wtorek, 12 lipca 2011

Kocham cię.

     Kończyła się zima. To już? Tyle czasu już minęło? Jutro pierwszy dzień wiosny. Doszedłem ze sobą do ładu, psychicznie było ze mną o wiele lepiej. Może to za sprawą Charliego, który przychodził do mnie, kiedy tylko miał wolny czas i spędzał go ze mną? Dużo rozmawialiśmy. A jeżeli chodzi o Ichigo, to spotkaliśmy się kilka razy. Wciąż wydawał mi się dziwny. Był zamknięty w sobie, bo ja w zasadzie zdążyłem mu opowiedzieć całe swoje życie, a o nim wiedziałem tylko to, że jest Japończykiem, przeprowadził się do Londynu i o to, że jego brat zmarł. Nic więcej. Niechętnie mówił o sobie, wolał słuchać o mnie. Cóż, to jego wybór. Mogłem mu o sobie powiedzieć wszystko. Polubiłem go, bardzo.
Ale, cholera, musiałem się czegoś o nim dowiedzieć. Dzisiaj go zapytam wprost. Właśnie czekam na niego w swoim domu. A mieszkanie oddałem Caroline i jej narzeczonemu. To chyba musi być wielka miłość, skoro już za dwa miesiące biorą ślub. Zrobiłem już herbatę. Ichigo się spóźnia, miał być dziesięć minut temu. W końcu usłyszałem dzwonek do drzwi, więc poszedłem otworzyć.
- Cześć - Ichigo posłał mi delikatny uśmiech, wchodząc do środka. Wciąż miał na sobie zimową kurtkę. Zresztą, ja też wciąż taką nosiłem. Było bardzo zimno. Chłopak zdjął kurtkę i powiesił ją na wieszaku, a następnie zdjął buty.
- Chodź, zrobiłem już herbatę - poszedłem do salonu, a on za mną. Usiedliśmy na kanapie, w pewnej odległości od siebie. Dzieliło nas jakieś pół metra, może trochę więcej. Ichigo wziął łyk herbaty i spojrzał na mnie. Miał piękne oczy, naprawdę.
- Chciałeś się spotkać. A po coś konkretnie, czy tak tylko? - zapytał, nie odrywając ode mnie wzroku. Tak właśnie było. Czasami podczas rozmowy patrzył mi prosto w oczy, a czasami, zupełnie rozkojarzony i zamyślony, rozglądał się gdzieś na boki, byleby tylko nie patrzeć na mnie.
- Po coś konkretnie - powiedziałem, zastanawiając się, jak ubrać w słowa moje oczekiwania, co do dzisiejszego spotkania. Oczywiście, celem było zdobycie trochę większej wiedzy o Ichigo. Chciałbym stwierdzić, że mam o nim średnią wiedzę, a nie minimalną. O tym, że dowiem się o nim wszystkiego, nie śmiałem nawet marzyć.
- Słucham - znowu upił łyk herbaty i przemieścił się na kanapie tak, że teraz nie musiał wyginać szyi, aby na mnie patrzeć. Czy mi się przed chwilą wydawało, czy jego wzrok padł na moje usta? Nie, to chyba niemożliwe. Westchnąłem cicho i spojrzałem mu prosto w oczy.
- Ty wiesz o mnie wszystko, ja o tobie prawie nic. Chciałbym tą wiedzę poszerzyć, wiesz?
- Aha - odparł tylko, a ja policzyłem w myślach do trzech i wziąłem uspokajający oddech, aby go nie walnąć.
- Dlaczego nic o sobie nie mówisz? Czego się boisz?
- Nie mówię o sobie, ponieważ… - urwał na chwilę i zagryzł dolną wargę. - Ponieważ chcę zapomnieć o przeszłości. Dzieciństwo może i było bajkowe i wesołe, ale odkąd skończyłem dwanaście lat, moje życie zamieniło się w piekło. - Uśmiechnął się smutno.
- Ale chcę wiedzieć. - Splotłem swoje palce z jego, aby dodać mu otuchy. Wzdrygnął się lekko i spojrzał na nasze dłonie.
- Ja… Dobrze, powiem ci - teraz wpatrywał się w nasze dłonie. I przez cały czas, gdy mówił, też.
- Urodziłem się w Japonii. Mój tata zmarł, kiedy miałem sześć lat. Mama długo nie mogła pozbierać się po stracie ukochanego męża. Aki miał wtedy piętnaście lat i wspierał ją, jak tylko mógł. Z czasem mama pogodziła się ze stratą taty i znowu byliśmy szczęśliwą rodziną. Było dobrze, aż do moich dwunastych urodzin. W ten dzień na nasze skromne, trzyosobowe przyjęcie, mama przyprowadziła jakiegoś mężczyznę. Przedstawiła go nam, czyli mi i Akiemu, jako naszego wujka, a swojego nowego chłopaka. I potem z nami zamieszkał. Od początku jakoś dziwnie na mnie patrzył i faworyzował mnie. Na Akiego prawie nie zwracał uwagi. I pewnego dnia, kiedy mama wyszła ze swoją przyjaciółką na zakupy, a Aki poszedł do swojej dziewczyny na kolację z jej rodzicami, on przyszedł do mnie i… - głos mu się załamał. Ścisnąłem mocniej jego dłoń, aby dodać mu otuchy.
- Mówiłeś już o tym komuś? - zapytałem cicho. Pokręcił głową, zaciskając oczy i mocno zagryzając dolną wargę. Nie chciał się rozpłakać.
- Mi możesz powiedzieć. Zobaczysz, będzie ci lepiej. - Pogładziłem kciukiem jego dłoń. A on wziął głęboki oddech i zaczął mówić dalej:
- Przyszedł do mnie i powiedział, że chce mi przeczytać bajkę na dobranoc. Odparłem, że mam już dwanaście lat i nie potrzebuję przeczytania bajki do zaśnięcia. Wtedy przysiadł na skraju łóżka i zaproponował zabawę w lekarza. Zgodziłem się, czemu by nie - wzruszył ramionami. - Kazał mi zdjąć koszulkę, więc to zrobiłem. Położyłem się na łóżku, a on zaczął mnie badać. Na początku było zabawnie, ale kiedy ściągnął mi spodnie, zawstydziłem się i chciałem je z powrotem ubrać. Powstrzymał mnie. Powiedział, że nie mam się czego wstydzić. A potem zaczął mnie dotykać… wszędzie - skrzywił się. - I… i mnie zgwałcił.
    W tym momencie moje oczy spojrzały na niego w szoku. Jego policzki były mokre od łez.
- A potem - mówił dalej - przychodził do mnie coraz częściej. Bałem się o tym komukolwiek powiedzieć. Zresztą, gdybym to zrobił, zraniłbym matkę, a tego nie chciałem. Dopiero po trzech latach, po moich piętnastych urodzinach, powiedziałem o tym Akiemu. Gdybym tylko wiedział, co zrobi, nie powiedziałbym mu. - Pokręcił głową.
- A co zrobił? - zapytałem ostrożnie.
- Pobił go, zwyzywał. A potem wyszedł, trzaskając drzwiami. A on podszedł do mnie i znowu mnie zgwałcił. A na sam koniec wziął nóż i przejechał ostrzem od mojego pasa do połowy uda. Po drugiej stronie zrobił to samo. I potem po prostu wyszedł. Leżałem w swoim pokoju na podłodze nagi, płakałem. Powoli się wykrwawiałem, ale znalazła mnie mama. Zadzwoniła po pogotowie, a potem o wszystkim jej opowiedziałem. Przez całą drogę do szpitala milczała. Potem zajęli się mną lekarze. Kiedy już leżałem na sali pod kroplówką, mama do mnie przyszła i zaczęła mnie przepraszać i płakać. Płakałem razem z nią. Długo tak siedzieliśmy, aż w końcu na salę wszedł lekarz i pokazał nam dokumenty Akiego. Spojrzeliśmy na niego zdziwieni, nie wiedząc, skąd je ma. Wyjaśnił nam, że mój brat zmarł niedawno, po daremnej reanimacji. Potrącił go samochód. A potem, w wyniku śledztwa, okazało się, że to właśnie on go potrącił. Dostał dożywocie za to, co zrobił mi i za zabójstwo. Przez jakiś czas mieszkaliśmy w Japonii. Wziąłem udział w wymianie i przyjąłem pod swój dach Charliego. Kiedy opowiedział mi o Anglii i o Londynie, postanowiliśmy się tutaj z mamą przeprowadzić. No i jestem.
    Kiedy skończył mówić, wtulił się we mnie. Przytuliłem go mocno. Nie wiem, ile tak siedzieliśmy. Ale wiem jedno. Zrozumiałem, że po prostu, tak zwyczajnie… go kocham.
- Kocham cię - szepnąłem. Nie wiedziałem, dlaczego, przecież to za wcześnie wyznawać mu miłość, prawda? Ichigo drgnął lekko i podniósł głowę z mojego ramienia. Spojrzał mi w oczy.
- Naprawdę? - zapytał cicho, spokojnie.
- Tak.
- To dobrze, bo ja ciebie też kocham - uśmiechnął się lekko i musnął moje usta swoimi. Pogłębiłem pocałunek, wsuwając język do jego buzi. Już po chwili całowaliśmy się mocno, rozpaczliwie. Kiedy zabrakło nam tchu, odsunęliśmy od siebie nasze wargi.
- Carmel, ja… - zarumienił się leciutko. - Nie chcę się na razie z tobą kochać. Nie jestem gotowy, jeszcze nie teraz. Przeszłość wciąż we mnie siedzi. Zresztą, to było zaledwie dwa lata temu. Dla innych to może być długo, ale dla mnie to za mało na zapomnienie takiego koszmaru. Ale wiesz? Jutro kończę osiemnaście lat, więc możesz mnie gdzieś zabrać - uśmiechnął się do mnie bezczelnie, a ja spojrzałem na niego rozbawiony.
- Nie nalegam na razie na seks. Do niczego nie będę cię zmuszał. I tak, jutro bardzo chętnie cię gdzieś zabiorę - pocałowałem go w policzek.
- A będziesz ze mną? - zapytał.
- Będę.


    Od tamtej rozmowy minęło kilka lat. Ichigo studiuje Japonistykę, a ja przejąłem firmę po tacie. Razem jesteśmy szczęśliwi, dopełniamy się. Mój słodki Japończyk przeprowadził się do mnie po roku naszego chodzenia ze sobą. Petera wciąż kocham i wiem, że on chciałby, abym był szczęśliwy. Jeżeli chodzi o seks, to pierwszy raz mój i Ichigo był wspaniały. Byłem delikatny. A do dzisiaj ta mała wredota zdążyła tak pokochać seks, że czasami mamy takie dni, że robimy to bez przerwy. No i wychodzi na to, że tutaj kończy się moja historia. Warto było znosić te wszystkie cierpienia i przyjmować te wszystkie rany do swojego serca, aby dzisiaj być tak bardzo szczęśliwym.

5 komentarzy:

  1. Piękne, po prostu!

    OdpowiedzUsuń
  2. To opowiadanie było piękne! Na zmianę albo płakałam albo uśmiechałam, a jak ktoś wchodził do mnie do pokoju, to nie zwracałam na niego nawet uwagi XD Bardzo wciągające, z przyjemnym zakończeniem. Liczę na więcej tak fajnie napisanych opowiadań.
    Nicole~

    OdpowiedzUsuń
  3. Masakra .. Ryczę i ryczę .nie zgadzam sie noooo ..xc

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    wspaniała ta historia, choć i bardzo smutna zarazem, Ichigo w końcu zaznał szczęście...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdy zaczęłam czytać byłam zła że od razu zdradziłaś zakończenie i jest to tylko jedyny negatyw bo historia przepiękna bardzo chwytająca za serce pewnie można by było mieć jakieś zastrzeżenia tylko po co? Życzę byś pięknie rozwijała swój tlent

    OdpowiedzUsuń