Cóż, do naszego następnego spotkania poza studiami doszło na początku kwietnia. Chodziłem po centrum handlowym i szukałem jakichś nowych spodni. Wszedłem do mojego ulubionego sklepu i zacząłem przebierać w dżinsach. Musiały to być rurki, kochałem je. Poszedłem więc do działu z damskimi rzeczami i tam zacząłem szukać. Gdy już znalazłem kilka par, poszedłem do przymierzalni. Zdecydowałem się na czarne. Odwiesiłem inne pary i poszedłem zapłacić. Kiedy już to uczyniłem, wyszedłem ze sklepu. Pech, który dopadał mnie w najmniej oczekiwanych momentach, sprawił, że wpadłem na kogoś. Przewróciłbym się, gdyby nie silne ramiona, które przytrzymały mnie w pasie. Spojrzałem na swojego wybawcę. Nathaniel.
- Uważaj – zaśmiał się i mnie puścił.
- Dzień dobry – uśmiechnąłem się do niego. – Co pan tu robi?
- Szukam prezentu – westchnął, rozglądając się.
- Dla kogo?
- Dla rodziców. Niedługo mają czterdziestolecie ślubu, więc to musi być coś ładnego.
- Rozumiem. Może panu pomóc? – niby od niechcenia dotknąłem jego ramienia.
- Mógłbyś? Życie mi ratujesz.
- Oczywiście. – W tej chwili Nathaniel miał okazję obejrzeć sobie moje wszystkie ząbki.
Zakupy nie zajęły nam długo. Nathaniel, z moją pomocą, mamie kupił obraz przedstawiający stado dzikich, pędzących dokądś koni a tacie wodę kolońską i cygara. Wszystko bardzo drogie.
- Skąd bierzesz… skąd pan bierze na to wszystko pieniądze? – ugryzłem się w język w odpowiednim momencie. – Pensja wykładowcy nie jest przecież aż tak wysoka.
- Wiesz, raz na jakiś czas można wydać tyle pieniędzy. Szczególnie, jeśli chodzi o rodzinę.
- Tak, chyba ma pan rację – roześmiałem się.
- Pewnie, że mam. Dasz się zaprosić na kawę i kawałek ciasta? – spojrzał na mnie. – W ramach podziękowania za pomoc.
- Niech pan będzie szczery… to randka, prawda? – zmierzyłem go wzrokiem.
- Wygrałeś – rozłożył bezradnie ręce z rozbrajającym uśmiechem.
Wyszliśmy z centrum handlowego i weszliśmy do pobliskiej restauracji. Usiedliśmy przy stoliku i złożyliśmy zamówienie.
- Carmel? – zwrócił się nagle do mnie.
- Tak? – przeniosłem na niego wzrok.
- Mów mi po imieniu.
Zamurowało mnie. Co mu tak nagle się stało? Mógł to zaproponować już dawno.
- Oczywiście, Nathanielu. – Uśmiechnąłem się do niego. W tym momencie kelnerka przyniosła nasze zamówienie. Miło nam się rozmawiało. I dobrze. Gdy odprowadził mnie pod dom, pocałował mnie w policzek. Musiałem się wtedy mocno zarumienić, ponieważ roześmiał się i poczochrał mi włosy.
W ciągu następnych kilku tygodni spotykałem się z Nathanielem prawie codziennie. Rozmawialiśmy praktycznie o wszystkim. Niestety, nie byliśmy jeszcze parą. Czekałem, aż zada mi to, tak bardzo wyczekiwane przeze mnie, pytanie. Byłem w nim już tak naprawdę niesamowicie mocno zakochany i cieszyłem się jak dziecko, gdy całował mnie w policzek i czochrał mi włosy. Wbrew pozorom, nie całowaliśmy się jeszcze. Żadnemu z nas się do tego nie spieszyło. Pewnego dnia zapytał mnie, kiedy mam urodziny. Odpowiedziałem, że dwudziestego szóstego maja. Dokładnie w tym dniu zabrał mnie do kina i na romantyczną kolację przy świecach. Potem poszliśmy na spacer do parku. Trzymaliśmy się za ręce i nie odzywaliśmy do siebie.
- Carmel, usiądźmy tu – poprosił nagle, wskazując ławkę obok fontanny.
- Jasne – uśmiechnąłem się.
Usiadł na ławce, ściągając mnie sobie na kolana. Objął mnie w pasie. Zamrugałem i spojrzałem na niego.
- Carmel?
- Tak?
- Kocham cię – pocałował mnie czule w policzek. Zarumieniłem się lekko i spojrzałem mu prosto w oczy.
- Naprawdę? – upewniłem się.
- Naprawdę. Potraktuj to jako życzenia urodzinowe. Takie szczere i od serca.
Kiwnąłem głową i uśmiechnąłem się do niego.
- Będziesz ze mną? – zapytał po chwili.
Spojrzałem mu uważniej w oczy. Był całkowicie poważny. A ja? Byłem szczęśliwy. Tak po prostu. I wzruszony. Życzenia, które dziś od niego usłyszałem były najpiękniejszymi, jakie mogłem kiedykolwiek usłyszeć.
- Tak. Pocałuj mnie.
Spełnił moją prośbę. Dotknął moich warg swoimi. Objąłem go rękoma wokół szyi. Rozchyliłem wargi, przymykając oczy. Włożył swój język do moich ust i zaczął nim badać ich wnętrze. Potem zaczął zapraszać mój język. Teraz ja zacząłem badać wnętrze jego ust. Było mi przyjemnie. Wstałem na chwilę, aby zaraz potem znowu usiąść mu na kolanach, ale okrakiem. Ocierałem się o niego coraz mocniej i intensywniej. Jęczałem cichutko, a on całował, ssał i przygryzał skórę na mojej szyi.
- Carmel… - wychrypiał, gdy oderwał się ode mnie na chwilę. Czułem, że jest podniecony. Zresztą, ja też byłem. Chciałem się z nim kochać. Teraz i tutaj.
Rozejrzałem się szybko po parku.
- Nikogo tu nie ma – szepnąłem.
- Skoro tak… - włożył mi ręce pod bluzkę. Zadrżałem. Zszedłem z niego i wziąłem go za rękę. Poszliśmy na trawę, między sosny. Położyłem się, ugiąłem nogi w kolanach i rozchyliłem uda. Po chwili między nimi znalazł się Nathaniel. Ściągnął ze mnie koszulkę, a ja zacząłem rozpinać mu guziki koszuli. Pomógł mi i po chwili także był półnagi. Zmienił pozycję i teraz siedział mi na biodrach. Najpierw pocałował mnie w usta, a potem zaczął schodzić z wargami coraz niżej. Na szyi zostawił mi parę malinek. Potem wziął usta jeden, sztywny już, sutek. Zaczął go ssać i przygryzać na przemian, a ja tylko jęczałem coraz głośniej. Gdy rozpiął mi rozporek, wyjęczałem jego imię, a on polizał mnie przez bokserki. Wypiąłem biodra, patrząc w niebo. Było mi cudownie. Nigdy bym nie przypuszczał, że swój pierwszy raz przeżyję w taki sposób, z moim wykładowcą w parku. Nathaniel uniósł się i ściągnął spodnie wraz z bielizną. Spojrzałem na niego. Był duży. I tak dobrze wyglądał nago. Uśmiechnął się do mnie i rozebrał mnie do końca. Następnie uklęknął pomiędzy moimi nogami i pochylił się nad moją męskością. Przeciągnął językiem po całej długości, a potem zaczął ssać czubek. Przyłożyłem sobie dłoń do ust, aby nikt mnie nie usłyszał. Zawsze ktoś mógł tu przyjść. Niemożliwym było, żeby nas zobaczył, byliśmy ukryci między sosnami. Nathaniel wziął mnie całego do buzi i zaczął poruszać głową w górę i w dół. Teraz już miałem gdzieś to, że byłem głośny. Wplątałem dłonie w jego włosy, aby przyspieszyć jego ruchy. Gdy byłem już bliski orgazmu, przestał. Uniósł się i spojrzał mi prosto w oczy.
- To twój pierwszy raz? – zapytał.
- Tak – odpowiedziałem, patrząc na niego niepewnie. – A twój?
- Nie. Miałem już kilka romansów z mężczyznami.
- A ze mną?
- Co z tobą?
- To też tylko romans?
- Nie. – Pokręcił głową, uśmiechając się. – Ciebie kocham.
- To dobrze. – Odwzajemniłem uśmiech. A on mnie pocałował i uniósł delikatnie moje biodra, a potem włożył we mnie jeden palec. Skrzywiłem się z bólu, a on zaczął nim we mnie poruszać, szepcząc mi coś uspokajająco do ucha. Po chwili już się przyzwyczaiłem i jęknąłem z przyjemności. Uznał to za znak i dołożył drugi palec. Poczekał, aż się z tym oswoję i zaczął mnie na nowo rozciągać. Kiedy już stwierdził, że jestem gotowy, wyjął ze mnie palce, pocałował mnie i zaczął we mnie powoli wchodzić. Cały czas patrzył mi w oczy. Gdy był już we mnie cały, uśmiechnął się lekko i mnie pocałował. Ścisnąłem jego ramiona. Po chwili zaczął się we mnie poruszać. Wolno, aby przestało mnie boleć. Gdy zacząłem jęczeć z rozkoszy, zaczął poruszać się szybciej. Krzyknąłem donośnie, kiedy uderzył w moją prostatę. Teraz uderzał w nią miarowo, a ja oddychałem płytko i wiłem się pod nim. Byłem już bliski spełnienia, gdy zaczął mnie na oślep całować. Po paru mocniejszych pchnięciach osiągnąłem je, oznajmiając to przeciągłym, głośnym jękiem. Nathaniel również jęknął i zaczął się we mnie poruszać coraz szybciej. Już po chwili poczułem w sobie jego ciepłe nasienie, a on opadł na mnie. Wyszedł ze mnie i położył się obok, przytulając mnie do siebie.
- Jak się czujesz? – ucałował moją skroń.
- Dobrze. Wspaniale – uśmiechnąłem się do niego.
Leżeliśmy chwilę, patrząc sobie w oczy.
- I co teraz? – zapytałem.
- Proponowałbym ubrać się. A potem odprowadzę Cię do domu.
Wstał i wyciągnął rękę w moją stronę. Skorzystałem z jego pomocy i również wstałem. Zaczęliśmy się ubierać, a potem poszliśmy w stronę mojego domu. Na pożegnanie Nathaniel pocałował mnie w policzek. Gdy znalazłem się w swoim pokoju, opadłem na łóżko i westchnąłem, patrząc w sufit. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że mój pierwszy raz nie był aż tak bolesny. Zawsze myślałem, że będę płakać i wycofam się w pewnym momencie. Uśmiechnąłem się do siebie i poszedłem wziąć prysznic.
Hej,
OdpowiedzUsuńno, no uwiódł Nathaniela, ale mam wrażenie ze zaraz coś się stanie i się rozstaną...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia