środa, 26 października 2011

"Ból niespełnionej miłości"

~Alex~

         Konrad od tego pocałunku traktował mnie strasznie. Obrażał mnie na każdym kroku, mierzył mnie wzrokiem pełnym nienawiści i obrzydzenia. Ranił mnie. Nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo, bo nie wiedział, że go kocham. Może to i lepiej? Pewnie gdyby wiedział, raniłby mnie jeszcze bardziej. Nie raz wieczorami płakałem z bólu niespełnionej miłości. Od dręczących myśli uratował mnie dzwonek na lekcję. Teraz wychowawcza. Od początku roku Piechocki każe nam przygotowywać tematy. Dzisiaj akurat Kasia miała przygotować o tolerancji. Ciekaw jestem, jak Konrad to skomentuje. Nie, nie. Nie chcę, aby to komentował.
   - Dzień dobry – wychowawca przywitał się z nami, omiatając wzrokiem całą klasę.
   - Dzień dobry – odpowiedzieliśmy mu, zaraz po tym siadając na krzesłach.
   - Najpierw usprawiedliwienia – kiedy tylko to powiedział, kilka osób poderwało się ze swoich miejsc z zeszytami do korespondencji.
   - Dobrze – powiedział po kilku minutach. – Dzisiaj Kasia miała przygotować temat, prawda? Zatem proszę – dziewczyna podniosła się z miejsca i stanęła na środku klasy. Najpierw mówiła o rasizmie, potem o osobach innych religii, następnie o niepełnosprawnych, a na końcu przeszła do homoseksualizmu.
   - Ludzie preferujący tę samą płeć są takimi samymi ludźmi, jak heteroseksualiści. Kochają tak samo, czują tak samo. Niestety, Polska jest krajem nietolerancyjnym, przez co mniejszość seksualna spotyka się z wyzwiskami, poniżaniem i, co gorsza, z pobiciem. Na szczęście, jest coraz więcej polityków, którzy są za zalegalizowaniem związków homoseksualnych. To wszystko, dziękuję – skinęła głową i usiadła na swoje miejsce.
   - Mam nadzieję, że wyniesiecie coś z tej lekcji – odezwał się Piechocki. – Do końca zostało dziesięć minut, zajmijcie się swoimi sprawami.
         Po jego słowach rozległy się rozmowy. A ja położyłem się na ławce i wpatrzyłem się za okno.
   - A wiecie, że mamy w klasie geja? – usłyszałem nagle głos Konrada. Nie… Tylko nie to, proszę.
   - Naprawdę? – zainteresowało się kilka osób. – Skąd wiesz?
   - Ostatnio mnie pocałował. Oczywiście, musiałem wyparzyć usta – jego głos był tak pełen pogardy i obrzydzenia, że aż powstrzymywałem łzy, w duchu modląc się o to, aby nie powiedział, kim jest owy gej.
   - A kto to? – zainteresowała się Karolina, a ja jęknąłem w duchu, przymykając oczy. Może nie powie…
   - To Alex – kurwa, no! Dobra, ja rozumiem, że chce mnie poniżać, ale czy musi przy świadkach? I ta jego pieprzona satysfakcja w głosie… W klasie zaległa cisza. Doskonale czułem, że wszystkie pary oczu zwrócone są na mnie.
   - Naprawdę? Jesteś gejem? Ale fajnie! – jako pierwsza odezwała się Aśka.
   - Fajnie? – zapytał z niedowierzaniem Konrad. – Przecież to pedał! Pewnie daje dupy na prawo i lewo, jak jakaś tania dziwka. I jest zarażony HIV, lachociąg!
   - Konrad! Jak możesz?! – oburzyła się Kasia, a ja wyprostowałem się na krześle. Wiedziałem, czułem, że mam oczy pełne łez. Zagryzłem mocno dolną wargę od środka.
   - Jak mogę? On mnie pocałował! Co ty byś zrobiła, gdyby pocałowała cię dziewczyna?
   - Na pewno nie wyzwałabym jej od dziwek! Za przeproszeniem – zerknęła na wychowawcę, który obserwował tą wymianę zdań z trudnym do odgadnięcia wyrazem twarzy.
   - A ty jesteś kretynem! – dodała Asia ostrym tonem.
   - Ja kretynem? To wy jesteście kretynkami, bo bronicie takiego pedała! Przecież to…
   - Stop! – wszystkie pary oczu zwróciły się na Piechockiego. – Konrad, dostajesz uwagę, a za takie słownictwo będziesz miał obniżone zachowanie na półrocze. Alex, jeśli mógłbyś, zostań po lekcji – po tych słowach rozległ się dzwonek. Wszyscy uczniowie poderwali się z miejsc. Dziewczyny, które mnie broniły, posłały mi ciepłe, pocieszające uśmiechy. Kilka innych osób także. A Konrad obrzucił mnie spojrzeniem pełnym pogardy i nienawiści. Jako ostatni wyszedł z klasy, zamykając za sobą drzwi.
   - Jak się czujesz? – zapytał Piechocki, mierząc mnie uważnym spojrzeniem.
   - Tak sobie – wzruszyłem ramionami. – Nie pierwszy raz tak mnie zjechał. Za pierwszym razem było gorzej.
   - Jesteś w stanie zostać w szkole?
   - Od kilku tygodni znoszę jego zaczepki. Chyba nauczyłem się żyć z tym bólem – kiedy to powiedziałem, od razu zrozumiałem, że to kłamstwo. Zacząłem wyłamywać sobie palce.
   - Jeżeli chcesz, możesz iść do domu.
   - Dziękuję – podniosłem się z ławki, wziąłem torbę i z krótkim „do widzenia” wyszedłem z klasy. Poszedłem do szatni po kurtkę, a tam czekał na mnie… Konrad.
   - I co, pedale? Poryczałeś się i uciekasz do domu? – zaatakował mnie. – Jesteś zwykłą, nic niewartą dziwką. Idź do burdelu znaleźć pracę, będziesz obciągać napalonym pedofilom. Pewnie tylko o tym marzysz – w miarę, jak to mówił, po moich policzkach coraz szybciej zaczynały płynąć łzy.
   - Przepuść mnie – próbowałem go odsunąć, aby wziąć kurtkę i jak najszybciej stąd wyjść.
   - No i czego ryczysz? Jakbym robił ci niewiadomo jak wielką krzywdę.


         W domu byłem pół godziny później. Michała już nie było, pewnie wyszedł do pracy. Poszedłem do swojego pokoju. Torbę rzuciłem w kąt, a sam położyłem się na łóżku. Schowałem twarz w poduszce, w tej chwili pragnąc tylko umrzeć. Jak on mógł mnie tak poniżyć na oczach tylu ludzi? Przecież… Do tej pory sądziłem, że kiedyś mi ten pocałunek wybaczy, że nie nienawidzi mnie aż tak bardzo… Teraz wiem, że się myliłem.


         Po godzinie bezczynnego leżenia w łóżku i zadręczania się myślami w końcu się podniosłem i zszedłem do kuchni, żeby zamówić pizzę. Potem wyszedłem kupić sok pomarańczowy, bo się skończył.


         Po zjedzeniu obiadu położyłem się na kanapie w salonie i włączyłem telewizor. Aż do powrotu Michała bezmyślnie wpatrywałem się w ekran, a kiedy mój brat wrócił, wstałem i poszedłem do niego.
   - Nie idę do końca tygodnia do szkoły – oznajmiłem na wstępie, a on spojrzał na mnie zdumiony.
   - Jesteś chory? – zapytał, podchodząc do mnie i przykładając mi dłoń do czoła.
   - Nie… - strąciłem ją.
   - Więc?
         I opowiedziałem mu wszystko, co dzisiaj zaszło.
   - Alex… Wiesz, że nie możesz go unikać bez końca. Chodzicie do jednej klasy i jesteście zmuszeni widywać się codziennie aż do kwietnia – spojrzał na mnie z troską.
   - Tak, wiem o tym. I… gdyby była taka możliwość, nie pojechałbym na tą wycieczkę. Jedziemy w ten piątek. Ale muszę jechać, bo już są pieniądze wpłacone, a ich nie oddadzą – westchnąłem zrezygnowany.
   - Możesz znaleźć kogoś na swoje miejsce – poradził, a ja parsknąłem.
   - Naprawdę myślisz, że nie próbowałem, odkąd moje stosunki z Konradem tak diametralnie się zmieniły? – uniosłem brwi do góry.
   - No tak, sorry… Nie doceniłem cię – uśmiechnął się przepraszająco. – I co, nikt nie chciał?
   - Nie – westchnąłem. – Muszę jechać.
   - Przeżyjesz. Aż tak źle nie będzie – poczochrał mi włosy na pocieszenie. Ta… aż tak źle nie będzie. Oby.


         Dni do weekendu zbliżały się nieubłaganie. Przecież ja tej wycieczki nie przeżyję… Nie dość, że Konrad tam będzie, to na dodatek wie o mnie cała klasa i pewnie jeszcze ludzie ze szkoły. Takie wieści rozchodzą się szybko. Za szybko. Dowlokłem się smętnie na dworzec PKP, taszcząc za sobą walizkę na kółkach. Bałem się…
   - Dobra, widzę, że już wszyscy są, ale dla pewności sprawdzę obecność – oznajmił nasz wychowawca. Po chwili obecność była sprawdzona, a on podszedł do mnie, ruchem ręki przywołując do siebie Konrada. Ruszył się niechętnie z kwaśną miną.
   - Wy – wskazał na nas – macie razem pokój. I nie, nie obchodzą mnie wasze protesty – uniósł dłoń na znak, że mamy się nie odzywać. – Macie sobie wszystko wyjaśnić. Tylko ma się obejść bez wzywania karetki, jasne? – spojrzał znacząco na Konrada, a ten tylko kiwnął głową, przewracając oczami. – Bardzo dobrze – Piechocki odszedł do innych opiekunów wycieczki (ta, nasza kochana polonistka i nauczycielka angielskiego), a Konrad od razu mnie zaatakował:
   - Nie mam zamiaru niczego z tobą wyjaśniać. W pokoju nawet się do mnie nie zbliżaj, pedale! – syknął, po czym odszedł do swoich kolegów. A mi znowu zachciało się ryczeć. Boże… Gorzej niż kobieta podczas okresu z huśtawką nastrojów. Jestem też ciekaw, dlaczego tak nagle Piechocki dał nam wspólny pokój… Wcześniej jakoś o tym nie wspominał.


~Michał~

         Leżałem obok Gabriela na jego kanapie. Zaprosił mnie do siebie na jakiś horror. Film skończyliśmy oglądać w połowie, bo zajęliśmy się sobą… Chłopak ponownie okazał mi wyrozumiałość i zniknął na kilka minut w łazience. Zaraz po tym ja ją odwiedziłem, żeby się umyć.
   - Wiesz? Dobrze mi tak, jak jest – mruknąłem cicho, wtulając się w niego bardziej.
   - Mi też. Chociaż… a nieważne – machnął lekceważąco ręką, którą po chwili zaczął mnie łaskotać. Ze śmiechem zacząłem ją odpychać. Kiedy w końcu mi się to udało, powiedziałem:
   - Nie „nieważne”, tylko powiedz. No… - spojrzałem na niego wyczekująco.
   - No dobra – skapitulował w końcu z cichym westchnieniem. – Chciałbym czegoś więcej… Mam na myśli związek – spojrzał na mnie niepewnie. Przełknąłem cicho ślinę.
   - Ja… nie jestem jeszcze gotowy. Lubię cię bardzo i uwielbiam z tobą przebywać, ale… daj mi czas, ok? – zapytałem, uśmiechając się niepewnie.
   - Jeżeli to czekanie ma mi się opłacić, to poczekam – odwzajemnił uśmiech, zaraz po tym cmokając mnie lekko w usta.
   - I mam do ciebie małą prośbę… - zacząłem.
   - Jaką, Skarbie? – zapytał, a jego dłoń zabłądziła gdzieś pod moją bluzką.
   - Nie rozpraszaj mnie i nie „skarbuj” mi. To poważne – upomniałem go ze śmiechem, co i tak nie poskutkowało, bo jego palce w dalszym ciągu w przyjemny sposób pieściły skórę mojego boku. – Chodzi o Alexa i Konrada. Mógłbyś na wycieczce dać im wspólny pokój? Wiem, że trochę późno ci o tym mówię, bo już jutro wyjeżdżacie, ale…
   - Pewnie – przerwał mi z uśmiechem. – Powiedz mi tylko, jaki masz w tym cel.
   - Mają się jakoś dogadać i sobie wszystko wyjaśnić. Mam już dosyć Alexa, który zachowuje się gorzej niż kobieta w ciąży – przewróciłem oczami, a Gabriel parsknął śmiechem. – No i nie lubię, kiedy cierpi. W końcu to mój brat.
   - Rozumiem, Skarbie. Spełnię twoją prośbę – powiedział, a ja pocałowałem go z szerokim uśmiechem.


~Alex~

         Podróż nie minęła mi źle. Dziewczyny, które wtedy tak dzielnie mnie broniły przed Konradem, nie dały mi myśleć o tym wszystkim. Ciągle mnie zagadywały. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak szczerze się śmiałem… O tym, co będzie wieczorem, wolałem nawet nie myśleć. Po dojechaniu na miejsce mieliśmy zanieść swoje rzeczy do pokoi, a potem zejść na kolację. Po kolacji pójść spać, czego i tak pewnie nikt nie zrobi od razu, a rano wstać o siódmej, aby zjeść śniadanie i wyruszyć na zwiedzanie Gdańska. Kiedy już zjadłem kolację, niechętnie poszedłem do pokoju. Miałem świadomość, że Konrad już tam jest, bo z jedzeniem ociągałem się, jak tylko mogłem. Jednak go tam nie było. Westchnąłem cicho i poszedłem wziąć prysznic. Kiedy ubrany już w same bokserki ponownie wszedłem do pokoju, chłopak był już w środku. Nie zaszczycając mnie nawet spojrzeniem, wszedł do łazienki. Zrezygnowany usiadłem na łóżku. Po chwili rozdzwonił się mój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz, Michał.
   - Tak? – odebrałem.
   = Hej. Jak tam?
   - Tak sobie. A co?
   = Nic, tak pytam… Wiesz, sądzę, że dobrym rozwiązaniem byłoby wyznanie swoich uczuć Konradowi.
   - Ta, jasne… Żeby jeszcze bardziej po mnie jechał? – parsknąłem cicho.
   = Nie. Ale po prostu… Skoro macie razem pokój… To chyba dobra okazja?
   - Może i tak, ale… Zaraz… Skąd wiesz, że mamy razem pokój? – zapytałem podejrzliwie.
   = E… No, bo wiem… Twój wychowawca dzwonił do mnie, żeby spytać o zgodę, czy może cię umieścić w jednym pokoju razem z Konradem.
   - Coś kręcisz. Ale dobra, powiedzmy, że ci wierzę. Potem to rozgryzę.
   = Ok, ok. Ale powiedz mu, dobra?
   - Nie, niczego mu nie powiem. Mamy razem ten cholerny pokój i nie będę się do niego odzywał. I cię uprzedzę, powtórzę się, bo pewnie za chwilę znowu powiesz, że mam mu wszystko wyznać: nic mu nie powiem. Cześć, miłej nocy – rozłączyłem się z cichym westchnieniem.
   - Czego mi nie powiesz? – usłyszałem i poderwałem głowę do góry. Konrad stał przed drzwiami łazienki. Tak szybko wziął prysznic?
   - Nieważne, nie chcesz wiedzieć – powiedziałem, chcąc zakończyć rozmowę jak najszybciej.
   - Jak tam sobie chcesz, pedale – rzekł lekceważąco, a we mnie coś pękło.
   - Do cholery, zamknij się! Ile mnie tak będziesz jeszcze obrażał, co? – wstałem gwałtownie z łóżka, podchodząc do niego i popychając go rękoma. – Wiesz, jak mnie to wszystko boli? Nie, nie wiesz! Daruj już sobie te wszystkie głupie odzywki i idź rań kogoś innego! – krzyknąłem, zdając sobie sprawę, że znowu płaczę. – Wiesz, ile razy przez ciebie myślałem o tym, aby ze sobą skończyć? Ile razy płakałem wieczorami z powodu… - nie, to mi przez gardło nie przejdzie… Spojrzałem na Konrada. Patrzył na mnie jakoś tak… ze współczuciem? Ta, jasne, ze współczuciem… A potem, już sam nie wiedząc, co robię, pocałowałem go mocno, palce zaciskając na jego ramionach. Naparłem na niego całym ciałem, tym samym sprawiając, że oparł się o drzwi. Skoro już mnie aż tak bardzo nienawidzi, niech chociaż pocałunek z tego mam. W końcu go kocham… Po chwili oderwałem się od niego i odsunąłem się parę kroków w tył, patrząc na niego ze strachem.
   - Uderz mnie, proszę bardzo. Ale nie rań mnie więcej swoimi głupimi odzywkami… - i daj się pocałować od czasu do czasu, bo to naprawdę przyjemne.
   - Nie. Najpierw dokończ to, co mówiłeś, zanim mnie pocałowałeś. Dlaczego płakałeś wieczorami? – zapytał spokojnie, a ja odetchnąłem drżąco.
   - Z powodu niespełnionej miłości – dokończyłem więc cicho, czekając teraz na wiązankę przekleństw i obraz skierowanych w moją stronę.
   - Kochasz mnie? – zapytał z niedowierzaniem, a ja parsknąłem.
   - Nie, wiesz? Tak, kocham cię. Boże, i po co ja ci to mówię? Teraz znienawidzisz mnie jeszcze bardziej i już w ogóle w szkole mogę się nie pokazywać, bo nie wytrzymam psychicznie… - zwiesiłem zrezygnowany głowę.
   - Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałeś? – zapytał, podchodząc do mnie i unosząc mój podbródek tak, abym spojrzał mu w oczy. Nie czekając na moją odpowiedź, pocałował mnie. Zaraz… że co? Pocałował mnie… Delikatnie, czule.
   - Wiesz, dlaczego tak cię obrażałem? – kontynuował, kiedy już rozłączył nasze wargi. Pokiwałem tylko przecząco głową, będąc w zbyt dużym szoku, aby coś z siebie wydusić. – Bo sądziłem, że chciałeś tylko spróbować, jak to jest całować się z chłopakiem. Przez myśl mi nie przeszło, że możesz być we mnie zakochany. Teraz wiem, że powinienem był z tobą porozmawiać. A to wszystko zabolało mnie tak bardzo dlatego, że ja też cię kocham, Alex.
   - Co? – ja się chyba przesłyszałem.
   - Też cię kocham. Jeśli chcesz, mogę ci to powtórzyć jeszcze tysiąc razy, ale pod jednym warunkiem – zastrzegł, patrząc na mnie uważnie. Kiwnąłem głową, jeszcze nie do końca wiedząc, co się wokół mnie dzieje.
   - Obiecaj mi, że mi wszystko wybaczysz i… zostaniesz moim chłopakiem – przytulił mnie niepewnie, opierając swoje czoło o moje i zamykając oczy. Uśmiechnąłem się delikatnie, głaszcząc dłonią jego policzek.
   - Wybaczyłem ci w momencie, w którym powiedziałeś, że też mnie kochasz – powiedziałem cicho, a mój głos przepełniało szczęście, którego tak dawno już nie czułem. – I tak, zostanę twoim chłopakiem – uśmiechnąłem się szerzej, kiedy Konrad otworzył oczy i spojrzał na mnie ciepło.
   - Cieszę się – pocałował mnie ponownie, tym razem mocniej. Uchyliłem lekko wargi, wpuszczając jego język do środka. Ten pocałunek był delikatny, pełen czułości i radości.
   - I co teraz? – zapytałem, kiedy już oderwaliśmy się od siebie.
   - Może pójdziemy spać?
   - Ale…
   - Razem – uśmiechnął się.
   - Dobrze – odwzajemniłem uśmiech.
   - I wiesz co?
   - Co?
   - Już nigdy przeze mnie nie płacz, zgoda?
   - Zgoda – zgodziłem się, a kiedy już leżeliśmy w łóżku przytuleni do siebie, zapytałem:
   - A ze szczęścia mogę?
         Odpowiedzią był czuły pocałunek w policzek.
___________________________________________________
po pierwsze, witam nowe czytelniczki :*.
no i już dawno miałam to zrobić, ale jakoś tak ciągle zapominałam.. jeżeli ktoś chciałby być powiadamiany o nowych rozdziałach, to pisać na gg (9929781) lub zostawić swój numer w komentarzu. powiadamiam tylko przez gg.
no to już się chyba domyślacie, kto będzie seme w tym związku XD.
rozdział zawdzięczacie mojemu leniwemu wenowi oraz Miki i Luanie, które poganiały mnie do pisania. a w szczególności Luanie, która przez ostatnie dni ciągle pytała, kiedy ukaże się nowy rozdział. i pewnie gdyby nie jej pytania, rozdział ukazałby się dopiero pod koniec przyszłego tygodnia. w ten weekend nie dałabym rady, bo w sobotę mam osiemnastkę, a w niedzielę najpewniej będę leczyć kaca i odsypiać. poniedziałek jest wolny, ale w ten dzień faktycznie kończę osiemnaście lat i jadę uczcić to po raz drugi do Poznania + zakupy. we wtorek pewnie będzie u mnie rodzina. co prawda, w środę też mam wolne, ale pewnie notki i tak by nie było. no, dziękuję, dziewczyny, a rozdział z dedykacją dla Was ♥.

7 komentarzy:

  1. Dzięki za dedykację. :*
    Miło wiedzieć, że zmotywowałam Cię do wcześniejszego napisania i wstawienia rozdziału. Także na przyszłość, Miki i ja będziemy wiedziały, co robić abyś się nie ociągała. :D

    Wiedziałam, że jakoś musisz połączyć Konrada i Alexa razem, ale tego się nie spodziewałam. Przez pół notki przeklinałam Konrada, za takie traktowanie Alexa.
    Przemowa Alexa w pokoju, kiedy się wnerwił wywołała u mnie łzy w oczach. Zanim zabrałam się za ciąg dalszy rozdziału, to ją przeczytałam kilka razy. Kocham takie smutne momenty. :D A potem, kiedy Konrad wyznał, co czuje... Idiota jeden. Tak bardzo zranił kogoś kogo kocha... Rozumiem, że był wściekły itd. No, ale przed całą klasą ujawnił orientację Alexa. Chociaż w sumie, teraz chłopak ma to z głowy. I fajnie zachowały się dziewczyny. :D
    Michaś, miał doskonały pomysł z tym pokojem. Och, już nie mogę się doczekać, kiedy Alex dowie się z kim spotyka się jego brat. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. o matko, biedny alex tak cierpial a mogl odrazu wszysko wyznac konradowi.
    rozdzial jak zawsze cudowny, opowiadanie podoba mi sie coraz bardziej:D
    pozdrawiam i zycze mnostwa weny:*


    katrin

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że Luana Cię męczyła. Bo ja ostatnio kiepsko myślę i jakoś w ostatnich dniach przestałam Cię gonić.
    Michał miał genialny pomysł xD A myślałam, że to Gabryś na to wpadł.
    Alex! Moje maleństwo... Normalnie, może on wybaczył Konradowi, ale ja nie! Jeszcze nie.
    Mam nadzieję, że reszta klasy nie będzie robiła chłopcom problemów (:
    Dobra, zmykam do pracy bo już się spóźniłam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że szybko napiszesz kolejny rozdział do tego opowiadania! :D A ja wezmę się później za czytanie innych! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Już sądziłam że rozdziału się nie doczekam. Dobrze, że jest tak Luana co cię pogoni, ja też zamierzam cię gonić jak będę miała czas wejść na gg xD Co do rozdziału, bardzo mi się podobało, a z Konrada to podły sukinsyn, na miejscu Alexa nie wybaczyła bym mu tak szybko, ale widać ten ma miękie serducho. Niestety rzeczywistość jest brutalna i muszę wracać do nieszczęsnego niemieckiego, więc życzę dużo weny i oby następny rozdział pokazał się szybciutko.

    H.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    wspaniale, jak zapraszał to myślałam, że kocha, później pocałunek i reakcja zaniechałam tą myśl... cały czas obrażał, a jednak okazało się, że Konrad jest zakochany w Alexie, ciekawe kiedy Alex dowie się, Michał spotyka się z jego nauczycielem ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    cudownie, jak zapraszał to moja myśl, że kocha, a później twn pocałunek i reakcja... to zaniechałam tą myśl... cały czas obrażał.... jednak okazało się, że Konrad jest zakochany w Alexie, ciekawe kiedy Alex dowie się o tym, Michał spotyka się z jego nauczycielem ;)
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń