~Mikołaj~
Przełknąłem ślinę.
- Mam cię pocałować…? – zapytałem cicho. On
tylko prychnął w odpowiedzi.
- I tak tego nie zrobisz.
Milczałem przez chwilę, myśląc
gorączkowo. Właściwie to całkiem zrozumiałe, dlaczego chce pocałunku… No bo
która zakochana osoba nie chciałaby być pocałowana przez swój obiekt
uwielbienia?
- Jak mam to zrobić? – zapytałem, patrząc mu
prosto w oczy. Na twarzy Kostka odmalowało się szczere zaskoczenie. Po chwili
oblizał usta i przybliżył się do mnie.
- Mocno. Namiętnie. Gorąco. Chcę to poczuć
całym sobą, ciałem i umysłem. Chcę czuć przy sobie całe twoje ciało. Czekam na
to bardzo długo, więc ten pocałunek ma być po prostu… doskonały. A z tego, co
słyszałem od tych wszystkich dziewczyn, potrafisz całować najlepiej, najgoręcej
i w ogóle naj.
Odetchnąłem cicho na uspokojenie. To,
co mówił, było… Zdecydowanie na mnie działało. Nie wiedziałem, co o tym
wszystkim myśleć. Bez większego trudu zaakceptowałem to, że Kostek mnie kocha,
ale jeśli chodzi o pocałunek… To coś intymnego, pięknego. Chwyciłem go za dłoń,
a on splótł swoje palce z moimi. Drugą ręką objąłem go w pasie i przyciągnąłem
do siebie blisko. Bardzo, bardzo blisko. Czułem przy sobie każdy milimetr jego
ciała, czułem, jak szybko bije jego serce, czułem na sobie jego gorący,
przyspieszony oddech. Spojrzałem mu prosto w oczy. Potem mój wzrok przesunął
się na jego usta. Były… idealne. Teraz lekko uchylone czekały na mój język.
Przełknąłem cicho ślinę, gdy Kostek objął mnie mocno, wręcz desperacko.
Pochyliłem się lekko i zrobiłem to. Pocałowałem go. Jego wargi były miękkie i
aksamitne, a zarazem tak bardzo inne od ust każdej dziewczyny, jaką
kiedykolwiek całowałem. Tak bardzo… lepsze. Wsunąłem swój język do ich wnętrza,
niemal od razu napotykając jego. Jednak nie walczył o dominację, pozwolił mi z
dokładnością zbadać każdy zakamarek. Dopiero po dłuższej chwili to on zaczął
badać swoim językiem wnętrze moich ust. Swoje dłonie zsunął na moje pośladki i
ścisnął je lekko. Spiąłem się lekko, ale po chwili się opanowałem i uczyniłem
to samo, co on. Jęknął wprost w moje usta, na co poczułem… dreszcz
przyjemności? Nie… to niemożliwe. Zacząłem go całować coraz mocniej, z coraz
większym zaangażowaniem. W pewnym momencie, całkiem się zapominając, zszedłem z
pocałunkami na jego szyję i ugryzłem ją lekko, na co Kostek jęknął głośno,
wsuwając swoje dłonie za linię moich spodni. Oderwałem się od niego i
spojrzałem na niego zaskoczony. Był cały zarumieniony, usta wciąż miał lekko
uchylone i patrzył na mnie tak… tak, jak spogląda się na kogoś po dobrym seksie
albo podczas. Oblizałem nerwowo usta, odsuwając się od niego.
- Było… wspaniale – tylko tyle wyszeptał, a
potem wybiegł z pokoju. A ja zostałem sam z moimi myślami.
~Kostek~
Ten pocałunek był… Chcę jeszcze raz!
Tyle się nasłuchałem tych podekscytowanych relacji dziewczyn, a teraz wreszcie
przekonałem się o tym osobiście. Było mi wspaniale. Serce biło szaleńczo
szczęśliwym rytmem. Jednak wiedziałem, że Mikołaj i tak nigdy mnie nie pokocha.
Ale to, że był zdolny mnie pocałować tylko po to, abym został… Czy naprawdę
jestem dla niego aż taki ważny? No jasne, że jestem! Przecież żaden normalny
heteryk nie całuje swojego przyjaciela geja, który się w nim zakochał tylko po
to, aby ten został. Bo każdy normalny heteryk takiego przyjaciela strzeliłby w
pysk, a potem jeszcze mu kupił bilet i sam go spakował, byleby ten drugi jak
najszybciej wyjechał. Mikołaj… Mam wrażenie, że z dnia na dzień kocham go coraz
mocniej. A to, jak mnie ugryzł w szyję, jak też ścisnął mnie za tyłek… Wiem,
wiem bardzo dobrze, że to ugryzienie to była chwila zapomnienia, ale jakie to
zrobiło na mnie wrażenie… Dotknąłem szyi w tym miejscu. Chciałbym tego
wszystkiego jeszcze raz. Chciałbym, aby całował mnie tak codziennie, aby w
końcu się do mnie przekonał, pokochał mnie… I wtedy wpadłem na pewien pomysł.
Szalony i bardzo ryzykowny, ale co mi szkodzi spróbować? Wstałem z ławki i
skierowałem swoje kroki w stronę Akademika. Nawet nie zauważyłem, kiedy
znalazłem się pod drzwiami pokoju mojego i Mikołaja, tak bardzo byłem
zamyślony. Już miałem wejść do środka, kiedy usłyszałem, że ktoś mnie woła.
Rozejrzałem się i zobaczyłem Łukasza. Stanął przy mnie i spojrzał na mnie jakoś
tak… dziwnie.
- Cześć, Kostek – uśmiechnął się do mnie
szeroko. Zawsze, kiedy pojawiałem się w pobliżu, uśmiechał się szeroko.
- Cześć – odwzajemniłem uśmiech. – Chcesz
coś? Bo trochę mi się spieszy…
- Umówisz się ze mną? – wypalił, przerywając
mi, a mnie zatkało. Krążyły plotki, że jest gejem, ale…
- Co? – zapytałem bez zrozumienia.
- Podobasz mi się. Wiesz, dzisiaj tak sobie
pomyślałem, że albo teraz, albo nigdy. Ostatnio jesteś jakiś smutny, więc
pomyślałem, że zaryzykuję i zaproszę cię na randkę, najwyżej każesz mi spadać.
I przyznam, że mi ciężko, bo pewnie jesteś hetero, ale nigdy nie miałeś żadnej
dziewczyny i…
- Stop – przerwałem mu stanowczo jego
monolog. Spojrzał na mnie ze strachem, a ja westchnąłem ciężko, myśląc nad tym,
co mi powiedział i nad tym, czego ja chcę. Kocham Mikołaja, ale cierpię przez
to. Dlaczego więc mam cierpieć w samotności? Przecież mogę to robić u czyjegoś
boku. U boku Łukasza. Nie powiem, charakter miał przyjemny. No i był
przystojny. Umięśniony, ale bez przesady. Ciało miał seksowne. Twarz… Szare
oczy, prosty nos średniej wielkości, pełne, blade usta. I zawsze kilkudniowy
zarost. Włosy trochę dłuższe, zawsze zawadiacko i seksownie postawione na żel. -
Dobra – odpowiedziałem. Odetchnął z ulgą i ponownie szeroko się uśmiechnął.
- Serio? – dopytał dla pewności, a ja
skinąłem głową.
- Ale teraz serio mi się spieszy, więc…
- Jasne, nie ma sprawy. Zgadamy się, co do
wyjścia, no nie?
- Pewnie – uśmiechnąłem się, a on ruszył do
swojego pokoju, podśpiewując pod nosem. A ja wszedłem do swojego. Mikołaj
siedział na swoim łóżku. Jednak, gdy tylko mnie zauważył wstał i podszedł do
mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
~Mikołaj~
Po tym, jak Kostek wyszedł z pokoju,
długo myślałem. Ten pocałunek mi się podobał. I to jak… Całowanie go było jedną
z najwspanialszych rzeczy, jakich doświadczyłem w swoim dotychczasowym życiu. I
nie mogłem dojść, dlaczego tak było. Chodziło o to, że Kostek to mój przyjaciel?
Czy może był to wpływ chwili? I ta chwila zapomnienia, kiedy go ugryzłem… To
świadczyło tylko o tym, że było mi wspaniale. Postanowiłem, że dla pewności
pocałuję go jeszcze raz. Oczywiście rozważyłem, czy go tym nie zranię, jednak
potem doszedłem do wniosku, że przecież Kostek mnie kocha i na pewno chce, abym
pocałował go jeszcze raz. A teraz stałem przed nim i patrzyłem na jego pytające
spojrzenie. W końcu uśmiechnąłem się pogodnie, przyciągnąłem go do siebie i
pocałowałem. Wyczułem jego zaskoczenie, jednak już po chwili objął mnie rękoma
i rozchylił wargi, pozwalając mojemu językowi ponownie poznać wnętrze jego ust.
Ten pocałunek był lepszy, bardziej wprawny. Jednak tym razem się nie
zapomniałem i oderwałem się od niego. Co mnie zdziwiło – przyszło mi to z trudem.
- Dlaczego mnie pocałowałeś…? – usłyszałem
niepewne pytanie Kostka. Spojrzałem na niego, uśmiechając się.
- Bo ten pierwszy mi się podobał i chciałem
zobaczyć, czy, no wiesz… Czy drugi będzie mi się podobał tak samo – przyznałem
szczerze.
- I?
- Był nawet lepszy… Jednak nie wiem,
dlaczego. To dlatego, że jesteś moim przyjacielem? – spojrzałem na niego,
szukając odpowiedzi.
- A może… Nie wiem – wzruszył ramionami. –
Mikołaj, bo ja…
- Zaczekaj – przerwałem mu. – No bo…
pocałunek to pocałunek, prawda? Nie liczy się płeć, ale to, czy ktoś dobrze
całuje. Więc to chyba w zasadzie bez różnicy, czy dobrze mi się całuje z
dziewczyną czy z tobą…? – coś czułem, że przegiąłem z tą szczerością. Kostek
wyglądał tak, jakby ktoś go spoliczkował.
- Nigdy… - wziął głęboki oddech. – Nigdy nie
porównuj mnie do żadnej z tych twoich idiotek! – warknął w końcu, patrząc na
mnie gniewnie.
- Przepraszam – powiedziałem miękko. – Ale
to dla mnie coś nowego, dziwnego… Nigdy nie sądziłem, że spodoba mi się pocałunek
z drugim chłopakiem. W dodatku z tobą. Wiesz, w głębi duszy podejrzewam, że z
innym chłopakiem nie byłoby tak fajnie. To właśnie dlatego, że to ty.
Po tych słowach uśmiechnął się szeroko
i rzucił mi się na szyję, co skwitowałem wesołym śmiechem. Po chwili odsunął
się ode mnie.
- Mam ci coś do zaproponowania… Ale może
usiądźmy, co? – usiadł na swoim łóżku, więc ja obok niego. Spojrzał na mnie
niepewnie i odetchnął cicho.
~Kostek~
Po tym pocałunku i jego słowach byłem
jeszcze bardziej pewny, że zgodzi się na moją propozycję. Zagryzłem niepewnie
dolną wargę. Mikołaj patrzył na mnie w oczekiwaniu.
- Bo tak sobie pomyślałem… - odetchnąłem. –
No bo może byśmy całowali się codziennie? – wypaliłem, nie patrząc na niego. –
Chodzi mi o to, że chcę przynajmniej jednego pocałunku dziennie. Możesz mi tyle
dać, prawda? – spojrzałem na niego. Z wyrazu jego twarzy nie mogłem nic
wyczytać.
- Kostek, ale…
- To znaczy, bo wiesz… W dalszym ciągu
będziesz mógł umawiać się z dziewczynami, co będzie uczciwe i na pewno cię
ucieszy.
Długa chwila milczenia wydawała mi się
wiecznością.
- Zgoda – odpowiedział w końcu, a ja
spojrzałem na niego z uśmiechem. – Jeżeli chociaż tyle mogę ci dać, to… sądzę,
że nie ma problemu. W końcu to tylko pocałunek.
- Tylko pocałunek? Dla mnie to aż pocałunek
– uśmiech zszedł mi z twarzy. Dla niego to nic takiego. Pewnie mógłby pocałować
każdego, bo w końcu to „tylko pocałunek”…
- Kostek, w porządku? – zapytał, widząc
najwyraźniej moją zmianę nastroju.
- Postaw się na moim miejscu. Pomyśl, jak to
jest być zakochanym w kimś, kto nigdy nie odwzajemni twoich uczuć. Wyobraź
sobie ten ból, to cierpienie i tę pustkę. A potem zastanów się nad tym, co do
mnie mówisz – warknąłem.
- Wiesz, że trudno mi to zrozumieć, bo nigdy
czegoś takiego nie doświadczyłem. I nie potrafię zrozumieć ani wyobrazić sobie,
jak bardzo cię boli. Musisz jednak wiedzieć, że wszystko, czego chcę, to twoje
szczęście. Chcę tego z całego serca – przytulił mnie, a ja zamknąłem oczy,
czując zbierające się łzy. Odsunąłem się od niego i wstałem.
- Szczęście da mi tylko twoja szczera miłość
– szepnąłem z boleśnie ściśniętym gardłem, po czym wyszedłem z pokoju.
Skierowałem się do parku. Tam usiadłem na ławce, przyciągając nogi do klatki
piersiowej i obejmując je ramionami. Schowałem w nich głowę i westchnąłem
głośno. Udało się z tą propozycją, co mnie bardzo cieszy, ale… Mikołaj powinien
uważać na to, co mówi. Pewnie robi to nieumyślnie, ale jednym głupim zdaniem
potrafi mnie zranić. I nawet nie wie, jak mocno. I tak już wystarczająco
cierpię, musi mi jeszcze dokładać?
Wróciłem do pokoju w Akademiku. Mikołaj
siedział na łóżku i czytał notatki. Kiedy tylko usłyszał trzask zamykanych
drzwi, spojrzał na mnie niepewnie. Oblizałem wargi i usiadłem przy nim.
- Mikołaj, ja…
- Przepraszam – przerwał mi. – Przepraszam
za to, co powiedziałem. Naprawdę nie chcę cię ranić.
Uśmiechnąłem się do niego smutno.
- Musisz uważać na to, co mówisz. Wiesz,
czasami mam wrażenie, że już dłużej tak nie wytrzymam – przełknąłem ślinę, bo
poczułem, jak zbiera mi się na łzy. – Kocham cię i… i to tak bardzo boli.
Zdajesz sobie sprawę z tego, ile razy wyobrażałem sobie ciebie, jako mojego
chłopaka? Ile razy śniłem o tobie, budząc się rano z mokrymi od łez policzkami
lub z mokrymi bokserkami? – zarumieniłem się lekko, a Mikołaj zaczął kaszleć.
Poczekałem, aż się uspokoi, po czym kontynuowałem: - Jesteś idealny. Mam
wrażenie, że z każdym dniem kocham cię coraz mocniej. Z każdym twoim ciepłym
gestem, uśmiechem i słowem. I to mnie naprawdę uszczęśliwia, że mogę mieć cię
blisko, ale boli mnie to, że nie mogę mieć cię blisko w taki sposób, w jaki bym
chciał – skończyłem, czując łzy na policzkach. Mikołaj westchnął cicho, starł
moje łzy i pochylił się w moją stronę, muskając lekko moje usta swoimi.
- Mogę dać ci chociaż trochę szczęścia? –
zapytał, chwytając moją dłoń.
- Jak chcesz to zrobić? – spojrzałem na
niego z nadzieją.
- Oprócz pocałunków możemy spać razem.
Przytulenie się do mnie też ci dużo da, prawda? – uśmiechnął się ciepło.
- Oczywiście – odwzajemniłem uśmiech,
czując, jak moje serce znowu bije szybko ze szczęścia.
Może wcale nie będzie tak źle? Przed samym
zaśnięciem, kiedy leżałem wtulony w szatyna, zawitała w mojej głowie taka
głupia, ale pełna nadziei myśl – może uda mi się go w sobie rozkochać? Jednak
zaraz ją odgoniłem, parskając cicho. Wtuliłem się mocniej w mojego Mikołaja,
czując wspaniałe ciepło jego ciała. Mojego – jak to ładnie brzmi. Chciałbym,
aby kiedyś naprawdę był mój…
Rano obudziłem się w łóżku sam. Dzisiaj
czwartek, więc Mikołaj zaczynał wcześniej. Wstałem, wziąłem czyste ubrania i
poszedłem do łazienki. Potem zjadłem śniadanie, wziąłem torbę i ruszyłem na
pierwszy wykład. W zasadzie wybrałem turystykę dlatego, że kiedyś marzyłem o
podróżowaniu po całym świecie. Dlaczego więc nie połączyć pracy z
przyjemnością? Jednak dzisiaj te marzenia nie mają już tak wielkiego znaczenia.
Teraz zależy mi tylko na tym, aby Mikołaj był blisko mnie. Mam świadomość, że
prawdopodobnie do końca życia będę sobie tylko wyobrażał, jakby to było, gdyby
on mnie pokochał. Gdybym mógł bez obawy przytulić się do niego, pocałować,
powiedzieć, że kocham go najmocniej na świecie. I gdyby on odwzajemnił się tym
samym. Te wszystkie myśli, które miały się nigdy nie spełnić, napawały mnie
uczuciem pustki.
Przed ostatnim wykładem dopadł mnie na
korytarzu Łukasz. No tak, nasza randka… Po wczorajszej rozmowie z Mikołajem nie
byłem już taki pewien, że chcę z nim iść. Ale co mi szkodzi go uszczęśliwić?
Łukasz przecież tego chciał, a ja mogłem mu to dać.
- Cześć – powitał mnie szerokim uśmiechem.
- Cześć – odwzajemniłem uśmiech.
- Nasza randka aktualna? – zapytał
niepewnie.
- Jasne – zapewniłem go.
- Świetnie – odetchnął z ulgą. – Pasuje ci
dzisiaj?
- Jasne. O której chcesz iść? – założyłem
torbę na ramię i ruszyłem w kierunku sali wykładowej. Chłopak szedł obok mnie.
- O osiemnastej.
- Może być – uśmiechnąłem się do niego. On
odwzajemnił uśmiech, po czym… pocałował mnie w policzek i odszedł w swoją
stronę.
Początek randki był trochę sztywny.
Kino było dobrą opcją, tam w końcu nie musieliśmy dużo rozmawiać. Gorzej było,
kiedy dotarliśmy do restauracji i usiedliśmy przy stoliku. Zamówiliśmy po kawie
i naleśnikach z owocami oblanych czekoladą.
- Jak ci się podobał film? – zapytał Łukasz
po dłuższej chwili milczenia.
- Tak sobie. Nie za bardzo lubię komedie
romantyczne – wzruszyłem ramionami. – A tobie?
- Mogę powiedzieć to samo – roześmiał się. –
Ale myślałem, że będzie lepszy po przeczytaniu kilku recenzji.
- Cóż, w końcu każdy ma inny gust.
- Racja – zgodził się. – Nie ukrywasz się ze
swoją orientacją? – zapytał nagle.
- Mam gdzieś to, co ludzie o mnie pomyślą.
Jeśli szczerze mnie lubią, to nie odwrócą się ode mnie. Jeśli nie, trudno, nie
będzie mi ich brakować.
- Mam dokładnie takie samo podejście –
uśmiechnął się lekko. – Od dawna mi się podobasz – wyznał, patrząc mi prosto w
oczy. Odwzajemniłem uśmiech.
- Ja jakoś nigdy nie zwracałem na ciebie
szczególnej uwagi, jeśli mam być szczery. W zasadzie nigdy porządnie nie
rozmawialiśmy. Kiedy zaprosiłeś mnie na randkę, byłem szczerze zaskoczony.
- To dlaczego się zgodziłeś?
- Bo pomyślałem sobie, że czemu nie?
Uszczęśliwię cię tym, a przecież to mogę ci dać. Jednak… uważam, że związku
raczej z tego nie będzie. Jestem zakochany.
- Zdradzasz swojego faceta? – zapytał z
niedowierzaniem. To chyba dlatego, że zawsze miał o mnie inne zdanie.
- Coś ty. To hetero. Wie o moim uczuciu i je
akceptuje, jednak szans na bycie razem nie ma – nie powiem mu, że to Mikołaj,
bo jest z nim razem w grupie. I z tego, co się orientuję, dosyć często ze sobą
rozmawiają.
- To ktoś, kogo znam?
- Tak – zapytałem po dłuższej chwili
wahania.
- To Mikołaj? – spojrzał na mnie uważnie, a
ja speszyłem się lekko. – Wiedziałem – uśmiechnął się lekko. – Kiedy mu
powiedziałeś, że go kochasz?
- Niedawno. Potem powiedziałem mu szczerze,
jak bardzo mnie to boli, a on obiecał, że postara się mnie nie zranić.
- Zawsze tak myślałem, że to porządny
chłopak – podsumował moje słowa.
- Wie, że jesteś gejem?
- Nie wiem. Wiem, że chodzą domysły na temat
mojej orientacji. Mam z tego niezły ubaw. Szczególnie, kiedy dziewczyny rzucają
mi tęskne spojrzenia.
- Nie dziwię im się – uśmiechnąłem się.
- Och, dzięki – odwzajemnił uśmiech. – Ale
boją się podejść i usłyszeć prawdę.
- Bo tak, to przynajmniej mają złudną
nadzieję, że kiedyś się z jedną z nich umówisz?
- Chyba tak. Cóż, to ich sprawa – wzruszył
ramionami.
Po kolacji Łukasz odprowadził mnie pod
drzwi pokoju. Było już dosyć późno i korytarze Akademika były opustoszałe.
- Dziękuję za miły wieczór. I za szczerość.
Doceniam to, że ostrzegłeś mnie, abym nie robił sobie nadziei na coś więcej –
uśmiechnął się szczerze.
- Nie lubię ranić ludzi – odwzajemniłem
uśmiech.
- Mogę prosić o chociaż jeden pocałunek? I o
wyjście od czasu do czasu? – zapytał, patrząc mi prosto w oczy. Odetchnąłem
cicho. Wiedziałem, po prostu wiedziałem, że o to poprosi. A ja byłem gotowy,
aby mu to dać.
- Jasne – ponownie się uśmiechnąłem.
Pocałunek był miły, ale to jednak nie
to samo, co z Mikołajem. Nie czułem tego uniesienia, tej prawdziwej
przyjemności. Czułem się po prostu tak, jakbym całował się z kolegą. W końcu
Łukasz zakończył pocałunek, uśmiechnął się do mnie raz jeszcze i odszedł w
stronę swojego pokoju. A ja wszedłem do swojego. Mikołaj siedział na łóżku i
czytał książkę.
~Mikołaj~
Z czytanej książki nie rozumiałem ani
słowa. Byłem zbyt zajęty zastanawianiem się nad tym, gdzie jest Kostek, co robi
i o której wróci. Kiedy dobiegł do mnie odgłos zamykanych drzwi, poderwałem
głowę do góry. Wrócił.
- Gdzie byłeś? – zapytałem, odkładając
książkę na bok i wstając z łóżka. Podszedłem do niego.
- Na randce – odpowiedział, patrząc na mnie
trochę niepewnie. Uniosłem lekko brwi. Jak to na randce? Poczułem ukłucie
zazdrości.
- Z kim?
- Z Łukaszem.
- Ale…
- Poprosił mnie o to. Powiedział, że od
dawna mu się podobam. Pomyślałem sobie, że czemu nie miałbym go uszczęśliwić?
Jednak powiedziałem, że szans na coś więcej nie ma, bo jestem zakochany.
Poprosił mnie o spotkanie od czasu do czasu i o… pocałunek – dokończył cicho.
- I? – zapytałem niespokojnie. Nie podobało
mi się to. Ale nie miałem głowy do rozmyślania nad tym, dlaczego.
- I pocałowaliśmy się.
- Aha – odpowiedziałem sucho.
- Mikołaj, jesteś zły? – zapytał z lekkim
uśmiechem zadowolenia.
- No co ty – zaprzeczyłem szybko. – No
dobra, jestem – przyznałem pod jego przenikliwym spojrzeniem. – A-ale… Ale to
na pewno chodzi o to, że, no wiesz… że martwię się o ciebie – westchnąłem
cicho.
- Pewnie tak – uśmiechnął się ze
zrozumieniem. – Dziś jeszcze nie było pocałunku, wiesz? Ale jeśli nie chcesz,
to ja… - nie pozwoliłem mu dokończyć, tylko pocałowałem go mocno. Westchnął
cicho w moich ramionach. Odsunął się ode mnie z rozmarzonym uśmiechem.
- Chodź spać, co? – zapytałem ciepło. Skinął
głową.
- Tylko pójdę wziąć prysznic.
Kiedy wyszedł, położyłem się na łóżku.
Dlaczego byłem zazdrosny? Czy naprawdę chodziło o to, że to mój przyjaciel? Czy
może raczej o coś więcej? Och, o czym ja myślę. Nie może chodzić o coś więcej.
Zawsze podobały mi się tylko dziewczyny. Jednak zasypiając i tuląc do siebie
Kostka, gdzieś tam na dnie serca wiedziałem, że prawdopodobnie prawda jest
całkiem inna. Jednak to miało okazać się dużo później.
___________________________________________________
rozdział drugi w miarę szybko, bo dostałam cudownego zastrzyku weny dzięki dwóm wspaniałym osobom. Luana i Madachan - dziękuję! :*
z tym rozdziałem również sobie coś postanowiłam - od przyszłego rozdziału informuję TYLKO te osoby, które komentują mi rozdziały. nieważne, czy tu czy na gg. bo są osoby, które napiszą mi na gg, co sądzą o rozdziale. nie rozumiem osób, które same prosiły mnie o informowanie na gg, a teraz w ogóle się nie odezwą. nie poinformują nawet, że przeczytały. to naprawdę sprawia, że ma się mniej chęci do pisania.
jeżeli ktoś uważa, że akcja dzieje się za szybko - uspokajam i informuję, że pocałunki i nocne przytulanki utrzymają się dłuższy czas :). trochę będzie trzeba poczekać na ich wielką, wspaniałą miłość. bo mam nadzieję, że każdy się domyśla i dla nikogo tajemnicą nie jest, że w końcu będą razem? mam już koncepcję na to opowiadanie, więc sądzę, że z weną już takich problemów nie będzie :).
El - dziękuję :). sama widzę poprawę i mam tylko nadzieję, że dam radę utrzymać ten poziom.
nie wiem, czy Łukasza będzie dużo w tym opowiadaniu czy nie (ale raczej nie), więc na razie nie będę dodawać go do opisów postaci, tylko dam jego zdjęcie tutaj:
Łukasz jest fajny i z wyglądu i charakteru.
OdpowiedzUsuńCzytając ten rozdział miałam raz wielki wyszczerz na twarzy, a raz kąciki ust obrócone w dół i za chwilę znów uśmiech.
Pocałunek był fantastyczny. Spodobało mi się, jak Mikołaja poniosło i ugryzł w szyję Kostka. Awww. Chłopak zaczyna rozmyślać nad tym dlaczego mu się to podobało. Będzie miał dylemat. Życie, które do tej pory prowadził przewróci mu się do góry nogami.
A Kostek ma rację. Niech Mikołaj uważa co mówi. Dla Kostka każdy gest od Mikołaja to jak najcenniejszy skarb. Dla niego to nie będzie "tylko pocałunek", "tylko dotyk" itp. To coś więcej.
I bardzo mi się podobał też ten fragment "Zdajesz sobie sprawę z tego, ile razy wyobrażałem..." itd. Nawet o mokrych bokserkach wspomniał. :DD Bardzo dobrze. Niech Miko wie, że Kostek poza uczuciem duchowym, też go pragnie. :D
I to spanie razem. Mrauuu.
mmm no widzę, że z Łukasza też nie złe ciasteczko ^^
OdpowiedzUsuńMiko mógłby rzeczywiście ogarnąć ten swój paplający język, ale sam fakt, że zgodził się na pocałunek dziennie i na spanie razem wprawia mnie w stan latania w chmurach ;D
Kostkowi biję brawa za odwagę, gdyż jest on serio odważny podczas, gdy taka na przykład ja latam wzrokiem za jednym chłopakiem i tyle z mojego działania co do zbliżenia się do niego..
podoba mi się także zachowanie Łukasza i uszanowanie mimo wszystko tego, iż Kostek ma osobę, którą kocha <3
no i to by było tyle co mam do powiedzenia i no było po prostu super ;)
i czekam na kolejny rozdział ^^
To opowiadanie jest jak na razie zdecydowanie najlepsze z twoich opowiadań! Świetne dialogi, fajne oddanie emocji - no podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńNa ile rozdziałów je planujesz?
Nyu
Jezu kocham cię! *tuli* Rozdział to sam miód i orzeszki. ^^ Skąd ty masz takie pomysły hym? :) Aż moja dusza śpiewa! *xD wiem, wali mi*
OdpowiedzUsuńCoś widzę, że Mikołaj jest mega zazdrosny! xD Hym..może jednak coś do Kostka czuje, ale sam nie wie co to? :) Zobaczy się w następnych rozdziałach! xD
A co do powiadamiania, przez gg. ;) Dobrze robisz. ^^ Ja akurat zajrzałam dopiero dziś, bo wczoraj nie miałam możliwości wejść na komputer :/ Mama siedziała od rana! XD i dlatego dziś przeczytałam. ;)
WENY!!!! ^^ POZDRAWIAM ^^
Czyli na sex sobie jeszcze poczekam. Eh, narobiłaś mi smaka tym pocałunkiem chłopców. Oj, głupiutki Mikołaj (tym razem nie skrócę jego imienia do Miki, jeszcze pomyślisz, że mówię o sobie!).
OdpowiedzUsuńZdecydowanie poprawiłaś mi humor tym opowiadaniem (; Zapowiada się świetnie! Nie każ mi czekać długo na kolejny rozdział (nie przypominaj ile ja każę czekać *chowa się pod biurko*).
Całkowicie zgadzam się z El, chociaż mi to trudniej zauważyć, bo przecież poprawa w pisaniu nie następuję nagle, ale pomału z każdą notką. Książę i Carmel były fajnymi opowiadaniami, jednak to opowiadanie jest pisane dużo lepszym stylem. Jak mówią, trening czyni mistrza, więc oby tak dalej!
Weny!
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, jak się okazuje Łukasz jest zakochany w Kostku, szkoda och ale Kostek nie dał mu złudnej nadziei i dobrze, no, no pięknie Mikołaj zazdrosny...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia