niedziela, 25 września 2011

"Michał, jestem gejem"

~Michał~

         Ludzie długo nie mogą pozbierać się po stracie kogoś bardzo bliskiego. Niektórzy miesiącami nie wychodzą spoza swoich czterech ścian, w których czują się bezpiecznie. Inni tracą cały sens życia, wpadając w głęboką depresję i wykonując wszystko niemal mechanicznie. Jeszcze inni popełniają samobójstwa, mówiąc, że idą do tej drugiej osoby. Nieważne, kim była. Kimś z rodziny, ukochaną osobą czy najlepszym przyjacielem. Jednak ja, Michał Flynn, po śmierci rodziców musiałem szybko stanąć na nogi. Mam młodszego brata, którym musiałem się zaopiekować. Alex miał wtedy zaledwie piętnaście lat, był zbuntowanym nastolatkiem, który nie wiedział, czego chce od życia. Natomiast ja miałem już, czy może dopiero, dwadzieścia lat i od niedawna studiowałem.


         To było trzy lata temu. Wciąż tak dobrze to pamiętam… Rodzice akurat zbierali się do pracy, Alex szykował się do szkoły, a ja, poproszony przez matkę, szykowałem mu kanapki. Do pracy szedłem dopiero na trzynastą, więc miałem jeszcze dużo czasu.
   - Kochanie, tylko pamiętaj, bądź w domu zaraz po lekcjach, potem masz korepetycje z fizyki – zastrzegła mama tuż przed wyjściem.
   - Spoko, nie mam na dziś żadnych planów – mruknął Alex, biorąc ode mnie drugie śniadanie i pakując je do torby.
   - No, to pa! – nasza rodzicielka pożegnała się z nami, a potem jeszcze pogoniła ojca i wyszli razem na zewnątrz. Następnie wsiedli do samochodu i pojechali do pracy. Pracowali w jednej firmie. Po kilku minutach Alex wyszedł do szkoły, a ja zostałem w domu sam. Poszedłem do swojego pokoju i położyłem się z powrotem spać. Nie trzeba było grać w gry na laptopie do późnej nocy…


         Akurat śniłem o tym, że robię wielką karierę muzyczną, a fanki szaleją pod sceną, skandując moje imię. Ah… Niestety, z tego pięknego świata marzeń chamsko wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Kto znowu do mnie dzwoni...
- Halo? – odebrałem.
- Dzień dobry. Pan Michał Flynn? – odezwał się jakiś kobiecy głos.
- Tak, to ja.
- Chciałabym poinformować, że państwo Flynn są w szpitalu.
- Słucham? Nie, to chyba jakaś pomyłka… Oni są obecnie w pracy.
- Chciałabym się mylić. Mógłby pan jak najszybciej przyjechać?
- Oczywiście. Proszę podać mi adres szpitala.
         A potem już wszystko potoczyło się bardzo szybko. Nim dojechałem do szpitala, rodzice już nie żyli… Na miejscu dowiedziałem się, że zderzyli się z ciężarówką w drodze do pracy. Pogrzebu też za bardzo nie pamiętam. Może jedynie to, że ledwo trzymałem się na nogach i strasznie płakałem…


         Następne dni pamiętam, jak przez mgłę. Alex przestał chodzić do szkoły, całymi dniami przesiadywał w swoim pokoju. A ja? Ja wszystkie czynności wykonywałem mechanicznie. Jednak po jakichś dwóch tygodniach zdałem sobie sprawę, że trzeba się wziąć w garść. Że mam młodszego brata, który mnie potrzebuje.


         Od tych wydarzeń minęły trzy lata. Trzy lata, w ciągu których wszystko na powrót stało się normalne. Z tą różnicą, że nie było już rodziców… Bardzo ich kochałem. Wiem, że Alex też. Gdyby było inaczej, nie zamknąłby się wtedy w sobie i nie przesiadywał całymi dniami w pokoju. A dzisiaj Alex dorósł, stał się trochę bardziej odpowiedzialny i wiedział, czego mniej więcej chce od życia. Planował zdać maturę z historii rozszerzonej, potem ten przedmiot studiować, a po studiach uczyć w szkole. A ja? Cóż, ja studiowałem zaocznie w szkole muzycznej w Poznaniu. W piątki, soboty i niedziele nie było mnie w domu, co Alexowi było chyba na rękę, bo czasami, jak wracałem, było widać, że w weekend odbyła się w domu mniejsza lub większa impreza. Poza studiami interesowałem się fotografią. Miałem nawet profesjonalny sprzęt. Kochałem robić zdjęcia. A robiłem je chyba wszystkiemu, co mnie zainteresowało. Ludziom także. Na moim laptopie można było znaleźć także akty kobiet, z którymi się umawiałem. Cóż, lubiłem ich towarzystwo. Trzeba sobie jakoś umilić życie, prawda? Poza tym lubiłem także śpiewać. Natura podarowała mi ładny głos oraz talent grania na basie i na perkusji. Lubiłem także czytać mangi oraz oglądać anime. Niby to dziecinne, co dla niektórych, którzy uważają, że to tylko „głupie, chińskie bajki”, ale ja naprawdę widziałem w tym sens.


~Alex~

         Kolejna głupia lekcja polskiego. Boże… Chyba zaraz zasnę. Ukradkiem zerknąłem na Konrada. Ah, jaki on cudowny… Dlaczego akurat w nim musiałem się zakochać? W największym homofobie, jakiego znam? Cóż… Serce jest głupie. A moje to już szczególnie. Westchnąłem ciężko, kładąc się z powrotem na ławce.
   - Alex! Jaki wpływ na psychikę Cezarego miała rewolucja? – zwróciła się do mnie nauczycielka. Ta, żebym ja jeszcze wiedział, o czym ona mówi. Znowu „wyjątkowo” zapomniałem przeczytać lekturę… Nie to, żebym się źle uczył. Bo uczyłem się dobrze, z polskiego też miałem dobre oceny. Jestem idealnym przykładem na to, że czytając streszczenia i ucząc się z notatek w zeszycie, na temat lektury można wiedzieć wszystko, nie czytając jej.
   - Nie wiem… Zaczął nim miotać szatan? – spojrzałem na nią bez większego zainteresowania. Od zawsze miałem z nią taki jakby „konflikt”. Ja jej pyskowałem, ona wysyłała mnie do wychowawczyni, wzywano mojego brata do szkoły i mówiono mu, jaki to ja niewychowany i w ogóle. No i na tym koło się zamykało, bo Michała jakoś to wszystko nie ruszało. Miał swoje życie, swoje problemy. Nie to, żebym go nie obchodził, bo brat troszczył się o mnie. Ale po prostu aż za dobrze znał tą nauczycielkę z czasów, kiedy sam chodził do tej szkoły, a ona go uczyła.
   - Zostań po lekcji – powiedziała, nic więcej nie dodając. Już się chyba nauczyła, że żadne kazania z jej strony nie wywrą na mnie jakiegokolwiek wrażenia. - Teraz zajmiemy się… - zwróciła się do klasy, a ja już jej nie słuchałem. Moją głowę obecnie zaprzątały inne myśli. Po pierwsze, byłem zakochany w Konradzie. Konradzie, który jest moim kumplem. Niby tylko kumplem z klasy, bo po szkole nie widujemy się zbyt często. On mieszka tu, na miejscu, w Ratajach, a ja mieszkam w Chodzieży. Niby to mała odległość, bo tylko jakieś dwa kilometry, ale jakoś tak się nie widujemy. Jednak wystarczało mi to, że mogłem porozmawiać z nim na przerwie. Ewentualnie na historii, bo siedzimy razem. No ale dobrze, dosyć o Konradzie. Muszę zająć się moim drugim problemem, najlepiej jeszcze dzisiaj… Tylko, jak ja powiem bratu o tym, że jestem gejem? Nawet nie wiem, jakie ma podejście do tych spraw. Mam nadzieję, że nie jest homofobem… Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek na przerwę. Nareszcie… Po co ja poszedłem do klasy humanistycznej? A, tak… Od zawsze kocham historię. Chcę zdawać z niej maturę na poziomie rozszerzonym, a potem iść na studia. Kto wie? Może w przyszłości będę uczył tego przedmiotu tutaj, w Ratajach? No, ale oprócz historii mam też inne zainteresowanie. Muzykę. Umiem grać, i to całkiem nieźle, na gitarze elektrycznej, a moim marzeniem jest założyć zespół. Z tego, co wiem, Michał też to planuje. Może w przyszłości będziemy razem grać?
   - Alex, powiedz mi, co się stało? – z zamyślenia wyrwał mnie głos polonistki. Spojrzałem na nią nieprzytomnym wzrokiem.
   - Mi? Ależ nic. Po prostu nie lubię języka polskiego. Jest nudny – ziewnąłem szeroko.
   - W tej chwili masz udać się do wychowawcy. Może i twoja poprzednia wychowawczyni była wyrozumiała, ale nie wiesz, jaki może być pan Piechocki. Do widzenia – kobieta spojrzała na mnie wyczekująco, a ja mruknąłem „do widzenia” i wyszedłem z klasy. Idąc do pokoju nauczycielskiego, zastanawiałem się, jaki może być nowy wychowawca. Nazywał się Gabriel Piechocki i był młody. Zaczął uczyć historii od tego roku. Poprzednia historyczka odeszła na emeryturę. Zasłużoną, moim zdaniem. Wracając do mojego nowego wychowawcy… Lekcje prowadził normalnie. Nie uzewnętrzniał się jakoś. Zresztą, jak każdy nauczyciel. Był spokojny, nie krzyczał, nie wstawiał uwag (albo jeszcze nie zdążył, bo moim zdaniem, już niedługo ktoś na pewno go zdenerwuje). Kiedy w klasie robiło się za głośno, on mówił cicho. Po chwili, jakimś dziwnym trafem, rozmowy cichły. W końcu nikt nie chciał dostać jedynki ze sprawdzianu z powodu nie nauczenia się. A brak notatek w zeszycie z pewnością by się do tego przyczynił. Odgoniłem jednak bezsensowne myśli i zapukałem do drzwi pokoju. Po chwili otworzył mi mój wychowawca.
   - Dzień dobry. Przysyła mnie pani Kalwińska – przywitałem się.
   - A o co chodzi? – zapytał, wychodząc przed pokój i oddalając się trochę od rozgadanych uczniów. Stanąłem przed nim i w skrócie opowiedziałem mu sytuację z lekcji. Wspomniałem też o tym, jak bardzo nie lubię tego przedmiotu.
   - No dobrze. Chcesz uwagę czy mam zadzwonić do rodziców? – zapytał.
   - Uwagi nie chcę. Moja poprzednia wychowawczyni zawsze wzywała mojego starszego brata do szkoły.
   - Brata? Dlaczego nie matkę albo ojca?
   - Moi rodzice nie żyją.
   - Rozumiem… - przez chwilę wydawało mi się, że chce powiedzieć oklepane „przykro mi”, jednak nic takiego nie nastąpiło. – Podaj mi więc numer do brata.
         Zrobiłem, jak prosił, po czym poszedłem na następną lekcję.


         Do domu wróciłem pieszo. Szedłem jeziorem, po drodze spalając papierosa i wyklinając błoto. Końcówka września, parę dni temu zaczęła się jesień. Od Rataj do tablicy Chodzieży były jakieś dwa kilometry, jednak do mojego domu, który znajdował się na ulicy Kościuszki, już trochę więcej. A jeżeli szło się jeziorem, to… nie, droga nie była dłuższa. Była w sumie krótsza. Otworzyłem kluczem drzwi, zerkając na zegarek ścienny na korytarzu. Szesnasta, więc Michał wróci za jakieś dwie godziny. Studiował zaocznie, a od poniedziałku do czwartku dorabiał w sklepie zoologicznym od trzynastej do osiemnastej. Cóż, z jego pensji raczej byśmy się nie utrzymali, dlatego też rodzice i mamy i taty przysyłali nam, co miesiąc jakąś sumę pieniędzy. Skoro mowa o pieniądzach, ciekawe, czy Michał zostawił mi coś, żebym mógł zamówić sobie jakąś pizzę czy kebab… Ściągnąłem więc buty i wszedłem w głąb mieszkania. Najpierw odwiedziłem mój pokój, zostawiając tam torbę i bluzę, a potem poszedłem do kuchni. Jak się spodziewałem, na stole leżało dwadzieścia złotych, a obok nich kartka: „Sorry, nie chciało mi się dziś gotować obiadu, więc nie ma czego odgrzewać. Zamów sobie pizzę”. W tłumaczeniu: „Znowu zaspałem i nie zdążyłem zrobić obiadu”. Cóż, cały Michał. Wyciągnąłem telefon z kieszeni spodni i zamówiłem sobie obiad.


         Usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi wejściowych.
   - Hej! Zostawiłeś mi pizzę, żebym mógł sobie odgrzać? – usłyszałem z korytarza.
   - Tak. Jest w pudełku na stole w kuchni – krzyknąłem, po czym szybko skończyłem zadanie domowe z matematyki i spakowałem zeszyt do torby. Wstałem i udałem się do kuchni. Michał wstawiał trzy kawałki pizzy do mikrofalówki, a ja oparłem się o framugę drzwi.
   - Dzwonił do ciebie mój nowy wychowawca? – zapytałem, chcąc najpierw wyjaśnić to, zanim powiem mu o tym, że jestem gejem.
   - Tak. Powiedział, że nie zrobiłby tego, gdyby polonistka mu nie kazała, więc zadzwonił dla świętego spokoju – spojrzał na mnie.
   - Naprawdę? I nie było żadnych kazań?
   - Nie. Nawet nie chciał, żebym przychodził do szkoły.
   - To dobrze… Michał, słuchaj, muszę ci o czymś powiedzieć… - westchnąłem cicho.
   - No? Mów – ponaglił mnie, nalewając sobie soku do szklanki.
   - Ja… Zakochałem się.
   - No to fajnie. Jak ona ma na imię?
   - Konrad.
         I w tym momencie zapadła ta, tak zwana, niezręczna cisza. Tak głęboka i tak namacalna, że można by ją kroić nożem. Michał wpatrywał się we mnie, a ja patrzyłem na niego, bojąc się jego reakcji.
   - Michał… Powiedz coś – w końcu nie wytrzymałem. Mój brat potrząsnął głową, po czym potarł twarz dłońmi.
   - Jezu, Alex… Powiedziałeś to takim tonem, jakby ktoś miał umrzeć. Skoro się zakochałeś, to dobrze. Tylko przez tą miłość nie trać głowy do nauki. Masz zdać maturę na piątkę i iść na studia – westchnął ciężko, wyciągając talerz z pizzą z mikrofalówki. A ja nie wiedziałem, co mu odpowiedzieć.
   - Ty… Nie masz nic przeciwko? – zapytałem, przełykając ślinę.
   - Hej, nie każdy heteryk musi być homofobem, prawda? – zaśmiał się, po czym polał pizzę sosem czosnkowym i poszedł do swojego pokoju. Kiedy mijał mnie w drzwiach, poczochrał mi włosy, jak to miał w zwyczaju. A ja z głupim bananem na twarzy wróciłem do swojego pokoju. Chciałbym, aby Konrad tak samo zareagował. Miło by było, gdyby dodał też: „Ja też cię kocham”. Jednak wiedziałem, że nigdy mu o niczym nie powiem.
__________________________________________________
no to mamy nowe opowiadanie o tytule "Twoje oczy lubią mnie". pomysł na nie wpadł mi do głowy jeszcze w tym tygodniu. chociaż może w zeszłym.. nieważne. jak widzicie, jest dwóch głównych bohaterów. początkowo miał być tylko jeden, Michał, ale stwierdziłam, że jeżeli dodam też Alexa, jako głównego bohatera (bo miał być postacią drugoplanową), będzie ciekawiej.
jeżeli chodzi o Chodzież, to miasto to mogę nazwać swoim drugim domem. mam tam rodzinę, spędziłam chyba z połowę życia i bywam tam prawie codziennie. jeżeli chodzi o liceum w Ratajach, to chodzę tam do szkoły. ale, żeby nie było, żadna z postaci nauczycieli czy uczniów nie jest prawdziwa. wolę wymyślać własne postaci niż wzorować się na tych prawdziwych, które znam w życiu.
opisy postaci, z którymi będziecie mieli głównie do czynienia, znajdują się tutaj: http://eternity-or-bang.blog.onet.pl/
to chyba wszystko. 

enjoy :3


9 komentarzy:

  1. Tak, jak Alex ja tez mam wielkiego banana na twarzy, ale po przeczytaniu rozdziału. Cieszę się, że Michał dobrze tak normalnie przyjął wiadomość. Tak zawsze powinno być. :D

    Uwielbiam wątki, gdzie jeden z chłopaków jest homofobem, a jak do tego dochodzą dwaj bracia i to geje, to, to jest pożywka dla moich oczu. :D

    Nie każ czekać długo na nowy rozdział. Bardzo mi się podobał pierwszy, to i całe opowiadanie przypadnie mi do serca. :D

    Weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. .Z.a.j.e.b.i.s.t.e.

    Jak na sesji mi sie bedzie nudzilo, to juz wiem co mam robic ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebiste! Ah, Alex! Już mówiłam, ze go Kocham, ale się powtórzę xD Kocham go! I całe to opowiadanie. Już myślałam, że Michał będzie miał jakieś "ale". Fajnego Alex ma wychowawce (; Dużo, dużo weny! I pisz także Remika bo jego też uwielbiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. "Twoje oczy lubią mnie" to z tytułu Strachów na Lachy, co nie? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. tak :). jest taka informacja przy opisie postaci ;).

    Ay

    OdpowiedzUsuń
  6. oj no widze ze opowiadanie sie ciekawei zapowiada, az nie moge doczekac sie kolejnego:D
    pozdrawiam i zycze mnostwa weny:*


    katrin

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    dobrze, że Alex wyzna swoje uczucia Konradowi, Mochael dobrze poradził sobie w tej sytuacji...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    fantastycznie, no Michael dobrze poradził sobie w tej sytuacji... cieszę się, że Alex wyzna swoje uczucia Konradowi...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejeczka,
    fantastycznie, no Michael dobrze poradził sobie w tej sytuacji...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń