Ściany miały kolor ciemnej czerwieni, meble były ciemnobrązowe, a panele jasne. Rozpakowaliśmy się, a potem wyszedł problem zjedzenia kolacji.
   - Może pójdziemy do jakiejś restauracji? – zaproponowałem.
   - Nie. Jedzenie zamówimy tutaj, ok? – zapytał, obejmując mnie od tyłu i całując po szyi. – Na co masz ochotę? – zaczął ssać skórę na mojej szyi. Westchnąłem cicho z przyjemności.
   - Ryba? Tylko nie wiem, czy przywożą na zamówienie…
   - Przywożą. Znam bardzo dobrą restaurację – wsunął swoje dłonie pod moją koszulkę, zaczynając gładzić mnie po brzuchu i klatce piersiowej.
   - Mikołaj… - jęknąłem. - Jeżeli zaraz nie przestaniesz, rzucę się na ciebie i nie wypuszczę z łóżka do rana – szepnąłem. Mikołaj na te słowa polizał mój kark, dłońmi wkradając się za linię moich spodni.
   - Nie mam nic przeciw, ale teraz musimy zamówić kolację – odsunął się ode mnie z szerokim uśmiechem, a ja zamrugałem powiekami. Czy on mi właśnie dał do zrozumienia, że chce się ze mną kochać?


         Kolacja była pyszna. Karmiliśmy siebie nawzajem. Mikołaj przywiózł ze sobą dwie czerwone świece i postawił je na stole. Było nastrojowo i pięknie.
   - Śpiący jestem. A ty? – zapytałem szatyna, który właśnie schował do szafki ostatni talerzyk.
   - Niekoniecznie – podszedł do mnie i wziął mnie na ręce. Zaskoczony objąłem go za szyję.
   - Kochanie? – uśmiechnąłem się, kiedy zobaczyłem, że kieruje się w stronę sypialni. Wszedł do środka i postawił mnie na podłodze.
   - Mów tak do mnie częściej – szepnął mi na ucho, obejmując mnie i wsuwając dłonie pod koszulkę. – Chcę się z tobą kochać – wtulił twarz w mój kark, chuchając gorącym powietrzem, a ja jęknąłem głośno na jego słowa. Odwróciłem się do niego przodem, zaglądając mu poważnie w oczy.
   - Jesteś tego pewny? Bo jak zrezygnujesz w połowie albo po wszystkim stwierdzisz, że to nie to…
   - Kostek – przerwał mi stanowczo. – Przy tobie czuję, że jestem sobą. Jesteś wszystkim, na co czekałem i wszystkim, czego chcę teraz i w przyszłości. Jesteś moim szczęściem na wyłączność. Kocham cię. Kocham do szaleństwa i nic tego nie zmieni. Już nigdy – uśmiechnął się delikatnie, a mi zaparło dech w piersi. To wyznanie było… było… cudowne.
   - Dziękuję – szepnąłem, wtulając się w niego. – Też cię kocham.
   - Będziesz moim chłopakiem? – zapytał po chwili.
   - Jeszcze pytasz – odchyliłem się tak, aby móc ponownie spojrzeć mu w oczy. – Zawsze i wszędzie – uśmiechnąłem się. Mikołaj pocałował mnie. Z każdą sekundą nasza pieszczota pogłębiała się, a nasze wargi i języki stopiły się w jedno. Zacząłem ciągnąć go w stronę łóżka. Po drodze rozebraliśmy się do bokserek. W końcu opadłem na łóżko, a Mikołaj ułożył się między moimi udami. Objąłem go nogami, dociskając do siebie nasze męskości. Obaj jęknęliśmy. Mikołaj zaczął przygryzać skórę na mojej szyi, zaraz po tym liżąc ją i ssąc. Otarłem się o niego, drapiąc go po plecach.
   - Mi…Mikołaj! – krzyknąłem, odchylając głowę do tyłu, kiedy to on otarł się o mnie. – Tak mi dobrze, Kochanie… - zacisnąłem oczy, przesuwając dłonie na jego pośladki. Ścisnąłem je mocno, a szatyn gwałtownie poruszył biodrami.
   - Kostek… rób tak dalej, a zaraz dojdę – jęknął głośno. Po chwili zaczął całować mój tors. W końcu dotarł do sutków. Przygryzł lewy, na co ponownie krzyknąłem z rozkoszy. Zaczął go lizać i ssać, a drugim zajęły się jego palce. Czułem, jak moja męskość wbija się w jego brzuch.
   - Niżej… - szepnąłem, z trudem łapiąc powietrze. Mikołaj utorował sobie ustami mokrą ścieżkę do krawędzi moich bokserek. Polizał skórę tuż nad nimi, przytrzymując moje biodra. W przeciwnym wypadku poderwałbym je gwałtownie. Potem rozszerzyłem oczy, ponieważ polizał mnie przez cienki materiał bielizny. – Mikołaj, błagam…
         Spełnił moją prośbę. Zsunął ze mnie bokserki, odrzucając je na bok. Pięć sekund później jego głowa ponownie znalazła się między moimi nogami. Polizał całą długość penisa, a ja zacisnąłem dłonie na pościeli, po chwili jednak układając je na jego głowie i wplatając palce w jego włosy. Pocałował czubek, zasysając się na nim.
   - Więcej… - jęknąłem głośno. Poczułem, jak moja męskość coraz bardziej, centymetr po centymetrze, znajduje się we wnętrzu jego ust. – Tak… Tak dobrze, Kochanie…
         Jego usta i język coraz bardziej oddawały się pieszczocie, a ja coraz bardziej zaciskałem palce na jego włosach. Zaczął poruszać głową coraz szybciej. Czułem podniecenie rozchodzące się po całym moim ciele, dreszcze przepływające po kręgosłupie, jego dłonie na moich biodrach… Było mi cudownie. Tak długo na to czekałem. Na jego miłość. Na to szczęście, które tylko on może mi dać. I wreszcie to mam. Szczęśliwszy już chyba nie mogę być.
   - Ja ci tu robię dobrze, a ty odpłynąłeś – usłyszałem nad sobą ukochany głos. Otworzyłem oczy i spojrzałem na Mikołaja.
   - Mikołaj…
   - O czym myślałeś? – zapytał, schylając się i całując moją szyję.
   - O tobie – pogładziłem go dłońmi po plecach.
   - Mm… Wiesz, Słonko, bardzo chciałbym uprawiać z tobą seks, ale nie wiem, jak to się robi… - powiedział zawstydzony.
   - Masz jakiś lubrykant? – zapytałem.
   - Co?
   - Żel intymny – wyjaśniłem, ocierając się o niego niespiesznie. Było mi tak dobrze…
   - No… kupiłem – sięgnął do swojej torby i wyciągnął z niej truskawkowy żel intymny.
   - Och – uniosłem brwi. – A podobno nie wiesz, co dalej robić.
   - No ale taki żel przydaje się przy każdym seksie. Lesbijki też go używają, nie?
   - Wiesz, nie za bardzo interesuje mnie życie intymne lesbijek. Ale super, że kupiłeś – pocałowałem go szybko i wziąłem buteleczkę do ręki. Odkręciłem ją. – Daj rękę – poprosiłem. Mikołaj podał mi swoją dłoń, a ja wylałem mu trochę żelu na palce. – Musisz mnie rozciągnąć. Nigdy tego nie robiłem i jestem bardzo ciasny, więc… - odchrząknąłem zawstydzony. – Bolałoby mnie bez przygotowania – i tak będzie bolało, ale lepiej, żeby o tym na razie nie wiedział, prawda? Spojrzałem na Mikołaja i momentalnie się roześmiałem. Jego mina była bezcenna. Oczy szeroko otwarte z szoku, usta uchylone. – Kochanie, zapewniam cię, że seks ze mną będzie tysiąc razy lepszy od seksu z kobietą – pogładziłem go dłonią po policzku. On się opanował i położył sobie moje nogi na swoich ramionach.
   - Ile palców mam włożyć najpierw? Jeden? – zapytał niepewnie. Skinąłem głową, rumieniąc się mocno. Poczułem opuszek przy swoim wejściu, który już po chwili znajdował się w moim wnętrzu. Ogarnął mnie dziwny dyskomfort, ale nic poza tym. Mikołaj zaczął poruszać nim z początku niepewnie, z czasem coraz bardziej wprawnie. Po dłuższej chwili dołożył drugi palec, a zaraz za nim trzeci. Skrzywiłem się z bólu.
   - Wolniej, Kochanie – powiedziałem.
   - Mocno boli? – spojrzał mi poważnie w oczy.
   - Nie, ale wolniej, dobrze?
   - Dla ciebie wszystko – uśmiechnął się czule. Coraz szybciej poruszał we mnie palcami, aż w końcu dotknął prostaty. Krzyknąłem z rozkoszy.
   - Och, tak dobrze… więcej! – ponownie krzyknąłem. – Mikołaj, wejdź we mnie, bo zaraz oszaleję…
   - Ale…
   - Wejdź we mnie! – zażądałem, kiedy znowu poczułem, jak muska ten wrażliwy punkt wewnątrz mnie. Szatyn jęknął przeciągle, wyciągając ze mnie palce. Ściągnął bokserki i chwycił w dłoń żel, po czym rozsmarował go na swoim penisie. Potem nakierował go na moje wejście i zaczął we mnie powoli wchodzić. Czułem go, czułem, jak mnie wypełnia. Ból mieszał się z rozkoszą, a ja zagryzałem dolną wargę. W końcu docisnąłem biodra do jego krocza, aż w końcu poczułem jego jądra na swoich pośladkach. Zabolało, co oznajmiłem jękiem bólu.
   - W porządku? – zapytał z troską Mikołaj, a ja uśmiechnąłem się lekko, z trudem łapiąc oddech.
   - Tak, tylko muszę się przyzwyczaić. To mój pierwszy raz, a ty…
   - Dla mnie to również pierwszy raz. Pierwszy raz z mężczyzną, z tobą. Z osobą, którą szczerze kocham – nachylił się, całując mnie czule. Jednocześnie poruszył się we mnie, na co zareagowałem ponownym jękiem bólu. Zaczął powoli poruszać biodrami, przyzwyczajając mnie do siebie. Za którymś pchnięciem ponownie odnalazł punkt największej rozkoszy, więc ból zaczął ustępować, aż w końcu odczuwałem tylko przyjemność. Objąłem Mikołaja za szyję, tuląc się do niego i jęcząc mu prosto do ucha. On poruszał się coraz szybciej i gwałtowniej, również pojękując i przygryzając skórę na moich ramionach raz po raz.
   - Szybciej… - poprosiłem, czując, że do końca wiele mi nie brakuje. Szatyn przyspieszył swoje ruchy, które stały się chaotyczne, ale głębsze i mocniejsze. Czułem, jak mój penis ociera się o nasze brzuchy. Po kilku gwałtowniejszych pchnięciach doszedłem, oświadczając to krzykiem i odchylając głowę do tyłu. Mikołaj doszedł chwilę po mnie, również krzycząc. Poruszył się jeszcze kilka razy i opadł na mnie.
   - To było nieziemskie… - szepnąłem, a on wysunął się ze mnie i położył obok, przygarniając do siebie ramionami. Wtuliłem się w niego.
   - Najlepszy seks w moim życiu – uśmiechnął się.
   - Mówiłem ci – zaśmiałem się, zaraz po tym całując go w policzek. – Teraz już zawsze będziemy razem? – zapytałem poważnie.
   - Zawsze – zapewnił mnie. – Nie chcę nikogo innego, tylko ciebie. Jesteś moim wszystkim, wiesz?
   - Teraz już wiem – szepnąłem szczęśliwy. – Ja od kilku lat nie widzę poza tobą niczego innego. Nareszcie mogę się tobą bezkarnie i bezboleśnie nacieszyć.


~Mikołaj~

         Rano obudziły mnie promienie Słońca. Otworzyłem oczy, zaraz po tym je zamykając. Niech ktoś zgasi światło… Kiedy zorientowałem się, że w pasie ciasno oplatają mnie Kostkowe ramiona, przypomniała mi się ubiegła noc. Było cudownie… Po pierwszym razie kochaliśmy się jeszcze trzy. Uśmiechnąłem się szeroko. Nareszcie mam Kostka dla siebie. Nareszcie mam kogoś, komu mogę oddać swoje serce, będąc pewnym, że nie zostanie ono rozbite na kawałki. Uchyliłem powieki i spojrzałem na jego spokojną twarz. We śnie wyglądał tak niewinnie, ale jeżeli ktoś zna go odrobinę lepiej, to wie, że swój charakterek ma. Uśmiechnąłem się do siebie błogo. Kiedy pomyślę o tym, że teraz już będziemy razem na zawsze mam wrażenie, iż moje serce wyskoczy z piersi z powodu tak szaleńczego bicia.
   - Wiem, że jestem słodki, ale długo jeszcze będziesz tak patrzył? – usłyszałem ciche pytanie.
   - Na ciebie? Nawet do końca życia – cmoknąłem go w nos.
   - Hm… To chyba nie dla mnie, bo głodny jestem – poskarżył się, a ja się roześmiałem.
   - Po takiej nocy to nic dziwnego – przesunąłem dłonią po jego ramieniu. – Nie wiedziałem, że jesteś taki… nienasycony.
   - Sam jesteś nienasycony! – uszczypnął mnie w bok, w końcu otwierając oczy i spoglądając w moje. – To był mój pierwszy raz, miałem prawo.
   - Cztery pierwsze razy – zaznaczyłem. – I będziesz mówił tak po każdej nocy?
   - Mikołaj!
   - O. A co się stało z „Mocniej, Kochanie! Szybciej!”?
   - Zamknij się – mruknął.
   - Oj, Kotku – pocałowałem go w czoło. – Przecież wiesz, że to tylko żarty.
   - Wiem. Dlatego też zrobisz mi teraz śniadanie. Tylko szybko, Kochanie – ostatnie dwa słowa zaakcentował. Zaśmiałem się.
   - Nie chce mi się ruszać.
   - Mnie też. Ale to ty jesteś facetem w tym związku.
   - A ty? – uniosłem brwi.
   - A ja jestem twoim małym, słodkim uke, o które musisz dbać i je pielęgnować.
   - A co to jest uke? – z uśmiechem ponownie pocałowałem go w czoło.
   - Mówiłem ci niedawno, więc nie udawaj głupiego. A teraz idź mi zrób śniadanie – pocałował mnie słodko w usta.
   - Okej, teraz mogę iść – wyplątałem się z jego objęć i wstałem z łóżka. – Co chcesz?
   - Coś dobrego – wyszczerzył wszystkie zęby w moim kierunku, a ja nie mogłem tego gestu nie odwzajemnić.
   - Dobra, to muszę zobaczyć, co ze sobą przywieźliśmy – naciągnąłem na siebie bokserki i wyszedłem z sypialni.


         Na śniadanie były gofry z bitą śmietaną i czekoladą. Potem wzięliśmy wspólny prysznic, ale tylko prysznic, bo Kostek stwierdził, że boli go tyłek. No cóż, mały to ja nie jestem… Ubrani poszliśmy na spacer po plaży.
   - Mikołaj? – zagadał Kostek, kiedy siedzieliśmy na piasku i patrzyliśmy na fale.
   - Hmm? – mocniej przycisnąłem go do swojej klatki piersiowej. Brunet siedział między moimi nogami.
   - Nigdy cię o to nie pytałem, ale podobałem ci się w liceum? No wiesz, wtedy, kiedy zacząłeś zwracać uwagę również na chłopaków.
         Cóż, dobre pytanie…
   - Jakby ci to powiedzieć… No tak. Podejrzewam, że w pewnym momencie nawet zacząłem się w tobie podkochiwać, ale szybko to wyparłem, jak sam wiesz.
   - Gdybym wtedy wiedział… - odezwał się po dłuższej chwili.
   - To?
   - To zaciągnąłbym cię w jakiś ciemny kąt i przeleciał! – roześmiał się, a ja razem z nim.
   - No, no. Ciekawe, kto kogo by przeleciał – pocałowałem go w kark. – Wiesz, chcę powiedzieć rodzicom… - zmieniłem nagle temat. Kostek drgnął lekko w moich ramionach.
   - Ale… nie boisz się?
   - Jasne, że się boję. Ale jestem z osobą, którą kocham i nie zamierzam tego ukrywać.
   - Coming out naprawdę przychodzi ci tak łatwo?
   - Tak. Bo widzisz, ci, którzy naprawdę mnie lubią, zostaną, a ci drudzy odejdą i tych nie będzie mi żal. Poza tym do szczęścia wystarczysz mi tylko ty i…
   - Teraz tak mówisz – przerwał mi. – Ale jak przyjdzie co do czego, będziesz cierpiał.
   - Być może. Jednak ty ze mną będziesz, prawda? A z tobą dam radę ze wszystkim.
   - Mm, kocham cię – obrócił się bokiem i wtulił policzek w mój tors. – Ja rodziców się nie boję, bo chyba nawet podejrzewają, że jestem gejem. Jak byliśmy u nich teraz, to mama wzięła mnie na bok i zapytała, czy nie mam dziewczyny albo chłopaka.
   - Żartujesz? Ile ja bym dał za takich…
   - Jeżeli cię kochają, zaakceptują cię. Nawet, jeśli na początku będą mówić, że cię nienawidzą.
   - Mam nadzieję, że masz rację.
   - Oczywiście, że mam. A jak wyrzucą cię z domu na wakacje, to zawsze mogę cię przygarnąć.
   - Przygarnąć? – roześmiałem się. – Z tobą wszystko wydaje się takie proste…
   - To wszystko jest proste. Trzeba tylko spojrzeć na to z odpowiedniej strony. Zobaczyć wszystkie plusy i minusy każdej sytuacji i skupić się tylko na plusach. Negatywne myślenie w niczym nie pomoże, bo jeżeli z góry założymy, że będzie źle, to prawdopodobnie będzie.
   - A jeżeli założymy, że będzie dobrze, a potem życie skopie nam tyłek?
   - No wiesz… Od tego jeszcze nikt nie umarł. Człowiek musi kilka razy upaść, po każdym upadku stając się silniejszym.
   - Mój mały filozof – ucałowałem go w czubek głowy. – Co ja bym bez ciebie zrobił?
   - Założył rodzinę z jakąś blond lafiryndą – westchnął teatralnie, a ja się roześmiałem.
   - Jesteś niesamowity – ponownie ucałowałem go w czubek głowy.
_________________________________________________
ta-da~! i nowy rozdział ukazał się do końca września ;D.
dziękuję za komentarze! :*
a co do tego spoilera.. no nie mogłam się powstrzymać XD.
ten rozdział jest taki miły dla oka, idealny na niedzielny wieczór.. za to w następnym już tak kolorowo nie będzie.
impreza udana, a jakże! tylko w rozdziale mogą być błędy, bo mało dzisiaj spałam.
Nyu - fiolet mam, taki ciemny, ale na zdjęciach trochę słabo to widać.. jednak kolor wyszedł świetnie, więc śmiało, farbuj :).
mam nadzieję, że po tym rozdziale złość na Mikiego przeszła wszystkim całkowicie? XD

7 komentarzy:

  1. Pewnie, że złość przeszła. :D Mikołaj się postarał. I kochali się. Jak słodko, mniami. Faktycznie na niedzielny wieczór idealny rozdział. Kostek nareszcie jest szczęśliwy. Przez tyle lat cierpiał z nieodwzajemnionej miłości i należy mu się wszystko. Podoba mi się, że Mikołaj jest zdecydowany na coming out. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Miko i coming out. - lubię to! ;D
    co do rozdzialiku.. mniami! kochali się, są szczęśliwi i wgl *.*
    ale oczywiście jakiś nie fart będzie potem ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham cię ! ^^ :) poprawiłaś m tym rozdziałem niesamowicie humor. Mam nadzieję, że będą razem. ;)
    PS: Dlaczego pisze teraz? Otóż...ciotka ukochana przyjechała.. :/ I jestem zdechlak.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeszła, przeszła - jak miała nie przejść? Martwią mnie tylko Ci jego rodzice bo wydaje mi się, że nie będzie łatwo :(
    Rozdział bardzo pozytywny, aż się uśmiecham od ucha do ucha.
    A co do włosów to skoro zachęcasz to chyba spróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ah, seks! Miki chwilowo zaspokojona. Ale tylko chwilowo, więc kiedy następny sex? xD
    Mmm... jak słodko. Idealny rozdział na tak pochmurny dzień jaki ja mam za oknem. Skoro w następnym trochę się skomplikuje, to rodzice Mikołaja nie będą zachwyceni. Ehh... Chłopcy razem dadzą radę (;
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak sweetaśnie ;) Też bym chciała przeżyć taką miłość. Mam nadzieje że z rodzicami tego fajnego seme wszystko się ułoży.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    wspaniały rozdział, słodko, już są razem, ten wyjazd to dobry pomysł Mikołaj...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń