wtorek, 12 lipca 2011

Jeśli chcesz, nałóż plaster na moje serce.

     Obudziłem się, kiedy na zewnątrz zapadał już zmrok. Jeszcze śnieg zaczął padać, po prostu zajebiście. Nie znoszę śniegu. Ja w ogóle nie znoszę pogody, bo albo jest za gorąco, albo za zimno, nigdy nie jest odpowiednio. Spojrzałem na zegarek. Kilka minut po siedemnastej. Dzisiaj wtorek, prawda? Podniosłem się z kanapy z cichym syknięciem, czując, jak coś rozsadza mi głowę od środka. Kacyk, kochany kacyk… Kurwa. W dodatku miałem erekcję. Brak seksu źle na mnie wpływa. Pójdę dzisiaj do klubu i wyrwę jakiegoś naiwnego nastolatka. Rozebrałem się i poszedłem pod prysznic. Najpierw nastawiłem wodę, aby była letnia, a potem oparłem się o zimne kafelki i przejechałem dłońmi po swoim ciele, zatrzymując się przy sutkach. Przymknąłem oczy, odchylają głowę i wzdychając cicho. Po chwili jedna z moich dłoni zjechała niżej, delikatnie dotykając penisa, który zrobił się jeszcze twardszy. Zagryzłem dolną wargę, palcami pieszcząc główkę. Kiedy pierwsze krople zaczęły ze mnie wypływać, chwyciłem mocno swoją męskość i zacząłem szybko poruszać ręką. Drugą zakryłem sobie usta, aby nie być za głośno, ściany tutaj są cienkie, a to stare małżeństwo i tak mnie już nie lubiło. Poczułem, jak serce zaczyna mi szybciej bić i z dużą irytacją zauważyłem, że potrzebuję dodatkowej pieszczoty, więc oderwałem dłoń od ust i palcami zacząłem pieścić swoje jądra, zagryzając mocno dolną wargę. Kiedy doszedłem, nie zdążyłem się opanować i wydałem z siebie przeciągły jęk. Zabrałem dłonie od swojego krocza, pozwalając, aby woda zmyła z nich spermę. Kiedy już unormowałem oddech, wziąłem szybki prysznic. Potem wytarłem się ręcznikiem i poszedłem do sypialni, która jednocześnie była moim „gabinetem“. W tym pomieszczeniu stało wielkie, dwuosobowe łóżko, duża szafa z lustrem służącym również za jej przesuwane drzwi, biurko, a na nim pełno jakichś papierów i lampka nocna. Biurko i szafa stały obok siebie i były naprzeciw łóżka, które stało pod oknem. Obok łóżka stała szafka nocna i jakiś metr od niej sztaluga. Wszystkie ołówki, gumki i inne przybory do rysowania miałem schowane w biurku. Otworzyłem szafę i spojrzałem na to, co zawierała, zastanawiając się, w co się ubrać. W końcu wybrałem czarne, obcisłe rurki, do tego czarny, przylegający do ciała golf, a na koniec krótką, białą kamizelkę z wcięciem w talii. Obejrzałem się w lustrze, uśmiechając się do samego siebie. Przeczesałem jeszcze włosy szczotką, pozwalając im opadać na ramiona. Wyglądałem oszałamiająco. Ubrałem swój czarny płaszcz oraz białe trampki, wziąłem portfel, dokumenty i wyszedłem z mieszkania, zamykając je na klucz. Poszedłem dobrze sobie znaną drogą do jednego z moich ulubionych klubów. Ochroniarz wpuścił mnie bez okazywania dowodu, ponieważ byłem już tam znany. Odwiesiłem płaszcz do szatni i od razu zawędrowałem do baru, siadając na jednym z wysokich krzeseł.
    - Cześć, Remigiusz - barman przywitał się ze mną, posyłając mi szeroki uśmiech.
    - Cześć, Michał - odwzajemniłem uśmiech. Poznaliśmy się właśnie tutaj, jakiś rok temu. Poszedłem z nim do łóżka, a jakiś miesiąc później dowiedziałem się, że został barmanem. Byliśmy w krótkim związku (trwał niecałe dwa miesiące), ale potem postanowiliśmy się rozstać i zostać przyjaciółmi. Powodem takiej decyzji był brak jakiegokolwiek porozumienia, no może poza łóżkiem, tam nam było dobrze. Żaden z nas nie chciał być w związku opierającym się tylko na seksie, więc decyzja byłam tym bardziej łatwa. Michał miał krótkie, zawsze postawione na żel włosy koloru czarnego. Miał zielone, wiecznie roześmiane oczy, szeroki, piękny uśmiech i prosty nos. Był wyższy ode mnie o jakieś pół głowy i starszy o trzy lata.
    - Dawno cię tutaj nie było - zagaił, stawiając przede mną zamówionego drinka.
    - Studia. Męczą nas tam - odpowiedziałem, po czym ustami objąłem słomkę i pociągnąłem. W ustach poczułem bananowy smak zaprawiony smakiem wódki. Uwielbiam drinki…
    - A jak życie uczuciowe?
    Odsunąłem usta od słomki i uśmiechnąłem się krzywo.
    - Na razie brak. A twoje?
    - Mogę powiedzieć to samo - westchnął głośno, po czym mrugnął do mnie i oblizał perwersyjnie wargi. Wychyliłem się przez ladę, odsuwając drinka na bok i pocałowałem go w usta, dosyć szybko się odsuwając.
    - Mm, słodki jesteś - mrugnął do mnie jeszcze raz.
    - Nie pierwszy raz to od ciebie słyszę - zaśmiałem się. - O której kończysz pracę?
    Teraz Michał wychylił się przez ladę.
    - Dzisiaj, niestety, siedzę tutaj całą noc, ale jutrzejszej nocy jestem wolny - powiedział niskim, seksownym głosem prosto do mojego ucha, po czym dosyć mocno podgryzł jego płatek, a mi zrobiło się goręcej i poczułem dreszcz przebiegający przez mój kręgosłup. Brunet odsunął się ode mnie, a ja spojrzałem mu prosto w oczy.
    - Zadzwonię, jeżeli nie znajdę sobie kogoś innego, dobrze?
    Zaśmiał się w odpowiedzi. Uwielbiałem jego śmiech, zawsze mnie uspokajał. Nie, nie kochałem go. Po prostu bardzo lubiłem i wiem, że on mnie też. Nasza przyjaźń była dosyć dziwna, ponieważ od czasu do czasu uprawialiśmy seks, ale to było tylko zaspokojenie naszych ciał.
    - Jasne, Mały - poczochrał mnie po włosach, a ja uśmiechnąłem się do niego. Akurat zaczęli się schodzić klienci, więc Michał musiał się nimi zająć, zostawiając mnie samego z drinkiem. Kiedy przede mną stał już drugi drink, taki sam, stwierdziłem, że trzeba ruszyć tyłek i iść poszukać kogoś chętnego na seks. Jeszcze raz sprawdziłem, czy mam prezerwatywy w tylnej kieszeni. Były. Teraz mogłem pójść na polowanie. Zacząłem przechadzać się z drinkiem między stolikami, aż w końcu usiadłem przy jednym i postawiłem drinka na stoliku przed sobą. Założyłem nogę na nogę i obserwowałem ludzi. Nagle moją uwagę przykuła jedna, jedyna postać. Kuba. Prawie zakrztusiłem się drinkiem, który akurat miałem w ustach, kiedy go zobaczyłem. Co on tu robi?! Stał przy barze i coś zamawiał. Jak się chwilę potem okazało, piwo, bo Michał postawił przed nim dosyć dużą szklankę tego napoju. Chłopak rozejrzał się niepewnie na boki, po czym usiadł na krzesełku i zaczął sączyć piwo, jednocześnie pisząc smsa. Skończyłem pić swojego drinka i miałem wielką ochotę iść po następnego, ale… bałem się. Może Kuba trafił tutaj przez przypadek? Ale taki głupi chyba nie jest. Chociaż… Nie no, zawsze opowiadał o tym, jak bardzo nienawidzi homo. Nie powiem, raniło mnie to, jednak nie pokazywałem tego po sobie. A teraz co? A teraz widzę go w gejowskim klubie, siedzącego przy barze i pijącego piwo. W tym momencie wychwyciłem wzrok Michała i uśmiechnąłem się do niego, unosząc w górę pustą szklankę. Odwzajemnił uśmiech i zaczął mi przygotowywać kolejnego drinka.
    - Czemu sam nie podejdziesz? - Zapytał z udawanym wyrzutem, stawiając przede mną szklankę z napojem.
    - Widzisz tego chłopaka, który zamówił piwo?
    Michał obejrzał się za siebie i skinął głową.
    - To mój znajomy, Kuba. Zdeklarowany hetero.
    Brunet roześmiał się w odpowiedzi.
    - Raczej trudno tutaj trafić przez pomyłkę, skoro nazwa klubu to „Homosexual’s paradise“ - uśmiechnął się jeszcze do mnie i wrócił za bar. Westchnąłem cicho, opierając się wygodniej na kanapie i biorąc drinka w dłoń. Po chwili przestałem obserwować Kubę, bo mój wzrok przykuł o wiele przyjemniejszy widok. Wysoki, umięśniony mężczyzna. Ubrany był normalnie i nie był jakimś mięśniakiem, bo w takich nie gustuję. Oblizałem wargi, patrząc mu prosto w oczy. Mężczyzna zaczął iść powoli w moją stronę i już się podnosiłem, aby pójść tam, gdzie są darkroomy, ale wtedy usłyszałem trzask zbijanego o podłogę szkła. Zarówno mężczyzna, jak i ja, odwróciliśmy się w stronę miejsca hałasu. Michał stał przyciśnięty do lady, a jakiś wyrośnięty, łysy facet trzymał go za przód koszuli. Zanim zdążyłem zareagować, facet uniósł go i przeciągnął po ladzie na drugą stronę.
    - Jak to nie ma? Nie ma piwa? To dlaczego inni je mają? - Warczał, a brunet krzywił się. Na pewno jechało mu z ust…
    - Jesteś pijany, za bardzo! Nie sprzedam ci alkoholu, musisz wyjść - powiedział Michał na jednym wydechu. Mięśniak zamachnął się i uderzył Michała prosto w twarz. Przełknąłem ślinę, kiedy zobaczyłem krew. Wtedy wtrąciła się ochrona i bez problemu obezwładniła mężczyznę, po czym szybko wyprowadziła go z klubu. Odetchnąłem z ulgą, idąc szybko w stronę Michała. Spojrzał na mnie ze łzami w oczach.
    - Michaś, ale chyba nie będziesz płakał? - Uśmiechnąłem się do niego krzywo, łapiąc jego dłonie i odsuwając je od twarzy. Specjalnie użyłem zdrobnienia jego imienia. Wiem, że zawsze go to rozczulało i poprawiało mu nastrój. Obok nas zaczęła się krzątać sprzątaczka, zbierając szkło.
    - Wygląda aż tak źle? - Zapytał po dłuższej chwili oglądania jego nosa. Dotknąłem go lekko i nacisnąłem.
    - A boli, jak dotykam?
    - Nie. Znaczy, tak troszkę…
    - Więc nie jest złamany. Teraz mogę pójść z tobą do łazienki i ci to przemyć, bo wyglądasz strasznie - powiedziałem poważnie, a Michał tylko się roześmiał. Pociągnął mnie za rękę w stronę toalety.
    - Twój znajomy był w szoku, kiedy cię zobaczył - powiedział, kiedy już znaleźliśmy się w środku. Oparł się o ścianę, a ja wyciągnąłem chusteczki, namoczyłem jedną i zacząłem przemywać mu twarz. Kiedy już to zrobiłem, wziąłem suchą chusteczkę i go wytarłem. Odsunąłem się i spojrzałem na niego.
    - Nie zauważyłem. Ale trudno, skoro on jest gejem, to chyba już nie muszę się przed nim ukrywać.
    Michał tylko spojrzał na mnie przenikliwie, uśmiechając się w ten swój perwersyjny sposób. Wyrzuciłem chusteczki gdzieś za siebie, nie przejmując się zbytnio tym, że śmiecę.
    - Remigiusz… Jestem poszkodowany, dostanę chociaż buzi?
    - Oczywiście - szepnąłem i objąłem go rękoma w pasie, całując delikatnie. Po chwili brunet rozchylił wargi, a ja wsunąłem język do wnętrza jego ust. On od razu przyłączył swój i zaczęliśmy walczyć o dominację, ale w końcu to on wygrał i przemieścił nas tak, że teraz ja opierałem się o ścianę, a on obejmował mnie za szyję, całując coraz namiętniej. Po chwili oderwaliśmy się od siebie, ponieważ zabrakło nam powietrza. Spojrzeliśmy sobie w oczy.
    - Chętnie bym kontynuował, ale praca czeka… - Michał westchnął ciężko, jednak się ode mnie nie odsunął.
    - Możemy się spotkać jutro, po moich zajęciach - uśmiechnąłem się delikatnie, po czym językiem przejechałem po jego dolnej wardze.
    - Brzmi kusząco - odwzajemnił uśmiech, po czym odsunął się ode mnie. Wyszliśmy z łazienki. Michał wrócił za ladę, a ja usiadłem przy niej na jednym z tych wysokich krzesełek. Kuba gdzieś zniknął. Może wyszedł? Brunet postawił przede mną nowego drinka. Po tamtego wolałem nie wracać. Ktoś mógł mi coś dosypać, nigdy nic nie wiadomo. Po chwili klienci ponownie zaczęli zamawiać, więc brązowooki miał trochę roboty. Siedziałem i patrzyłem tępo w jeden punkt, powoli sącząc drinka. Kątem oka zauważyłem, że obok mnie usiadł Kuba, ale nawet na niego nie spojrzałem. Chyba byłem zbyt zmęczony.
    - Ziemia do Remigiusza! - Michał pomachał mi dłonią przed oczami. Zamrugałem i spojrzałem na niego.
    - Co?
    - Idź już do domu, zaraz mi tutaj zaśniesz, Mały. Jutro masz wykłady od rana. A potem, wiesz… Możemy się spotkać - mrugnął do mnie z szerokim uśmiechem na twarzy, a ja zaśmiałem się i pokręciłem głową.
    - Myślałem, że już jesteśmy umówieni. Poza tym, skąd wiesz, że jutro mam od rana wykłady?
    - Nie zapominaj, że jeszcze tak niedawno byliśmy razem. Pomimo tego, jaki był nasz związek, dosyć dobrze cię poznałem.
    To mnie rozczuliło. Uśmiechnąłem się delikatnie, po czym stanąłem na podłodze.
    - Zadzwonię - uśmiechnąłem się do niego szeroko, po czym spojrzałem na Kubę. On się rumienił… Nigdy go takiego nie widziałem.
    - Kuba? - Puknąłem go lekko w ramię. Drgnął i spojrzał na mnie. - Wracasz ze mną? Idziemy w tym samym kierunku.
    - Jasne - uśmiechnął się do mnie, a ja ten uśmiech odwzajemniłem. Poszliśmy do szatni po nasze płaszcze (on miał skórzany), po czym wyszliśmy na świeże powietrze. Przez chwilę szliśmy w milczeniu, aż w końcu postanowiłem się odezwać.
    - Wiesz, zastanawiam się, dlaczego udawałeś takiego hetero, skoro jesteś gejem? - Spojrzałem na niego. On szedł ze wzrokiem wbitym w ziemię.
    - To chyba dlatego, że po prostu boję się tego, co ludzie powiedzą. Wiesz, wytykanie palcami i te sprawy - wzruszył ramionami, nadal patrząc w ziemię.
    - Mnie rodzice wyrzucili z domu, kiedy się dowiedzieli, że jestem homoseksualny. Ale jakoś sobie poradziłem. Opinia ludzi nie rusza mnie za bardzo, więc było mi bez różnicy, kto o tym wie. Nie powiedziałem tylko wam, czyli tobie, Pawłowi i Markowi. Bo was lubię i jakoś tak… Nie chciałbym być skreślony w waszych oczach. - Nie wiem, dlaczego mu to mówię. Może po prostu potrzebuję.
    - Ja mam chyba tak samo. Ale teraz już o sobie wiemy, więc… może im powiemy?
    Spojrzałem w niebo, wzdychając cicho.
    - Nie wiem. Zobaczymy, jak to będzie, co?
    - Jasne.
    Zatrzymaliśmy się przed jego blokiem.
    - Remigiusz… Podobasz mi się - powiedział cicho, po czym zagryzł niepewnie dolną wargę. Spojrzał mi w oczy. - Od zawsze mi się podobałeś. A teraz, kiedy już… wszystko jest wyjaśnione…
    - Chcesz iść ze mną na randkę? - przerwałem mu, czując się szczęśliwym.
    - Tak… - szepnął szatyn.
    - Ty też mi się podobasz - uśmiechnąłem się do niego. - To co? Jutro po wykładach?
    - A ten barman?
    - Zrozumie. To mój przyjaciel.
    - W takim razie… - przybliżył się do mnie i złożył na moich ustach delikatny pocałunek, po czym odsunął się delikatnie i spojrzał mi w oczy - …do zobaczenia.
     A potem odwrócił się i wszedł na klatkę. Do domu wracałem z uśmiechem na twarzy. Od razu wyciągnąłem telefon i wysłałem smsa do Michała: "Umówiłem się z nim na jutro! :)". Po paru minutach dostałem odpowiedź: "Bawcie się dobrze :)". A potem spojrzałem na datę umieszczoną na wyświetlaczu telefonu: dziewiąty marca. Czyżby moje życie od dzisiaj miało się zmienić?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz